„Nie mam piersi” powiedział, trochę żartem, a trochę na serio. Nie musi iść na spotkanie poświęcone karmieniu. Wysyła ciężarną żonę, to ona przecież powinna wiedzieć. On nie będzie karmił. Widziałam taką scenkę kilka dni temu.
Czy to znaczy, że ma nie wiedzieć? Nie interesować się? Karmienie piersią jest sprawą całej rodziny, a nie tylko matki. Chociaż tak, to ona ma piersi, które produkują mleko.
Nie jest chyba zaskoczeniem, że kobiety których partnerzy wspierają je w karmieniu piersią, karmią dłużej. I z większą przyjemnością i satysfakcją. Jak takie wsparcie może wyglądać?
- Jeśli mężczyzna wie, jak powinna wyglądać dieta matki karmiącej może robić zakupy na luzie, bez panicznego zastanawiania się czy wolno mu kupić truskawki dla żony. Nie będzie też gotował jej kurczaka z marchewką „bo tak przecież powinnaś jeść”.
- W czasie przedłużających się sesji karmienia warto pamietać, by bez proszenia podać szklankę wody, kanapkę, książkę. I posiedzieć obok. (To też WASZ czas). Karmienie piersią związane jest z działaniem dwóch hormonów: oksytocyny i prolaktyny. Zakłócić ich pracę może niepokój, ból, zimno i stres. Jest więc rolą partnera stworzyć takie warunki, by kobieta mogła poczuć się zaopiekowana. Mleko popłynie. A przynajmniej będzie mu łatwiej.
- Fajnie, jeśli partner będzie wiedział jakich wkładek laktacyjnych używa partnerka i będzie pamiętał o ich kupowaniu.
- Super, jeśli będzie miał przygotowaną listę numerów telefonów do poradni laktacyjnej i sprawdzonych doradców. Tak na wszelki wypadek.
- Ważne, być może najważniejsze, jest wsparcie werbalne. „Świetnie sobie radzisz”. „Lubię na was patrzeć gdy się karmicie”. I jeszcze „nie słuchaj ich, karm”.
Pisałam już o tym wielokrotnie – wsparcie Ojca Dzieciom było dla mnie jednym z filarów karmienia Panienki. Rozumiał jak jest ważne, doceniał. W chwilach zwiątpienia przypominał, że moje mleko jest bezcenne mówiąc „pomyśl o tych przeciwciałach, które jej dajesz”. Działało.
4 Comments
magda
A mój mąż karmił! karmił – ale mnie! kiedy kilka godzin siedziałam w fotelu z synkiem przy piersi. a potem smarował obolałe, wyciągnięte sutki, przynosił wkładki laktacyjne i… podziwiał moje nowe, większe piersi. Od początku uważaliśmy że karmienie to nasz wspólny biznes, bo dziecko to nasza wspólna inwestycja.
Mama J.
Mi tego wsparcia brakowało… Byłam załamana, bo w szpitalu nie pomogli tylko zaczęli dokarmiać MM, sama musiałam dać radę, ale dopiero po 3 m-cach zdecydowałam się pójść do doradcy… Potrzebowałam, żeby ktoś powiedział „odstaw butle, karm a pokarm będzie” bo ciągle się bałam że głodzę dziecko. Udało się po 5 m-cach totalnie odejść od butli (od dwóch miesięcy mocno ograniczałam MM):) Karmimy się dalej, Synek ma 9 miesięcy.
Mamuszka
O tak, wsparcie męża wielce istotne!
niezapomijanka
Znowu mnie Olu wzruszyłas ! Dziękuję :)