Coś mi się wydaje, że jest kilka osób, które interesuje jak spędza się czas nad morzem i bez dzieci :)
Otóż spędza się go wyśmienicie. Pojechaliśmy na Hel, który uwielbiam. Przyroda Półwyspu mnie zachwyca, a klimat stuletnich domów jest naprawdę niesamowity. Wypożyczaliśmy rowery – ścieżki są wspaniałe. Jednego dnia jechaliśmy leśną, pełną podjazdów i zjazdów. Sama sobie zaimponowałam kondycją, a po 30 kilometrach poczułam, że gofr z bitą śmietaną jest zupełnie naturalną nagrodą. Innego dnia jechaliśmy ścieżką prostą jak stół, z jednej strony mając Zatokę, a z drugiej niekończący się ciąg kwitnących róż i bzów. Naprawdę uwielbiam polską przyrodę.

W związku z brakiem własnych dzieci w okolicy mogliśmy sobie pozwolić na pewne odstępstwa od diety. Śniadania jedliśmy umiarkowanie zdrowe (pumpernikiel plus ser biały, pumpernikiel to jedyny chleb jaki udawało nam się co wieczór kupić ;)), na obiad codziennie zestaw smażony dorsz + frytki + surówki, a na kolację ja jadłam gofra. Z bitą śmietaną oczywiście. I polewą. No musiałam…
Popołudnie na plaży przed sezonem. Można się uzależnić:

 

© Koralowa Mama
No a poza tym trafiliśmy w dobry moment – studenci jeszcze szykują się do sesji, a w miejscowościach letniskowych połowa lokali zabita jest jeszcze deskami. Dopisują za to dzieci w towarzystwie rodziców i dziadków. Tu poczyniliśmy obserwacje – ani jednego dziecka w chuście, ani jednego dziecka w nosidle. Nawet na plaży widzieliśmy ludzi w wózkami. Nasze doświadczenie Nomadów jest inne – z dzieckiem w chuście można spokojnie iść godzinę brzegiem morza w poszukiwaniu spokojnego skrawka plaży. Z dzieckiem w chuście można się po prostu niczym nie przejmować.
Tym razem jechaliśmy autobusem, ale z dziećmi korzystamy tylko i wyłącznie z usług kolei. Oczywiście czas i cena są absurdalne, ale pociąg ma jednak mnóstwo zalet. Po pierwsze – można się swobodnie poruszać. Po drugie, istnieją przedziały dla matek z dziećmi. Po trzecie, w niektórych pociągach IC pojawiły się wagony-bawialnie pod nazwą Strefa Małego Podróżnika. Jakieś dwa lata temu wyczytałam w prasie, że w Szwajcarii istnieją w pociągach specjalne wagony z zabawkami dla dzieci. Trochę wtedy marudziliśmy, że coś takiego w Polsce to możne za czasów naszych wnuków się pojawi. A tu taka niespodzianka!
O naszym podróżowaniu z dziećmi poczytać można tutu. A o tym, że i w krótkiej podróży warto znać swoje prawa tu.
Mamy za sobą 12 godzinne podróże z dziećmi, z kilkoma przesiadkami i wiem, że to co koniecznie trzeba zabrać ze sobą, to poczucie humoru. Bo dzięki temu można się cieszyć po prostu tym, że się jest razem. A wakacje i droga nad morze to nie kara, tylko przygoda. Ktoś, kto przewijał w pędzącym pociągu relacji Warszawa – Wrocław 3 miesięczne niemowlę, które postanowiło zabrudzić się od karku aż po stopy, może pisać takie rzeczy ;)
A wracając do naszego wspólnego długiego weekendu… Planujemy już kolejny. Chociaż kiedy wróciłam do domu to najpierw wycałowałam śpiącego Starszaka, a potem kładąc się do łóżka zabrałam do siebie Panienkę. Nie mogłam już bez tych szkrabów wytrzymać.