24 marca, w Polsce Narodowy Dzień Życia. Od pięciu lat jest dla mnie wyjątkowy. Kilka dni po narodzinach Panienki opisałam to w kilku zdaniach, bardzo emocjonalnych. Chciałabym je tu przytoczyć.

Sposób w jaki na mnie patrzył gdy trzymałam w ramionach naszą nowo narodzoną córeczkę przyprawiał mnie o dreszcz. Spędziliśmy razem piękne, przepiękne kilka godzin. Dużo przytulania, całowania, słów miłości. Ból? Już zapomniałam. To najpełniejsze, najintensywniejsze doświadczenie małżeńskie jakie nas spotkało. W pewnym momencie, blisko końca, między westchnieniami, pomrukami, wydychaniem bólu z siebie, gdy masował mi kark i całował czoło powiedziałam, że to jak seks. Spojrzał i wyszeptał, że czuje tak samo.
W pięknie się poczęła, w pięknie na świat przyszła.

Panienka kończy pięć lat. To potargane, piękne dziecko które nie cierpi myć włosów, ale kocha błyszczące sukienki. Jest energiczna, bywa nieśmiała. Widzę w niej odbicie siebie, małą kobietę, pączek róży który kiedyś, w przyszłości rozkwitnie.

Te słowa, które napisałam krótko po porodzie to moje życzenie. Chciałabym, by jej udziałem były takie właśnie doświadczenia, jak moje porodowe.

Pewność siebie, wiedza, wolność wyboru, wspierające otoczenie, wiara we własne możliwości, odwaga mówienia o swoich planach i marzeniach, szczęście.

Tego właśnie dla niej pragnę. Takiego życia.