Za tym trochę głupkowatym tytułem tekstu stoi całkiem poważny temat. Czytałam w życiu kilka takich książek dotyczących kobiet, że w czasie lektury myślałam „mężczyźni powinni o tym wiedzieć!”. A teraz naszła mnie myśl: zbiorę kilka takich książek w jeden przewodnik. Jak być kobietą – w Polsce i na świecie, jakie doświadczenia są wspólne dla większości kobiet, a zupełnie niezrozumiałe dla mężczyzn?

Kiedyś mój mąż zapytał, dlaczego biorę ze sobą torebkę, skoro on wrzuca portfel, klucze i telefon do kieszeni spodni. Czy ja nie mogę zrobić tak samo? Konfrontacja z pojemnością i głębokości kieszeni damskich jeansów wyjaśniła sytuację. No i o tym jest ten wpis.

„Świat bez kobiet”, Agnieszka Graff

Po raz pierwszy książka ukazała się w 2001 roku, a nowe wydanie nakładem Marginesów trafiło do księgarń w 2021 r. To książka, przy lekturze której poczułam się feministką. Dlaczego polecam ją mężczyznom? Prosta sprawa – książka jest o polskiej scenie politycznej (między innymi). Może się jej obserwatorom wydawać, że rozumieją układy i mechanizmy, ale bez spojrzenia okiem feministycznej krytyczki, wszystkiego się zrozumieć nie da. Po prostu. Agnieszka Graff jest wnikliwa i uważna. Otwiera oczy.

źródło: strona wydawcy

Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn, Caroline Coriado Perez

Czas na anegdotkę: chciałam kupić sobie nowy smartfon. Oglądałam modele, ale wszystkie były bardzo szerokie, niewygodne (nie dałabym rady zrobić np zrzutu ekranu). Zwróciłam na to uwagę sprzedawcy mówiąc „no widzi pan, jak oni teraz projektują, to nie jest na kobiecą rękę”. A sprzedawca, z kpiącym uśmiechem, podał mi bardzo mały i bardzo drogi telefon mówiąc „na takie wymagania mamy ten”. Oczywiście, wyszłam bez nowego smartfonu, ale za to z przeświadczeniem, że moje potrzeby jako konsumentki zostały po prostu wykpione.

Książka Perez jest o tym. I o niewygodach dużych smarfonów, i o crash testach, które obliczane są na męskie ciała (więc kto ma większe szanse na śmierć w wypadku samochodowym? kobiety) i o badaniach klinicznych. A wiecie, kto częściej umiera na zawał? Kobiety. Bo ich objawy to nie jest ucisk w klatce piersiowej i ból z lewej strony. A dlaczego o tym się głośno nie mówi? Nie wiem, ale zapraszam do lektury. To jedna wielka frustrująca analiza świata i bardzo bym sobie życzyła, by panowie tę książkę przeczytali i wzięli sobie do serca.

źródło: wyd. Karakter

Dziwki, zdziry, szmaty, Paulina Klepacz, Aleksandra Nowak, Kamila Raczyńska-Chomyn

Zacznę od cytatu z tej książki:

(…) dzwoni pod numer telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży 11611 i zadaje konsultantce pytanie „Co jest ze mną nie tak, że nie umiem być wdzięczna?”. Po krótkiej rozmowie okazuje się, że dziewczynka została nazwana „niewdzięczną” przez pedagożkę szkolną, gdy zgłosiła, że nie podobają jej się zaczepki kolegi z klasy. Zaczepki te miały wyraźnie seksualny charakter, a zna je pewnie niestety z własnych czasów szkolnych większość kobiet. Było to łapanie za pasek od stanika, ocieranie się, cmokanie, a nawet przyciskanie dziewczynki ciałem do ściany i obłapianie. (…) właśnie była u pani pedagog, (…) ta odparła, że dziewczynka powinna być wdzięczna za takie zainteresowanie zadurzonego w niej chłopca oraz że takie rzeczy (zaloty) nie trwają wiecznie. Poza tym przecież na pewno wiedziała przed wyjściem z domu, że spod koszulki będzie jej prześwitywało ramiączko od stanika, więc chyba jednak nie bawi się aż tak źle (…).

Było mi bardzo smutno, gdy czytałam ten fragment. Smutno, bo sama byłam kiedyś dorastającą, smutno, bo mam jedenastoletnią córkę. A szkolny regulamin nawet w największe upały każe jej nosić bluzkę z rękawem, chociaż to jest po prostu dziecko, któremu jest gorąco.

„Dziwki, zdziry, szmaty” to książka o codzienności. O tym, jak kultura oswaja nas z przemocą wobec kobiet romantyzując ją. O niechcianych komentarzach w pracy, o ocenianiu ciała, a przede wszystkim o slut shamingu. Byłam wściekła w czasie tej lektury i chciałabym, żeby przeczytał ją każdy mężczyzna. Każdy. Nawet ten, który myśli, że zawsze jest w porządku.

źródło: wyd. Czarna Owca

Polityka karmienia piersią, Gabrielle Palmer

To szalenie niedoceniana książka, którą jak zaobserwowałam, czytają głównie kobiety i to głównie te, które karmią/karmiły. I to jest wielka szkoda, ponieważ można ją śmiało porównać do „Niewidzialnych kobiet”. To nie jest książka o karmieniu piersią, tylko o ekonomii i polityce. To książka o sabotowaniu karmienia piersią przez producentów mieszanek, co przynosi szkody ekonomiczne, ekologiczne i społeczne. A wszystko to jest policzone i udokumentowane. Pisałam trochę o aspekcie ekonomicznym tu, a w skrócie: obliczono, że światowa gospodarka traci 302 mld dolarów rocznie na tym, że kobiety przedwcześnie kończą karmienie. A dlaczego? Bo nie są w tym wspierane w żaden sposób. Dziś w USA ma miejsce poważny kryzys dostępności mleka modyfikowanego. Sama też widziałam uchodźczynie z Ukrainy cieszące się z tego, że na brudnym dworcu nie muszą szukać czystej wody i sterylizatora do butelek. Wsparcie kobiet w karmieniu nie powinno być sprawą indywidualną, to powinna być wspólna odpowiedzialność. Niestety – tak się nie dzieje.

Więc jeśli interesujecie się gospodarką, to ta książka jest obowiązkową lekturą.

żródło: wyd. Mamania

Mężczyźni objaśniają mi świat, Rebecca Solnit

Książka zaczyna się niewinną anegdotką: pan objaśnia pani książkę, ale nie chwyta, że to ona jest autorką. Istotą tego zbioru esejów jest pojęcie mansplainingu czyli zjawiska, w którym mężczyźni uważają, że kobietom trzeba różne rzeczy objaśniać. Ale nie tylko tego dotyczą eseje Solnit. Pisze o gwałtach na amerykańskich kampusach (w USA co 6 min zgłaszany jest gwałt, a jak wiadomo, nie każdy jest zgłaszany), o przemocy i patriarchacie. O przemocy wynikającej z patriarchatu. Nie jest to wygodna lektura, ale jest aktualna i trafna.

źródło: wyd. Karakter

Ale ja to wszystko wiem, nie jestem taki

Spodziewam się, że są mężczyźni, którzy uważają, że nie muszą czytać tych książek. Bo wiedzą, rozumieją, są świadomi. I super, świat potrzebuje świadomych ludzi. Ale jeśli ja, feministka, po lekturze książki „Dziwki, zdziry, szmaty” odkryłam, że sama byłam sprawczynią slut shamingu, to wierzcie mi – warto wykazać się i zainteresowaniem, i pokorą. Wszyscy na tym zyskamy. Wszyscy.

Dziękuję za lekturę!

Ola

Zainteresował Cię ten tekst?

Możesz wspierać moją twórczość i postawić mi kawę http://buycoffee.to/koralowamama

Przeczytaj inne z kategorii KOBIETA

Obserwuj mnie na Facebooku

Obserwuj mnie na Instagramie