Czy spotkałyście się z pojęciami takimi, jak twarzing i włosing? Kryje się za nimi idea świadomej pielęgnacji. Nie jestem wielką fanką takiego języka (podobnie jak nie przepadam za używaniem call zamiast rozmowa) ale na potrzeby tekstu będę używać tych terminów.
Zacznę od tego, że mam za sobą krótki romans z włosingiem. Ale po chwili zainteresowania świadomą pielęgnacją włosów, stwierdziłam, że to nie dla mnie. Nie w takiej formie. Zaraz Wam wyjaśnię, dlaczego.
Świadoma pielęgnacja
Dbanie o kondycję skóry, paznokci i włosów nie jest i nie było nigdy na szczycie mojej listy życiowych priorytetów. Nie zrozumcie mnie źle. Staram się dbać o siebie holistycznie, pić wodę, ruszać się, pilnować badań. Lubię też ładnie, dobrze wyglądać. Natomiast peeling twarzy robię jak mi się przypomni, a czasem kupię szampon, po którym moje włosy średnio się układają. Wtedy myślę „no trochę lipa, więcej go nie kupię” i tyle. Ale gdy coraz częściej wpadałam na artykuły i posty na temat włosingu zainteresowałam się tematem.
I wpadłam. Czy moje włosy są przeproteinowane? Czy może brakuje im emolientów? A jaką mają porowatość? Nie wiem, ale na pewno coś jest z nimi nie tak, bo nie ma efektu tafli. A może jest? Hmm, nie wiem do końca, jak wyglądają z tyłu… Co jest nie tak z moimi włosami?
Nie doszukuj się wad i niedoskonałości
W pewnym momencie zainteresowania świadomą pielęgnacją włosów zamiast rano patrzeć na nie z czułością, tak jak staram się patrzeć na całą siebie, zaczęłam się im przyglądać z podejrzliwością. I to był moment, kiedy powiedziałam STOP. Koniec tego dobrego, nie będę tego analizować. Moje włosy są spoko i je lubię. I na tym etapie chciałabym pozostać. A że czasem wyglądają jak siano, trudno, ludzka rzecz. Bardzo się cieszę, że je mam!
To jest moim zdaniem pułapka świadomej pielęgnacji w tym socialmediowym wydaniu. Łatwo jest nabrać przekonania, że ciągle coś jest do poprawki, albo że jest nie tak. I zamiast czuć się coraz lepiej, porównywać się i wpadać w kompleksy.
To świetnie, jeśli ma się zasoby pozwalające na tak wnikliwe dbanie o siebie. I dla wielu osób to ważne, często pewnie relaksujące, sprawiające zmysłową przyjemność. Całe to olejowanie, masaże, pachnące kosmetyki – to są bardzo przyjemne sprawy. Nie mówiąc już o efektach! Ale zasoby potrzebne do oddania się takiej pielęgnacji to między innymi czas, pieniądze i w miarę wolna głowa. Warto też pamiętać, że pielęgnacja to nie tylko kilkuetapowe oczyszczanie twarzy i równowaga PEH. To przede wszystkim zdrowy sen, praca nad ograniczeniem poziomu stresu, nawodnienie, dobra dieta, aktywność fizyczna. I jasne, dobrze dobrane kosmetyki mają swoją rolę. Ale dobrze by było znaleźć w tym wszystkim równowagę, nie narzucać sobie presji, po prostu holistycznie dbać o siebie.
Dziękuję za lekturę!
Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz. Jestem ciekawa Twojej opinii.
Uściski
Ola
Zainteresował Cię ten tekst?
Przeczytaj inne z kategorii KOBIETA
Obserwuj mnie na Facebooku
Obserwuj mnie na Instagramie
4 Comments
Karolina
Dziekuje za ten wpis. W pełni się z Tobą zgadzam. Ja właśnie wpadłam w pułapkę „włosingu” i tkwię w niej już bardzo długo ale po kilku latach zaczęłam zdawać sobie sprawę ze to powoduje obłęd. Kiedy masz „bad hair day” czujesz się zle ale dlaczego? Dlatego ze moje włosy dzisiaj się zle ułożyły? Przecież to przekreśla dzień w którym mogłabym czuć się naprawdę przyjemnie a włosy mi to uniemożliwiają. Przestałam testować kosmetyki, skrocilam włosy i nie powiem żebym zapomniała o proteinach, humektantach i emolientach ale nie jest już to moim priorytetem kiedy próbuje się gdzies zebrać „do ludzi”. Bardzo mądre podejście takie rozsądne i cieszę się ze ktoś tak ładnie jak Ty ubrał to w słowa. Chce być wolna i przestaje popadać w paranoje. Sport, zdrowie i sen to dla mnie ważniejsze rzeczy. Pozdrawiam i czekam na następny wpis?
Izabela
Ja siedzę we wlosingu już od paru lat i w sumie dziwnie mi było czytając twój tekst. Bo nic podobnego nie odczułam. Włosy odkąd wlosinguje mają się super, jak się zdarza gorszy dzień to nie rozpaczam nad tym. Czasu poświęcam w zasadzie tyle samo co wcześniej. Bo przed tym, było co dzień rano, układanie, myślenie nad fryzura, prostowanie i cyrki. Teraz wstaje roztrzepuje loki i jestem gotowa. Olej daje na noc a odżywki trzymam tylko w czasie kiedy siedzę w wannie. Zanim nogi ogole to już maska zaliczona. Dla mnie to tylko i wyłącznie plusy :) może źle podeszłaś do tematu i stąd takie złe wrażenia. Pozdrawiam.
Kasia
Myśle że nie zrozumialaś do końca o co w tym wszystkim chodzi. Chodzi o odpowiedzialna pielęgnację. Czytanie składów rozumienie co nakładam na twarz czy włosy. Co z wiekiem sie stanie z moimi włosami i twarza. Jak kosmetyki kupowane bez jakiejś wiedzy zle wpływają na wszystko. Tak naprawdę dopiero jak sie zagłębia temat to odkywa sie ze to nic innego jak zwykłe dbanie o siebie tylko odpowiednimi kosmetykami które sa dobrane do moich potrzeb. Dopiero gdy zaczęłam włosing pokochalam moje włosy. Przestalam prostować bo sa piękne bez tego, wystarczyło dać im tego co potrzebują. Twarz za to zawsze czerowna jak burak i z wypryskami zmienila sie nie do poznania. Polecam wszystkim świadomą pielęgnację. Potrafi to zdziałać cuda!
Adu
Bardzo fajnie napisane. Ja odkryłam świadomą pielęgnację włosów parę lat temu i na początku faktycznie to był szał, coraz to inne kosmetyki, doszło do tego że wkurzałam się, że nie stać mnie na te lepsze, droższe. Wtedy pomyślałam sobie „hola hola, przecież Twoje włosy wyglądają spoko nawet przy pielęgnacji tanimi kosmetykami, trzeba je tylko odpowiednio dobrać”. Pogodziłam się z tym, że są zwyczajnie za lekkie i nigdy nie osiągnę efektu tafli i dobrze mi się z tym żyje. kupuję tylko sprawdzone kosmetyki i już nie szaleję aż tak bardzo na promocjach w drogeriach, chociaż zdarza się ? Według mnie podstawą takiej pielęgnacji jest odkrycie, co lubią nasze wlosy czy twarz i trzymanie się tego, jeśli przynosi efekty :)