Kiedy szłam na masaż spodziewałam się świeczek, ciepełka i relaksu. Dostałam ból. Okazało się, że moje mięśnie, szczególnie w okolicach karku, są tak spięte i twarde, że przy najlżejszym nacisku wręcz syczałam z bólu. Sprawne i silne dłonie masażysty poradziły sobie z tym, ale uświadomiłam sobie, jak wiele napięć codziennego dnia kumuluje się w ciele. A potem poznałam Trening Jacobsona i chociaż w przeciwieństwie do innych treningów nie wymaga specjalnego stroju i nie można się spocić, to czuję, że robię coś dobrego dla swoich mięśni. I siebie.
Trening Jacobsona
Edmund Jacobson był amerykańskim lekarzem i naukowcem, który poświęcił życie badaniom nad związkiem napięcia mięśni z problemami związanymi z układem nerwowym. Zawdzięczamy mu na przykład Biofeedback, metodę terapeutyczna wciąż mało popularną w Polsce, ale na świecie znaną i praktykowaną, również jako uzupełnienie farmakoterapii.
Jacobson uważał, że nie można uspokoić umysłu, gdy ciało jest napięte. Opracował więc metodę polegającą na progresywnej relaksacji mięśni. A więc po prostu na napinaniu i rozluźnianiu kolejnych grup mięśni, o czym napiszę za chwilę. Celem jest doprowadzenie do sytuacji, gdy ciało nie reaguje na stres napięciem, rozluźnienie go. Nauczenia, a w zasadzie przypomnienia mięśniom o rozluźnieniu. Efektem jest obniżenie poziomu stresu, lepszy sen, wyciszenie stanów lękowych. Ja sama przynajmniej raz w tygodniu przeprowadzam taki trening przed snem i czuję, jak bardzo mi pomaga.
Czy to trudne?
Trening Jacobsona wymaga koncentracji i trochę czasu, około 20 minut, może pół godziny. I to ma być taki czas, kiedy nikt nie będzie nam zawracał głowy, telefon nie zadzwoni a powiadomienia z messengera nie będą rozpraszały. Dlatego ja robię go przed snem, już w łóżku.
Trening przeprowadzamy z zamkniętymi oczami, leżąc wygodnie. Nie będę Wam rozpisywała całej sekwencji, natomiast ja zaczynam od czoła, policzków, szczęki, potem kolejno lewy bark, prawy bark, lewa łopatka, prawa łopatka, lewe przedramię, prawie przedramię… i tak dalej, do palców stóp. Co trzeba zrobić? Napiąć wybraną partię mięśni na 5-10 sekund, rozluźnić na ok. 10 sekund i powtórzyć. Ważne, by swoją uwagę skierować w to właśnie miejsce. Poczuć napięcie i dostrzec z jakimi odczuciami wiąże się rozluźnienie. Poczuć napinającą się, a potem rozluźniającą skórę. Dociskanie barku do podłoża, zaciskanie pięści, napinanie łydek – każdy z elementów ćwiczenia jest ważny i wymaga uwagi.
Dla kogo jest trening Jacobsona?
Trening Jacobsona nie zastąpi leczenia. Nie zastąpi wizyty u psychologa czy psychiatry. Z depresją, napadami lęku czy nerwicą nie poradzimy sobie sami i po prostu trzeba skontaktować się ze specjalistą. To nie wstyd. Natomiast gdy czujemy zmęczenie pracą, napięcie po stresującym dniu, albo spędzamy dużo czasu w jednej pozycji, na przykład przed komputerem, warto wypróbować tę technikę relaksacji. Wycisza, rozluźnia, obniża poziom stresu. I jest przyjemna, a pożytecznych przyjemności nie powinniśmy sobie odmawiać.
4 Comments
swiat karinki
Nigdy nie słyszałam o takim treningu
Ania
ciekawe, nie słyszałam o tym wcześniej
Kasia Hartung
Znajomy rehabilitant wspominał o tym treningu i jakieś ogólne pojęcie mam :) Nie ukrywam, że czasem by mi się taki przydał.
nrudka86
A propos metod relaksacji natknęłam się jeszcze na trening autogenny schultza. Nie stosowałam, ale też może być ciekawe