Po czerwcowej tragedii myślałam, że to wydarzenie jakoś wstrząśnie ludźmi. Pojawi się jakaś refleksja. Niestety – praktycznie co tydzień słyszę o dzieciach zostawianych w samochodzie, na upale. I za każdym razem przypominam sobie, co kiedyś powiedział mi Ojciec.

To, co może przydarzyć się dziecku, gdy zostaje samo w rozgrzanym, dusznym samochodzie to jedna sprawa. Dobrze pamiętam też wypadek sprzed kilku lat, kiedy samochód zapalił się w środku.
Byłam jeszcze niedużą dziewczynką i podejrzewałam, że może kiedyś będę miała dzieci, ale nie zastanawiałam się nad tym zbyt często. Ojciec któregoś razu, zupełnie nie pamiętam dlaczego, powiedział mi, że dziecka nie zostawia się samego w domu, nawet na czas wyrzucenia śmieci. Dlaczego? W wyjaśnieniu usłyszałam „może potrącić cię samochód pod blokiem, możesz zasłabnąć, komu i jak powiesz, że w domu zostawiłaś małe dziecko?”.
Te słowa do tego stopnia do mnie przemówiły, że pamiętam je do dziś. Warto pomyśleć o drugiej stronie. Nawet jeśli wydaje nam się, że wychodzimy na moment, otwieramy okno, dziecku nic nie grozi.