Znalazłam nowy, genialny przepis na pyszną kolację bez jajek i mleka. Nie, żebym coś miała do jajek i mleka, wręcz przeciwnie. Mam właśnie w lodówce jajka od luksusowych kur hodowanych przez moją Babcię i bardzo to sobie cenię. Mleko, a dokładnie masło, to coś najsmaczniejszego na świecie. Ale jeśli tylko mogę uniknąć tych produktów i jeść wegańsko – to działam. Poza tym wiem, że dla wielu osób, które nie tolerują nabiału takie przepisy są na wagę złota. A do tego racuchy. Przecież normalnie robi się je na maślance lub kefirze i jajkach! Przynajmniej w moim rodzinnym domu…

Ale do rzeczy. Przepis na te racuchy jest tak prosty, że można je robić rozmawiając przez telefon (czego sobie dziś nie odmówiłam).

  • ok. 1 szklanki mąki
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 3 łyżeczki cukru
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • ok. pół szklanki wody
  • 1 duże jabłko, najlepiej szara reneta

Mąkę, proszek, cukier i cynamon mieszamy. Dodajemy wodę i mieszamy łyżką do osiągnięcia gęstego, dość kleistego ciasta. Jabłko obieramy i kroimy w niekoniecznie regularne kawałki, cienkie plastry. Dodajemy do ciasta i mieszamy dokładnie, by całe jabłka były nim pokryte. Potem już standardowo – nabieramy łyżką i smażymy na dość głębokim, rozgrzanym tłuszczu.

Są przepyszne. Starszak i Panienka już wciągnęli je na listę ulubionych kolacyjek. Oryginalny przepis pochodzi z bloga Kocieuszy, nieco go zmodyfikowałam. Mąka i woda – szklanka i pół szklanki, lub odpowiednio więcej. Z podanej porcji wychodzi kolacja dla dwójki głodomorów, ok. 9 racuchów.