Jestem Wam winna wyjaśnienie. Sporo dzieje się w moim życiu i w sprawach blogowych, a ciągle ostatni post jaki wisi na blogu dotyczy przepisu na placki. Jest mi trochę głupio z tego powodu, ale niestety, tak musi jeszcze chwilę pobyć. Muszę się Wam jednak zwierzyć.
Zbliża się sesja. A dokładnie, jutro mam pierwsze dwa zaliczenia, w niedzielę ostatnie. Już trochę nie wiem jak się nazywam i naprawdę mało czasu poświęcam dzieciom, więc przykro mi, blog spadł na liście priorytetów. Wolę późnym wieczorem porozmawiać i poprzytulać się z Ojcem Dzieciom, niż zaliczać dwunastą godzinę przed monitorem. A praca magisterska sama się nie napisze.
Pojawia się jednak we mnie nieprzyjemne uczucie, którym chcę się z Wami podzielić: zaniedbuję dzieci i dom. Tak się czuję. Miewam takie myśli, że to przesada z tymi studiami, że powinnam dzieci bawić, a nie robić drugie studia magisterskie.
Oh, wait… One mają ojca. Bardzo fajnego i kochającego. Więc w zasadzie to nie są zaniedbane, bo spędzają czas ze swoim tatą. Mnie w domu nie ma, ale w tym tygodniu Panienka zaliczyła już z Ojcem Dzieciom wyjście na basen, a w trójkę wyszli pozjeżdżać na jabłuszku i bawili się razem świetnie. I teoretycznie moje studia nie powodują, że siedzą smutne w kącie. Owszem, na pewno odczuwają mój brak popołudniami, gdy tkwię w bibliotece. Ale… czy powinnam aż tak się tym zamartwiać? Czy nie przesadzam? Codziennie się mocno przytulamy, ucinamy sobie poranne pogaduszki, Panienka przychodzi w nocy i śpię z nosem w jej karku.
Nie wiem, mam wrażenie, że to jest wynik wpajania nam, kobietom, przekonania o ich roli strażniczki domowego ogniska. Ojcowie w delegacjach oraz na wieczornych korpozebraniach – czy oni też mają takie wyrzuty sumienia jak ja? Przecież dzieci są wtedy z matkami… Muszę przyznać, że mocno się nad tym wszystkim zastanawiam. Na ile moje uczucia wynikają z tego, jaką rolę matki i żony mam wpojoną (siłą rzeczy) i którą muszę zweryfikować?
W każdym razie tak teraz jest. Intensywnie.
Z nowości: na stronie internetowego wydania Wysokich Obcasów pojawiła się polemika z moim tekstem poświęconym „Sztuce kochania” Michaliny Wisłockiej. Zapraszam do lektury, ja skomentuję później, na spokojnie, KLIK
Oraz, w związku z tym, że mniej piszę tu, jestem bardziej na Instagramie, gdzie poza moją codziennością i luźniejszymi tematami, pokazuję też rzeczy, które mnie interesują. Zaczęłam też nadawać transmisje na żywo. Zapraszam do śledzenia instagram.com/koralowamama
12 Comments
Bożena
Jakiś czas temu odpuściłam i stwierdziłam, ze nikomu nie stanie się krzywda, gdy tatuś pozajmuje się dzieci, nakarmi, wykapie, spać połozy. Świat się nie zawalił od tamtej pory a ja mam nieco czasu dla siebie.
Alina Dobrawa Przystaniak
Oj coś w tym jest. mamy zawsze mają obawy przed wyjściem. Jak już wyjdą to tysiąc myśli na minutę. A tata? Wychodzi i tyle :).
Powodzenia na sesji!
Magda Ruba
Hmmm ojcowie chyba tych wyrzutów sumienia nie maja.. Choc w sumie trzeba by jakiegoś zapytać, jak mój wróci z… delegacji to podpytam. Ogarniasz bardzo dużo, z myślą o dzieciach i dla nich, ale rozumiem Twoje rozterki?
Elena
Mój mąż ma wyrzuty sumienia (też pracuje i studiuje) Gdy ma pod rząd 2 tyg zjazdów i ma możliwość, bierze wolne w tygodniu na czas tylko z dziećmi. Tak więc to chyba sprawa indywidualna, nie związana z płcią.
Pozdrawiam! Niedługo sesja minie i będzie lepiej :)
Zosia
Też się nad tym zastanawiałam często ostatnio. Mam dwójkę dzieci, córka ma 2 lata, syn 3mce i też kończę studia oprócz tego mam jeszcze praktyki w szkole więc często mnie nie ma albo jestem w pokoju obok i się uczę. Moje dzieci mają ojca który się świetnie nimi opiekuje. Walczę z tymi myślami, mam wyrzuty sumienia, ale postanowiłam, że to jest jakiś okres w życiu, nie trwa wiecznie, dzieci rozumieją tylko trzeba im opowiadać jaki mamy plan. Powodzenia na sesji☺️
paulina
Mają genialnego tatę! ? są w dobrych rękach
Zuzanna
Powodzenia w sesji. Trzymam kciuki, żebyś wszystko zdała ze świetnym wynikiem :)
Lucy eS
Trudno złapać balans między byciem mamą a całą resztą spraw. Macierzyństwu można oddać całą siebie a i tak wydawać się może, że to zbyt mało. Zbyt wielkie uczucia, zbyt dużo emocji, by poukładać wszystko tak zupełnie na zimno. Faceci przez pokolenia byli mało obecni „w domu” i nie było to społecznie pietnowane. Wciąż wielu potrafi z dystansem podchodzić do swoich zobowiązań rodzinnych. Ale to się zmienia.
Gosia
Takie już jesteśmy, że my mamy lubimy mieć wyrzuty sumienia, bo się nam wydaje, że to my wszystko musimy zrobić wokół dziecka. A wcale tak nie jest. Jeśli w domu jest super tatuś, to czas, który dzieci z nim spędzają, jest nieocenienie ważny. Także skup się na swoim, dzieciom krzywda się nie dzieje. A Ty też jesteś ważna, Twoje plany i marzenia!
Ania Janda
Doskonale Cię rozumiem! Podobne myśli krążyły mi po głowie, gdy leżałam ledwo żywa na początku ciąży. Z tą różnicą, że u mnie trwało to dwa miesiące :(
Powodzenia w sesji!
Miłka
O, zaintrygowałaś mnie tekstem odnośnie „Sztuki Kochania” – biegnę przeczytać, bo jestem ciekawa Twojego zdania i polemiki ;)
Ania
Dokladnie Cie rozumiem…. ja moge powiedziec ze w danym momencie jestem najgorsza mama swiata :( wrocilam do Polski aby dokonczyc studia…. nie mam synka przy sobie, ale jest z Tata :) najlepszym jakiego mogl miec, jest szczesliwy i kochany :)