Poganiałam dziś Panienkę w przedszkolnej szatni. Jak zwykle. Musimy razem iść po Starszaka, jego szkoła jest spory kawałek od przedszkola. Obok mnie siedziała mama koleżanek Panienki, spojrzała i powiedziała, że podziwia to, że ogarniam sama odbieranie w jednym właściwie czasie dwójki dzieci z dwóch różnych miejsc. Ja w tym czasie patrzyłam na nią i myślałam o tym, że podziwiam to, że ogarnia życie z bliźniaczkami… Dlaczego jej tego nie powiedziałam?

No właśnie. Nie wiem. Jak często mówimy takie rzeczy innym rodzicom, innym matkom? Jak często jesteśmy dla siebie po prostu mili?  A kto się przyzna, tak uczciwie, że nigdy, przenigdy nie spojrzał na innego rodzica, inną matkę i nie pomyślał krytycznie „no ja bym tak nie zrobił/a…”? Wiecie, że takie spojrzenia widać. Oni wiedzą, kiedy w myślach ich krytykujemy. Znacie to po sobie. Znacie te spojrzenia.

Robię jedną rzecz. Dość często. Kiedy widzę gdzieś mamę karmiącą – uśmiecham się do niej. W 10 przypadkach na 10 spotykam się z odwzajemnieniem. Kiedy widzę gdzieś rodzica z płaczącym, krzyczącym dzieckiem (rozpacz typu kup mi lizaka i inne dziecięce tragedie), a mina rodzica wskazuje na to, że ma już dość wszystkiego, to też się uśmiecham. Do rodzica, porozumiewawczo. Czasem skomentuję żartobliwie „wielkie problemy małych ludzi, prawda?” albo „jak ja to znam”. Uśmiech i spojrzenie w oczy. To pomaga rozładować napięcie, a każdy uśmiech oddala nas od wybuchu. Zrozumienie i porozumienie.

Wracając do mamy bliźniaczek. Patrzyłyśmy na siebie i każda z nas widziała w drugiej osobę, która sobie super radzi. Co z tego, że ona prawdopodobnie robi to samo, co ja, czyli codziennie zastanawia, gdzie jej brakujące 6 godzin doby. Ale może gdybyśmy my, jako matki w ogóle, zaczęły bardziej się wspierać nawzajem, to byłoby nam po prostu łatwiej? Wystarczy przecież powiedzieć coś miłego. 'Nieźle sobie pani z tym radzi”. I uśmiech. Koniec. Wystarczy. To dużo?

Patrzmy na siebie życzliwie. Odnośmy się do siebie z życzliwością. Doceniajmy się. Powiedzmy „jesteś świetna”. Mówmy to, co same chciałybyśmy usłyszeć, czego potrzebujemy.