W ciągu ostatnich kilku tygodni zostałam trzy razy zapytana o to, czy jestem w ciąży. Za pierwszym razem byłam raczej rozbawiona, a że zadający pytanie to jedna z najbardziej życzliwych mi osób na świecie, to nie było w ogóle o czym myśleć. Za drugim razem pomyślałam, że chyba coś jest nie tak. Za trzecim po prostu się wściekłam.
Prawie rok temu musiałam przerwać chodzenie na siłownię, zachorowałam (pisałam o tym w tym poście), biorę leki, które wśród skutków ubocznych mają tycie. Pracuję, studiuję i…a, no właśnie, mam też dwójkę dzieci, co wpływa na ilość wolnego czasu. Siłą rzeczy przybrałam na wadze. Połowa mojej wiosennej szafy jest do wymiany, bo już nie jestem w stanie zmieścić się w te ciuchy. To bywa irytujące, zwłaszcza rano, ale ok, po prostu trzeba kupić nowe.
Jednocześnie teraz z większym luzem zakładam obcisłe sukienki, krótkie spódnice. Pokazuję nogi, które przez całe życie chowałam. Podobają mi się, tak mi jest wygodnie i przyjemnie. Czy to się komuś podoba, czy nie – jego sprawa.
Dlaczego wkurzyły mnie pytania o ciążę? Bo są złe. Z definicji. To pytanie wysokiego ryzyka, ponieważ jedna z możliwych odpowiedzi oznacza, że pytającemu i pytanej zrobi się nieprzyjemnie. Ktoś zwrócił uwagę na to, że moje ciało się zmieniło, chociaż powinien milczeć. To moja sprawa, chyba, że sama zacznę temat.
Ciało ludzkie się zmienia. Ciało kobiece zmienia się bardzo. Nie tylko z wiekiem czy z każdą kolejną ciążą. Również faza cyklu miesiączkowego bardzo wpływa na kobiece ciała, na wagę i obwody. Pamiętam z książeczki dr Dukana wyliczenie zmian wagi kobiety, od chyba 20 roku życia po kilogramie na każde dziesięciolecie i 2 kilogramy za każdą ciążę (mogę mieszać). Pisał, że to normalne, to naturalne i źle jest, gdy dorosła kobieta chce ważyć tyle samo, co w czasie gdy była nastolatką. To nie jest zdrowe. Należy akceptować te zmiany.
To, że nasze ciała się zmieniają, to jest zwyczajna sprawa. Mamy różny metabolizm, różne style życia, różne geny, różne doświadczenia. Nawet gdy tyjemy lub chudniemy nasze ciała zmieniają się w różnym sposób. A oczekiwana są podobne.
To, jak wyglądamy i ile ważymy to nasza sprawa. Komentowanie tego jest po prostu słabe. Również w drugą stronę. „O, jak schudłaś!”. Aha, czyli byłam gruba i teraz mam się cieszyć? A może jestem chora? A może katuję się dietami i w zasadzie powinnam już z tym problemem wylądować u terapeuty? Czy ja mówiłam ci, że schudłam i się cieszę? Nie. To proszę, nie komentuj jeśli nie znasz mojej sytuacji.
Zapytaj mnie jaką książkę ostatnio przeczytałam („Cyd” Corneille’a, polecam), wymieńmy uwagi na temat nowości kinowych, chętnie opowiem o mojej pracy albo o dzieciach (są fajne!). Komentowanie tego, jak zmienia się mój wygląd, możemy sobie darować. Przytyłam czy schudłam, moja sprawa.
9 Comments
Joanna
<3
Izabela
Pytania o ciążę to nic :P U nas kiedyś ksiądz po kolędzie jak przyszedł ,zaczął modlitwę o dziecko,które jest w drodze :P :P :P a ja w ciąży wtedy nie byłam :P ależ to była głupia sytuacja :P
visenna
Według mnie to pytanie (poza bardzo blisko z rodziną) ma prawo zadać tylko kilka osób: lekarz, dentysta, farmaceuta, kosmetyczka. I to pytanie nie jest spowodowane przez ciekawość tylko przez ich profesjonalizm.
Justyna
Ja ostatnio wyznaje zasadę, żeby nie zadawać pytań jeśli nie chcemy poznać prawdziwej i szczerej odpowiedzi. Po grzecznie możemy porozmawiać sobie o pogodzie.
KasiaS1980
Masz rację, zmiany w wyglądzie naszego ciała to nasza prywatna sprawa i nikt nie powinien tego komentować. Jednak jeśli ktoś dużo schudnie, bo przestrzega diety i wylewa z siebie na siłowni siódme poty wierz mi, jest mu bardzo miło gdy inni to zauważają i komentują, komplementują czy wręcz podziwiają. Owszem, chudnięcie nie zawsze jest celowe i słuszne, jednak to na prawdę miły koplement.
Co do ciąży, to znajoma opowiadała mi pewną historię. Jest kosmetyczką i przyszła do niej stała klientka po kilku miesiącach przerwy. Z uwagi na zmiany hormonalne, sporo przytyła, głównie z okolicy biustu i brzucha. Jednym z pierwszych zdań znajomej kosmetyczki było: „Gratuluję, który to miesiąc?”. Klientka sie zaczerwieniła i wycedziła przez zęby, że nie jest w ciąży. Od tego czasu znajoma jedynie przed zabiegami, które tego wymagają, zadaje to pytanie do karty klienta. Jeśli ktoś sam nie mówi o ciąży, to nie wyskakuje sie z takim pytaniem i gratulacjami, bo można się bardzo naciąć.
maximer006
Lepiej nie zadawać (z perspektywy mężczyzny). Kiedyś nie trafiłem i…. prawie liścia dostałem :D
Pozdrawiam :D
Marta
Mnie zapytala znajoma matka z przedszkola czy jestem w ciazy, bo jej sasiadka sie nad tym zastanawia.
Ja jak widze zmiane w wygladzie mowie po prostu ” jak ladnie wygladasz” i to jest zawsze mile :-)
Ankaa09
Marta, a to ciekawe „bo jej sąsiadka się nad tym zastanawia”. Widzę, że lokalny monitoring to wszędzie działa. A czyja to sprawa czy w ciązy jesteśmy czy nie? Masakra jakaś…
Dziewczyny nie dajcie się plotkarom! :)
Karola
O tak. Ja ostatnio sie wscieklam „jezu jestes juz za chuda” szkoda że nikt nie widzial jak bylam otyla i wazylam ponad 100kg. Wtedy nikt nie sie nie martwił o moje zdrowie. Pytania o wage w każdym wypadku sa nie na miejscu!