Mogłam mieć może 13 lat. Szłyśmy wzdłuż basenu, było lato. Żartowałyśmy, jak to siostry. W pewnym momencie powiedziałam „założysz się o dużą czekoladę, że skoczę do basenu w ubraniu?”. Śmiała się, powiedziała „jasne” licząc na czekoladę i w tym momencie zrobiłam krok w lewo.
Nie zapomnę nigdy jej zdziwionej miny i swojego śmiechu. Wychodziłam z basenu ociekając wodą, triumfalnie. To było takie uczucie totalnej wolności, beztroski, luzu. A ta czekolada potem naprawdę super smakowała. Dziś bym jej nie dostała.
Jestem sztywniarą
Pewnie bym dziś do tego basenu nie wskoczyła. Myślałabym o ubraniach (czy nadają się do zmoczenia w chlorowanej wodzie?), o butach, a być może o tym, co pomyślą postronni obserwatorzy. Trochę jestem sztywniarą. Objawia się to też tym, że chociaż bardzo lubię śpiewać, to nie robię tego poza pokojem dziecięcym. Przestałam być spontaniczna. Ojciec Dzieciom mówi „zostaw to, ogarniemy to później!” a ja działam w rytm uświęconej zasady „najpierw obowiązki, potem przyjemności”. I w sumie trochę mnie to męczy. Czasami tęsknię za tym dzieckiem w sobie, za tym luzem który pozwolił mi na skok do basenu.
Kiedy ostatni raz…
W teledysku Rhye do piosenki „The Fall” widzimy małżeństwo na imprezie. Oboje są piękni i dobrze ubrani, bawią się wśród znajomych. I on przypomina sobie ich licealne imprezy. Luz nastoletnich zabaw, beztroskę pierwszych randek. Wiecie, ten czas kiedy wygłupiacie się we dwoje i jest tak bardzo super. Kiedy cieszycie się tymi chwilami, tą radością. Jesteście tak bardzo tu i teraz. Pamiętasz, kiedy ostatni raz tak było?
Tu i teraz
Jasne, jesteśmy dorośli i mamy swoje dorosłe obowiązki. Ale myślę, że wszyscy bardzo, bardzo potrzebujemy zachować w sobie tego beztroskiego małolata, który naprawdę wyciska z życia wszystkie soki. Śmiać się do bólu brzucha, w powszedni dzień zrobić brokatowy manicure bo ma się na to ochotę i tak długo całować się w kuchni, aż makaron się rozgotuje. To właśnie jest bycie tu i teraz, w tym sensie, żeby nie przejmować się tym, co się powinno bo jest się poważnym rodzicem i jeszcze bardziej poważnym pracownikiem. Czasem pozwolić sobie na te nieszkodliwe odloty, małe przyjemności.
Niczego nam od tego nie ubędzie. A to jest jednak eliksir młodości.
3 Comments
Karolina / Nasze Bąbelkowo
Też jestem trochę sztywniarą – ale i tak w porównaniu z niektórymi znajomymi mamami mozna uznać mnie za szaloną małolatę ;) To nieco przykre, że wiele kobiet po urodzeniu dziecka staje się śmiertelnie poważną matroną – bo przecież dziecku nie tego potrzeba ;)
Kasia Lorenc
Czasami pozwalam sobie z siostrą na kilka chwil szaleństw i to są wspaniałe momenty
Iza
Tez jestem sztywniarą . I jestem uzależniona od planowania. Wszystkiego. Chociaż czasem, na mini szaleństwa sobie pozwalam ;)