Rozsiadłam się wygodnie na kanapie trzymając kubek kawy w ręku. Dzieciaki hałasowały w pokoju obok, a ja rozmawiałam z gospodarzem krzątającym się między pokojem a kuchnią. Pachniało domem, praniem, obiadem. Do mojej nogi łasił się pies o krzywych łapach. Wyglądał, jakby chciał wskoczyć na kanapę i też uraczyć się kawą. W obcych domach zawsze rozglądam się w poszukiwaniu regałów z książkami. To takie moje małe dziwactwo. Kiedy na półce znajdę takie samo wydanie książki jak u siebie, od razu czuję bliskość z właścicielami. Tym razem poza książkami dostrzegłam stos gazet na parapecie, suszarkę wystającą zza drzwi i jakieś tajemnicze pudła w rogu. Widać było, że to mieszkanie, w którym żyje rodzina z dziećmi i psem. Taka jak my. Chociaż nie mamy psa. Coś nas łączy.
Obrazki
Instagram ma zalety, ale jednocześnie wszystkim nam bardzo szkodzi. Wszyscy trochę odrywamy się od rzeczywistości i dajemy się nabierać na te wyreżyserowane obrazki. Częściej wirtualnie bywam w mieszkaniach instagramowych stylistów wnętrz niż u znajomych. Tak jakoś jest, w tym zapracowanym życiu. Ale efekt jest taki, że zaczynam inaczej patrzeć na to, co mnie otacza. Zamiast cieszyć się wygodną kanapą, siedzę na niej i patrzę na zagracony regał. Książki stoją w dwóch rzędach, na nich jeszcze bokiem kolejne, a w tym wszystkim dwie planszówki i zeszyty. Takie życie.
Prawdziwe życie
Odwiedziny u znajomych rodzin były dla mnie jak olśnienie. Weszłam do domów w których się żyje. Które są wygodne, przytulne, a rozgardiasz może wynikać tylko z tego, że to domy należące do rodzin z dziećmi. Uświadomiłam sobie coś, co przecież jest oczywiste: prawdziwe życie jest poza siecią. Zwykłe, a nie wystylizowane. Zwykłe nie w rozumieniu zwyczajne, ale takie, jakie jest naprawdę. Bez filtrów, bez białego tła, bez dobranych pod kolor dodatków. Gdzie swoje miejsce znajdzie świecznik po babci, wazon otrzymany w prezencie ślubnym ulubiona podstawka pod kubek.
A ten lekki bałagan w książkach, na parapecie i stole. Świadczy o tym, że się czyta, że się bawi, że się je.
6 Comments
Joanna
O tak, posiadanie książek jest dla mnie znakiem, że kogoś polubię :) I prawda, serwowane w internecie obrazki często nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.
Kasia
Ja ostatnio jestem zdana tylko na insta… Póki co w Warszawie nie mam jeszcze żadnych znajomych :(
Aleksandra
W takim razie musimy się umówić na kawę :)
Save theMagic Moments
No niestety. Zrobisz temu zdjęcie i nikt do Ciebie nie wejdzie. A prywatnie z dziećmi ciężko o spotkanie. Z nami np. Cała masa znajomych zerwala kontakt bo mamy dzieci. Smutne.
Dorota
ktoś kiedyś mi powiedział, że książki tworzą w domu wrażenie bałaganu i nieporządku; ta osoba nie ma książek w domu; osobiście uważam, że w tym właśnie urok; pokaż mi jak mieszkasz, a powiem ci jaki jesteś – coś w tym jest;)
Delfinka
Interesujący wpis. Ja kocham książki i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Życie bez książek byłoby smutne. Kiedyś pojechałam na wakacje i zapomniałam zabrać ze sobą książki do czytania, ależ było miłe zdziwienie kiedy okazało się, że właściciele mają podręczną biblioteczkę pełną interesujących pozycji.
Miło jest posiedzieć w domu, w którym wszystko jest naturalne, a domownicy zachowują się swobodnie, a nie na pokaz.