Sto lat temu stałam w długiej kolejce do sklepowej przymierzalni. Weszły do niej trzy czarnoskóre dziewczyny i bardzo wesoło mierzyły stroje. Śmiały się, dowcipkowały, wygłupiały. Trwało to dość długo, ale poza marudzeniem „o rany ile to trwa” nikt z kolejki nie komentował. Do momentu, kiedy trzech facetów, na oko trzydziestoletnich, zaczęło o nich mówić. Bardzo głośno i bardzo wulgarnie. To były takie ohydne, rasistowskie i seksistowskie komentarze, od których zrobiło mi się niedobrze. Nie wytrzymałam i kazałam im się zamknąć.
Wiecie, jaki był efekt? Momentalnie zareagowała reszta kolejki zwracając się w stronę agresorów. Za chwilę pojawił się ochroniarz i zasugerował im wyjście. Popyskowali trochę w moją stronę i poszli.
Nie wiem, czy poza zatrzymaniem tego potoku szamba płynącego z ich ust przyniosło to jakiś skutek. Nie wyglądali na specjalnie refleksyjnych. Ale przynajmniej przestali.
Kilka dni temu, w kawiarni, nie zareagowałam. Babcia dała klapsa małemu, ruchliwemu wnuczkowi. Zrzucił jakieś zabawki, zachowywał się dość żywiołowo. Klaps. Siedziałam przy stoliku z kilkoma osobami i zamurowało mnie. Jak nas wszystkie. Naprawdę nie wiedziałam, jak się zachować. Wtedy – bo przecież WIEM jak powinno się reagować. I wtedy odezwała się Ola, biorąc na kolana swojego synka. „panie nie patrzą na pani wnuczka, ale patrzą, bo są zszokowane tym, że uderzyła pani dziecko.” Babcię zamurowało, dosłownie. Wzięła wnuczka na ręce i zaczęła tłumaczyć, że przecież ona by mu krzywdy nie zrobiła. A po chwili powiedziała „no, i uspokoił się”.
Było mi z jednej strony wstyd, że nic nie zrobiłam. Z drugiej strony – Ola naprawdę mi zaimponowała swoją reakcją. Wyważoną, spokojną, nie zaczepną, nie obraźliwą. To było zdanie trafione w punkt. Tak powinno się reagować. To trudna sztuka i trudne zadanie. Wiem, że często obawiamy się eskalacji agresji, awantury albo tego, że w efekcie dziecko dostanie jeszcze raz, potem, za to, że przez nie rodzic został publicznie zawstydzony.
Ola w swoim mądrym poście pisze o tym, jak reagować, czytajcie. Ja mogę Wam tylko napisać, że to jest nasz obowiązek. Brak reakcji to przyzwolenie. To pokazanie, że akceptujemy tę sytuację. Przecież gdyby przy nas ktoś wyjmował komuś z kieszeni portfel – zareagowalibyśmy, prawda?
4 Comments
Pau Elegancka
Zgadzam się! Reagować, ale nie tylko na przemoc fizyczną, czyli ten przysłowiowy klaps, ale też i przemoc psychiczną, przyznam szczerze, że z tą drugą mam częściej do czynienia: jak ktoś pokrzykuje, strofuje swoje dziecko nie przebierając w słowach.
Mam też taką refleksję, że ludzie odważniej i chętniej potrafią się wtrącić, zwracając matce uwage: że a to dziecko czapeczki nie ma, a że zaraz spadnei z drabinki, niż zareagować jak temu dziecku realnie dzieje się krzywda…. :(
paulinapaul
Dlatego kiedyś, będąc w pracy, zadzwoniłam na policję. Byłam świadkiem fatalnego zachowania bardzo agresywnej młodej matki. Na dzieci psycholodzy powinni wydawać pozwolenia.
Gosia
Wszystko super, kiedy ta przemoc jest doslowna. Oczywista. Dzisiaj z moim małym byłam w knajpce na obiedzie. Stolik obok: tata z córką, ok. 8 lat. Nie podniósł głosu. Oczu też nie. zapytałam mojego dwulatka czy da dziewczynce „cześć”, bo cieszy go ogromnie nowa umiejętność witania się ze wszystkimi. Dziewczynce aż się oczy zaświecily z radości ze ktoś zwrócił na nią uwagę. I wtedy nadszedł tata.. nie powiedział ani jednego brzydkiego słowa, nie krzyknął, ale miał w sobie bicz emocjonalny. Wszystko, co mówił cichym tępym głosem gasilo dziewczynkę. Widziałam jak ona czuje że w jego oczach jest nikim, nic nie wartym problemem, z którym trzeba odrabiać lekcje za karę za grzechy świata całego. Natychmiast zbudował mur, przez który żaden uśmiech nie mógł się przebić. Chciało mi się płakać, na prawdę. I nic nie mogłam zrobić. Chociaż chciałam jej powiedzieć że jest świetną młoda kobietką o cudnych oczach, widziałam jak bardzo chciała po prostu móc być dzieckiem, a tymczasem była tylko czyimś kłopotem. Co z taką przemocą zrobić? :(
Firliki
Był kiedyś taki plakat na mieście: „Twoja niemoc rodzi przemoc” i faktycznie coś w tym jest. Jeśli będziemy zamykać oczy i przemykać obok to troszkę tak, jakbyśmy sami byli agresorami.