Mam 32 lata, więc moja emerytura to odległa przyszłość. Ale lubię sobie czasem pomarzyć o czasach, gdy będę emerytką. Wyobrażam sobie jak będzie wyglądało moje życie. Co będę robić? Jak będzie wyglądał mój dzień? Myślę o tym, że wreszcie nie będę musiała się nigdzie spieszyć. Do pracy, z pracy, kołowrót… Kto wie, może zacznę podróżować? Niekoniecznie do Azji, może odkryję zamki na Śląsku? Albo wreszcie nauczę się niemieckiego i poczytam Goethego w oryginale? Wrócę do batiku?… Hmm, przecież mogę mieć wnuki. I może Starszak lub Panienka będą potrzebowali pomocy w zajmowaniu się dziećmi?
Moje Babcie
Babcia z elementarza wygląda tak: ma siwe włosy spięte w kok, robi na drutach, siedzi w fotelu. Opowiada wnuczkom o dawnych czasach, piecze ciasta, zbiera grzyby i tak dalej. Moje Babcie były, odkąd pamiętam, mocno starszymi paniami. Ale Babcie moich dzieci to już zupełnie inna historia. Obydwie są młode, aktywne zawodowo i jedna z nich była w tym roku na Openerze. Serio. Owszem, gdy urodził się Starszak i ja poszłam na studia, to opiekowała się nim moja Mama. Byłam wtedy samotną matką i gdyby nie ta pomoc, to nie mogłabym skończyć tych studiów. Ale gdy urodziła się Panienka to nasza decyzja była jednogłośna: gdy pójdę do pracy, ona pójdzie do żłobka. Co prawda prywatnego (w okolicy państwowego nie było) i pożerającego 80% mojej ówczesnej pensji. Ale poszła. To znaczy: została zaniesiona. W mei taiu.
Emerytura czyli powrót do pieluch?
Sytuacja żłobkowo-przedszkolna z każdym rokiem jest w Polsce lepsza, ale nadal daleko nam do sytuacji, w której rodzice mają spokój. Po rocznym urlopie coś z maluchem trzeba zrobić. W dużych miastach jest trochę łatwiej, ale małe miasteczka i wsie nie dają wielkiego wyboru w temacie. A i w samej stolicy: nie każdego stać na nianię, nie każdy jest gotów zapisać dziecko do żłobka, nie każdy może skorzystać z opiekuna dziennego (chociaż to chyba najlepsza opcja, jaką znam). Często pieczę nad dzieckiem, gdy oboje rodzice już muszą wrócić do pracy, przejmuje któraś z babć. Dla wielu to sytuacja naturalna: babcia i tak ma sporo wolnego czasu, wnuki kocha, dzieciom nie odmówi pomocy.
W jednym z wywiadów minister rodziny, pracy i opieki społecznej sama przyznała, ze powrót do niższego wieku emerytalnego kobiet to „uwolnienie kapitału opiekuńczego dla rodziny”. Czyli panie kończą 60 lat, zaczyna się emerytura i mogą stać się „kapitałem opiekuńczym”. Wystarczy już tej pracy, drogie panie, wnuczęta czekają.
To tak na serio?
Obawiam się, że tak. Ktoś na górze naprawdę uważa, że te 60-letnie emerytki przejmą opiekę nad wnukami oraz, być może, swoimi własnymi rodzicami. Z kieratu pracy przeniosą się płynnie do kolejnych obowiązków, tym razem tylko domowych. Tak, jakby 60-letnia kobieta nagle traciła na produktywności. Powiedzcie to Krystynie Jandzie. Albo Susan Sarandon. Ma 70 lat i jeszcze gra w filmach, a do tego jest seksowna. W głowie się przewraca.
Jestem pewna, że jeśli będę miała wnuki, to zwariuję na ich punkcie. Ale trochę sobie nie wyobrażam, żebym miała swój wolny czas, który mogłabym spędzić na rozmowach z Ojcem Dzieciom, jodze i co mi się tam wymyśli, oddać w całości wnukom. No…nie. Oczywiście, może moim wymarzonym sposobem spędzenia emerytury będzie opieka nad wnukami. Wtedy zaproponuję to dzieciom. Ale to powinno wyjść ode mnie. A poza tym: dlaczego ja? A może Ojciec Dzieciom stanie się dziadkiem zajmującym wnukami? Nie dyskryminujmy dziadków. Nie wyobrażam sobie, żeby traktowano mnie jako „uwolniony potencjał opiekuńczy”. I moją Mamę też.
3 Comments
Karolina | Odnova
Jak tak czytałam Twój tekst, to przyszła mi do głowy jedna myśl. Jak to punkt widzenia zmienia się w zależności od punktu siedzenia. Kiedyś jak myslalam o 30lstkach to wydawało mi się, że są mega starzy…No na pewno lata świetności były za nimi ?. 60 latkowie natomiast to już jedną drogą na tamtym świecie byli. Dziś gdy patrze na moją mamę niemal 60letnią widzę dojarzałą kobietę w pełni sił, a samą siebie postrzegam niemal jak dziecko ???
Małgorzata Ostrowska
Nie wiem co przyniesie starość, ale też jednego jestem pewna, że jeśli będę miała wnuki, dużo poproszę to zwariuję na ich punkcie. Oszaleję i będę kochałąm nade wszystko. Będę aktywna babcią
SAVE THE MAGIC MOMENTS
Szczerze mówiąc u mnie na osiedlu widzę więcej dziadków z wnuczkami niż babcie :) No i faktycznie dziś babcie tego dla siebie nie chcą, choć kiedyś to było naturalną koleją rzeczy. Moja mama też nie chce. Zostają nam przedszkola. Ale o swojej emeryturze ani mi się śni myśleć :)