Dwa razy zaczęło się identycznie, około 2-3 na ranem obudziły mnie gwałtownie odchodzące wody i myśl, że to już poród. Niepokoił tylko kompletny brak akcji skurczowej. Skurcze za każdym razem nie pojawiały się, więc w końcu podpinano mnie do kroplówki z oksytocyną, a wtedy to już wiadomo, jak to jest. Na ostro. I po dość krótkiej drugiej fazie porodu rodziłam śliczne (a jakże!) dziecko z czarną czuprynką. Na tym podobieństwa między moimi porodami się kończą. Cała reszta była inaczej. Bardzo inaczej. Kobiety umieją rodzić! Gdy byłam w pierwszej ciąży zrezygnowałam ze szkoły rodzenia… Read More