Najpierw o stereotypach. Mama powinna być opiekuńcza, czuła, cierpliwa. Taki ideał znajdziemy w różnych tekstach kultury i często same od siebie tego oczekujemy. A jeśli nie my, to inni. Mamy matkę Polkę, matkę-kwokę, „matkę tygrysicę” i matkę z Wojaczka w wierszu „Ojczyzna”:

Matka mądra jak wieża kościoła
Matka większa niż sam Rzymski Kościół
Matka długa jak transsyberyjska
Kolej i jak Sahara szeroka

I pobożna jak partyjny dziennik
Matka piękna niczym straż pożarna
I cierpliwa jak oficer śledczy
I bolesna jak gdyby w połogu

I prawdziwa jak gumowa pałka
Matka dobra jak piwo żywieckie
Piersi matki dwie pobożne setki

I troskliwa jakby bufetowa
Matka boska jak Królowa Polski
Matka cudza jak Królowa Polski

A ojciec? Głowa domu (bo matka to szyja lub serce). Silny, odpowiedzialny. Obroni. W szkolnej lekturze nie umie znaleźć soli w kuchni (znacie „Oto jest Kasia”?), ale czasy się zmieniają. Ojciec ma być gwarantem bezpieczeństwa.

Rodzice

I teraz tak na serio. Nie będę pisała „w różnych kulturach” albo „dawniej” bo wymagałoby to doprecyzowania „gdzie” i „kiedy”. Posłużę się, na potrzeby tego tekstu, uproszczeniem: ojciec miał inną rolę niż matka. Ojciec miał stanowić wzór i punkt odniesienia, niekoniecznie nawet utrzymać rodzinę, bo gdy był na wojnie, to nie zarabiał. Matka miała opiekować się, dbać o to domowe ognisko.

A dziś? W zasadzie nie myślę o sobie jako o matce, ale jak o rodzicu. Nie mam obowiązków „matczynych” tylko „rodzicielskie”. Bo cóż to znaczy „matczyne”? I chętnie w centrach handlowych spotkałabym pomieszczenia dla „rodzica i dziecka” a nie „matki i dziecka”. Ponieważ wykluczając ojców wzmacniamy nierówności. Rodzice mają dokładnie te same obowiązki, niezależnie od płci.

Mama i tata, dwie mamy, dwóch tatów

Rodzic powinien być odpowiedzialny i opiekuńczy. Rodzic powinien wiedzieć, jak dawkować paracetamol dwulatkowi i znać imię ukochanego pluszaka. Rodzic powinien bywać z dzieckiem na bilansach i robić mu kanapki do szkoły. Śpiewać kołysanki, wiązać warkocze, obcinać paznokcie, kąpać, przewijać, całować zadrapane kolano i troszczyć się. Przez całe życie, bo taki los rodzica.

To nie ma płci. I rodzice funkcjonujący w różnych układach są po prostu rodzicami. Niezależnie od tego, czy to mama i tata, dwie mamy czy dwóch tatów, mama i tata po rozwodzie, czy samotnie wychowujący – to są rodzice. Czułość czy surowość nie są przypisane do płci.

Bo nie bez powodu mówimy o „Rodzicielstwie Bliskości”, prawda?

Zostawiam Was z tą refleksją.

Pozdrawiam i dzięki za lekturę

Ola

Zainteresował Cię ten tekst?

Możesz wspierać moją twórczość i postawić mi kawę http://buycoffee.to/koralowamama

Przeczytaj inne z kategorii RODZICIELSTWO

Obserwuj mnie na Facebooku

Obserwuj mnie na Instagramie