Nigdy nie zaznałam dobrodziejstwa urlopu macierzyńskiego. Nie znam tego miłego czasu, kiedy nie trzeba chodzić do pracy, jest się zdrowym, a pieniądze i tak wpływają na konto. Za pierwszy razem poszłam na studia (Mamo, dziękuję), za drugim razem…hmm…byłam w domu. Trochę dorabiałam, prowadziłam zajęcia, znikałam na parę godzin dwa razy w tygodniu, ale pracy żadnej nie było. Gdybym jednak postanowiła mieć trzecie dziecko (co raczej się nie stanie) sytuacja byłaby inna. Mam pracę w której spędzam 8 godzin dziennie, jak przykazano. Mam swoje zadania, jestem odpowiedzialna za rożne sprawy, coś ode mnie.. Read More