Jestem dziewczyną z bloku i już jako dzieciak biegałam po schodach do sąsiadów po cukier. I moje dzieci też przez większość życia mieszkają w wielkiej płycie, chociaż gdy urodziła się Panienka, mieszkaliśmy w podmiejskim domu. Różnica? Ogromna. Gdzie mieszka się z dziećmi lepiej? W domu z ogrodem pod miastem czy na wielkomiejskim blokowisku? 

 

Dom – wady i zalety

Zacznijmy od zalet, ok? Mieszkanie w domu pod miastem, z ogrodem, niesie za sobą wiele przyjemności. Szczególnie w weekend, kiedy leniwe śniadanie je się na tarasie… No ale zobaczmy, co udało mi się wypunktować:

  • brak potencjalnych uciążliwych sąsiadów, nikt nie imprezuje za ścianą
  • po powrocie do domu ma się poczucie prawdziwego odcięcia od miasta, spokój
  • na balkon przybiegają wiewiórki
  • można uprawiać własny ogródek, też warzywny
  • dzieci mają swoje własne podwórko, z piaskownicą, można latem rozłożyć basen
  • dzieci mają większy kontakt z przyrodą, więcej czasu spędzają na zewnątrz

To tylko kilka, bo na pewno każdy właściciel domu wymyśli kolejne. Ale teraz podam kilka wad.

  • jeśli pracujesz w mieście, sporo spędzisz w dojazdach do pracy, często w korkach
  • po powrocie do domu raczej nie wyskoczysz na spontaniczne wino albo do kina wieczorem, do miasta
  • mniejszy wybór szkół i przedszkoli w okolicy, czasem wręcz brak wyboru
  • logistyka związana z zajęciami dodatkowymi dzieci może być trudna lub bardzo trudna
  • nikt za ciebie nie odśnieży (to taka uwaga na czasie ;) )
  • w podmiejskich miejscowościach zanieczyszczenie powietrza bywa ogromne
  • mniejszy wybór przychodni i ośrodków zdrowia

Mieszkałam pod miastem przez kilka lat, połowę czasu jako mama dwójki dzieci. Z rozczuleniem wspominam leśne spacery z Panienką w chuście, zbieranie mleczy na miód we własnym ogrodzie i widok z okna, piękny o każdej porze roku. Uwielbiałam go! Ale pamiętam też ile czasu spędziłam w drodze do miasta, do pracy. Dojazdy są naprawdę męczące. Ważnym, szczególnie teraz, aspektem jest zanieczyszczenie powietrza. Wystarczy spojrzeć jak przekroczone są poziomy w Otwocku czy Konstancinie, gdzie bywa, że ludzie palą w piecach wszystkim, łącznie ze śmieciami. To powód, dla którego mieszkanie pod miastem, gdy wydaje się, że jest się bliżej natury, ma się ogród i nawet las blisko, wcale nie jest takie zdrowe. W zimowe dni trzy razy trzeba się zastanowić, zanim wyjdzie się z dziećmi lepić bałwana. 

 

Mieszkanie w bloku

Czasy się zmieniają i rzadko kiedy sąsiedzi wpadają do siebie na spontaniczną herbatkę. Ba, często nie wiemy o naszych sąsiadach nic. Nie będę wymieniała wad i zalet mieszkania w bloku, ponieważ poza kwestiami typu potencjalne zalanie przez sąsiada z góry albo mała piwnica zamiast dużego strychu, to są po prostu sprawy związane z mieszkaniem w mieście. Osiedla bywają różne, ale piękną sprawą są podwórka i boiska na których bawią się dzieciaki. Wbrew fatalistycznym opiniom, że dzieci to już tylko przed komputerami siedzą, to wierzcie mi, gdy tylko pogoda dopisuje, dzieciaki wychodzą. Snują się, gadają, grają w piłkę, jeżdżą na hulajnogach. Dodajmy do tego działające domy kultury z zajęciami dodatkowymi, biblioteki (dziecięce bywają naprawdę wspaniałymi miejscami!), a okaże się, że nawet w brzydką pogodę jest gdzie wyjść. Chociaż, przyznaję, nawet ogródek nie jest w stanie zastąpić przydomowego ogrodu pod miastem, a wiewiórka za oknem praktycznie się nie zdarza…