Po prostu nie mam siły. Czuję się kompletnie bezradna. Jako kobieta. Jako matka. Jako feministka z dyplomem gender studies IBL PAN. Znieczulenie przy porodzie. Znowu, znowu. Ciągle to samo. Ciągle ten sam język. Rozrywający ból. Wyciskanie arbuza. Przypalanie żywcem. ZZO dla WSZYSTKICH! Wbijajmy sobie igły w kręgosłup. Od razu, na izbie przyjęć. Na pohybel bólowi. Bo przecież u dentysty też się znieczulamy, prawda? A nie jakieś tam, kurna, średniowiecze. Do jaskini, spadajcie na bambus, won.
Napisałam jako Koralowa Mama jakiś milion słów na ten temat. Nie tylko na blogu. Głos wołającego na puszczy. Wiem. Nie dotrę do wszystkich. Przekonanych nie przekonam. Najeżonych nie ugładzę. Ale… mam dość i nie mogę przestać.
Znieczulenie przy porodzie powinno być dostępne każdej kobiecie. Za darmo.
Tak! To prawo człowieka! Mieć świadomość, że w razie kłopotów dostanie się pomoc. Wsparcie. Ulgę.
Ale do jasnej cholery, dajcie szansę swoim ciałom. Dajcie szanse mądrości swoich ciał, które stworzone są również po to, by rodzić. Gdyby ból porodu był nie do zniesienia, to by go nie było. Nie przetrwalibyśmy jako gatunek ludzki. Kobiety by się na to nie decydowały. Nie ma głupich!
Wiecie, kiedy ból porodowy jest straszny? Gdy leży się plackiem na plecach. Gdy czuje się strach. Gdy czuje się zimno i ma lampę skierowaną w krocze. Gdy matka opowiadała tylko o tym, jak strasznie było rodzić. Gdy czytało się o przeciskaniu arbuza przez ucho igielne. Na litość!
Dlaczego nie walczycie o dostęp do usług doul, o pojedyncze sale porodowe, o komfort i dobre warunki, które ból porodowy redukują? To jest wszystko przebadane i policzone.
Można, mamy przecież XXI wiek, dotrzeć do wiedzy o tym, jaki ma sens ból porodowy. Nie mówcie mi, że Fundacja Rodzić po Ludzku od 18 lat działa tylko dla siebie. One już o tym dawno pisały. Ból porodowy to przewodnik w porodzie, a nie wróg. To wskazówki, a nie kłody pod nogi. Ból kieruje kobietą, pozycją jaką przyjmuje, by ulżyć sobie i ułatwić dziecku narodziny. Ból pokazuje jej, kiedy ma skoncentrować się na oddychaniu i nie tracić energii na nic innego. Ból wyłącza ją, by była tylko dla siebie i dziecka. To ból czasem na granicy orgazmu. Może być zaskoczeniem – znacie te orgazmy, które prawie bolą? Witamy na porodówce.
Tak. Warto jakoś go redukować, ale nie likwidować całkowicie. Te wyśmiewane rozmowy, aromaterapie, immersje wodne, masaże. Pomogły i pomagają tysiącom, tysiącom kobiet. Ale przez nowoczesne orędowniczki wolnego wyboru traktowane są jako kpina. Bo one mają gdzieś swoje ciała i to, co ono potrafi.
Wiecie, gdzie macie szyjkę macicy? Sięgnijcie, dotknijcie jej. Warto się z nią poznać. Utrzymuje całą ciążę w ryzach, a potem rozwiera się tak, by dziecko przez nią przeszło w czasie porodu. Czapki z głów panowie, szyjka macicy to niezła zawodniczka!
Wasze ciała są świetne. Są bezbłędne. Są silne. Są wspaniałe. Produkują dzieci. Potrafią je urodzić. Tu nie ma nic z przypadkowości. To wszystko jest uszyte na waszą, ludzką miarę. Dlaczego nie chcecie dać sobie szansy? Dlaczego macie gdzieś to, że zzo ma skutki uboczne? Chcecie rodzić tak jak ja swoje pierwsze dziecko, nie czując swoich nóg po dwóch dawkach, a i tak krzycząc z przerażenia i wysiłku? Nie chcecie. Wierzcie mi na słowo.
Ale może chcecie rodzić tak, jak rodziłam drugie dziecko. Krzycząc z bólu i ekstazy. Czując się silna i piękna.
Przy porodzie dajcie sobie szansę. Spróbujcie. Tak, walczmy o dostęp do bezpłatnego znieczulenia. Ale równie intensywnie walczmy o życzliwość i kompetencję położnych, dobre warunki na porodówkach i dostęp do niefarmakologicznych metod łagodzenia bólu porodowego. Dlaczego o tym zapominacie? Ile razy jeszcze przeczytam o arbuzach i średniowieczu? Nie ważcie się tego mówić mojej córce.
73 Comments
Michalina
jako mama, kobieta i doula podpisuję się całą sobotą pod tym tekstem! dzięki :)
Mama Tata Ono
Zgadzam się! Posyłam dalej :-)
Matka Córek
Koralowa. Lov :*
Asik
W końcu pięścią w stół! Tak trzeba żeby dotarło. Podpisuje się ręcoma i nogoma :)
Doulania
Świetny artykuł! W zupełności się zgadzam. Dziękuję, będę udostępniać.
Mamuszka
Absolutnie się zgadzam!
Kamila
Pieknie napisane. Nasz organizm wie co robic, nasze cialo jest przystosowane do tego. Moj porod byl piekny, bolesny ale piekny. Chcialabym to raz jeszcze przezyc moze teraz w Domu Narodzin.
Paulina Opałka
Chciałabym aby w regulaminach, przepisach dało się zapisać kwestię o życzliwej położnej, wsparciu lekarza i muzyce i aromaterapii. Ale nie. Nie da się, wiem to, i jeszcze długo długo nie będzie się dało. Nie wyeliminujemy jędzowatych położnych i burackich lekarzy. Nie wszędzie jest Warszawa i nie wszędzie all exclusive.
Gdzie rodzić? Tam wszystko można wypisać w tych tabeleczkach, papier wszystko przyjmie. Rzeczywistość odbiega od opisów. Sprawdzałam, nawet na własnej skórze i na własnej, jednak chyba niezbyt silnej szyjce macicy. Ale nie tylko na własnej, znajomych rodzących też mam kilka.
Wiem, że to gorzkie słowa. Piszę to aby dodać Ci troszkę siły, bo zzo to też jest krok do przodu, jakiś zawsze. Tych kroczków na porodówkach jest za mało, więc KAŻDY się liczy.
Sama nie wybrałabym zzo, ale nie miałam możliwości decydować, a podobno sama świadomość o możliwości kobiecie może pomóc.
Więc cieszmy się chociaż z tego małego kroczku. Przynajmniej do tego czasu, gdy zdecydowana większość kobiet na porównanie porodu do orgazmu puka się w czoło.
Mój mały świat
Dokładnie tak, kobiety przestały wierzyć że ich ciało jest przygotowane do porodu że ból porodowy jest taki możemy znieść że mamy mnośtwo siły w sobie. Uwierzyły w to że poród to rzeźnia masakra krew. Też w to wierzyłam przy pierwszym porodzie drugi był piękny a jego skutek to wiara w moją kobiecość i siłę..
paulina
Mam dużo szczęścia:) w ciąży trafiłam do szkoły rodzenia, w ktorej wytlumaczyli nam czym jest poród i jaką w tym wszystkim rolę odgrywa ból, pokazali wszystkie strony medalu:) potem przeczytalam ksiazke Jeanette i uwierzylam, ze moge;) wiedzialam i trzymałam sie tego cały porod, ze środki przeciwbólowe mogą przedłużyć poród i bałam się, ze zabraknie mi siły a porod skończy sie kleszczami. … tym bardziej, że na porodówce okazało się, że moja córka zamiast przewidywanych przez ginekologa prowadzącego 3800 gram prawdopodobnie ma ich 4500… balam sie jeszxze bardziej, ze udusi sie w drogach rodnych, ale mój cudowny mąż, ktory pomagał oddychać i łapał na piłce kiedy zasypialam miedzy skurczami i super położna nie pozwolili mi zwatpic, powiedzieli, ze trzeba próbować a ciąć można zawsze i ze sa ze mną:) i dzięki temu urodziłam po 27 minutach od pełnego rozwarcia bez znieczulenia wspaniałą dziewczynkę 4560g :) wiem, ze różnie znosi sie ból, i czasami trzeba pomoc ale nie odbierajmy mocy naszym cialom! nie należę do osob pewnych siebie, ale mój poród dodał mi z milion punktów pewności siebie i ogromny powód do dumy! cieszę się, że zaufalam mężowi, położnej i przede wszytkim sobie:) super wpis KoralowaMamo!
Bajka
<3
LeoMama
Rodziłam dziecko z ZZO bo byłam wykończona skurczami, które trwały 24 godziny, a rozwarcia nie było. Poprosiłam o znieczulenie, bo byłam zmęczona. Dzięki położnej Magdzie Kukulskiej – mojemu aniołowi ze szpitala św. Zofii szczęśliwie urodziłam synka.
Mam nadzieję, że za jakiś czas znów będę w ciąży, postaram się rodzić siłami natury, bez znieczulenia. Poród mimo czasu i towarzyszącego mu bólu i zmęczenia, to najpiękniejsze moim zdaniem co tylko my – kobiety możemy uczynić. :)
Agata
Świetny tekst!!!! Popieram całym sercem! I dlatego, że wierzę w swoje ciało, to jak dane mi będzie 3-ci raz rodzić, to będę marzyć o VBA2xC! A w ciąży modlić się będę, żeby tylko dziecko normalnych rozmiarów było, a nie taki kolos, jak bracia, z których każdy wystarczył by na zdrowe bliźniaki…
Ela
Rodziłam ze znieczuleniem bo po wielu godzinach skurczów byłam zmęczona i z każdą chwilą coraz mniej odporną na ból. Nie wstydze się tego, że się złamałam i poprosiłam o znieczulenie.
Od samego początku ciąży byłam pewna, że w grę wchodzi tylko poród naturalny ale złamałam się, nie wuytrzymałam bólu i nie zamierzam się tego wstydzić.
wiktor
Nie masz powodu się wstydzić. Farmakologia w ogólności jest właśnie po to, żeby z niej korzystać, kiedy organizm rzeczywiście sam sobie nie radzi. Ale Ty dałaś swojemu ciału szansę – Koralowej chodzi o to, żeby nie pozbawiać się możliwości przeżywania porodu, a nie o to, żeby iść w zaparte nawet jeśli rzeczywiście potrzebna jest pomoc.
Magda
dziękuję za ten porządkujący, rozsądny głos mężczyzny
Magda
Zgadzam się w 100 %, ale jako położną zabolały mnie słowa, że tylko doula jest potrzebna by poród był cudowny. Mam świeże spojrzenie na położnictwo, rodzicielstwo i dodam – dobra położna także! :) A może i nawet najpierw dobra położna, wspierający partner, doula i reszta aspektów. :)
Zuza
Wow wow injeszcze raz wow. Genialnie ujete, nic dodac nic ująć!
Marta Magdalena
Ja bym nawet zaryzykowała stwierdzenie, że jesteśmy stworzone właśnie do porodu, z biologicznego punktu widzenia jest to naszą najbardziej podstawową funkcją. I nasze ciała przez tysiące lat dawały sobie radę nie tylko bez zzo ale bez szpitali czy lekarzy. Oczywiście śmiertelność okoloporodowa była większa ale bez przesady, cały czas przyrost naturalny był jak najbardziej na plus ;)
Magda
brawo :-)
nat
Chyba nie zdajesz sobie jednak sprawy z tego ile kobiet umiera podczas porodu/po porodzie, proszę się zapoznać ze statystykami z krajów trzeciego świata, kobietom z tych krajów bliżej do naturalnego rodzenia, bez lekarzy i szpitali, prawda? A kilkaset tysięcy rocznie umiera przy porodzie i po powikłaniach okołoporodowych – więc proszę nie pisać bzdur.
Wik
Rodziłam bez, mimo iz bardzo chciałam z zzo. Przygotowałam swój organizm z 3 lata przed porodem na szóstkę. 5 -7 razy jogi w tygodniu. przez 2 lata uprawiałam ashtangę, w ósmym miesiącu jeszcze stałam na głowie i robiłam mostki, bo mój organizm mi na to pozwolił. Odżywiałam się jak mało kto. Brązowy ryż, kasze, warzywa świeże i strączkowe. Unikałam pokarmów przetworzonych i zaryzykowałam nie biorąc żadnych sztucznych witamin czy kwas foliowy. Mimo to panicznie się bałam, bo wszyscy straszyli, że nic nie wiadomo, że już miałam 33 lat, już nie ten młody organizm. Jeszcze bardziej w związku z tym pracowałam nad otwieraniem swoich bioder podczas ćwiczeń. W rzeczywistości nigdy w życiu nie byłam tak fizycznie silna i dobrze przygotowana do urodzenia dziecka, co przekładało się na ten dzień gdy nie mogąc znieść bólu wywołanego przec cewkę folleya, wyciągnęłam ją za nawomą pielęgniarki. Przeżyłam 10 min nieznośnego bólu ze skurczy, wyczułam, że nadchodzi i kolejne 20 minut urodziła mi się córeczka. Dostała 10 punktów w skali agpar. Zapracowałam na to, by to nie był dzień mojej traumy, co dodawało mi ogromną wiarę w siebie.
Marianna
Świetny, piękny tekst! Ciarki przeszły mi po plecach i zgadzam się w 100%
Gosia
Ola, och!!!!
Ja się podpisuje własną szyjką macicy :*
Magda
:-)))
ewa
Zgadzam sie i popieram, ale zabraklo mi jednej malej mysli – jesli porod jest wywolywany farmakologicznie to niestety trudno w naturalny sposob lagodzic bol, nie do konca mozliwe jest przybieranie odpowiednich pozycji a cialo nie funkcjonuje w rytmie naturalnego porodu – niestety ten lancuch interwencji wymaga wtedy kolejnej w postaci znieczulenia i kobiety bezwzglednie powinny miec wtedy prawo do znieczulenia, ale tez dac sobie przyzwolenie na znieczulenie, nawet jesli marzylysmy o naturalnym porodzie…
Aleksandra
To jest wszystko indywidualne. Drugi poród, jak pierwszy, miałam wspomagany kroplówką z oksytocyną i dałam radę bez zzo. Zawdzięczam to wsparciu, atmosferze itd.
Ola Cha
Kurcze, też miałam wspomaganie kroplówą, bo od pójścia wód mineło 12-15 godzin i samo przyjmowanie kroplówki jest nieznośne – leży się, etc a do tego ja się strasznie bałam, ze właśnie od tego momentu akcja porodowa spowolni i skończy się cesarką. Tymczasem skurcze ruszyły, ja wróciłam do rodzenia i po błyskawicznych 2 godzinach miałam w ramionach bąbelka. Poród też wspominam fajnie, dzięki temu, ze miałam dobrą opiekę położnej, piłkę, drabinki, a nawet prysznic (NFZ takie cuuda!):)
Kasia
Z powodu cholestazy miałam poród typowo oksytocynowy – cały czas byłam aktywna, chodziłam z kroplówką, przybierałam dowolne pozycje. Nikt niepotrzebnie nie interweniował – byłam tylko ja, moje ciało i mój syn. Mąż siedział sobie grzecznie w kąciku i opowiadał, między moimi skurczami, co ciekawego działo się w nocy u niego na dyżurze (jest ratownikiem medycznym). Nie potrzebowałam żadnej pomocy z jego strony. Po 5 godz 15 minutach tuliliśmy się z synem. Poczułam, że moje ciało jest wręcz stworzone do rodzenia i cały proces dał mi niezwykłą moc.
Magda
piękne
MQ
Tekst doskonały, zwłaszcza jeśli ma się takie doświadczenie jak poród za sobą i te słowa nabierają materialnego znaczenia. Dwa porody, pierwszy ze znieczuleniem, w strachu przed nieznanym i jak to bywa za pierwszym razem nie było szybko, nie było gładko, finał cudowny, natomiast drugi już świadomy, bez znieczulenia, szybko bardzo intensywnie. Nie sądzę, że gdyby ktoś przekonywał za pierwszym razem do rezygnacji ze znieczulenia byłabym w stanie zaufać i uwierzyć, że tak jest naprawdę lepiej. Chyba trzeba to przeżyć, przetrawić na swoją miarę. Ale co prawda to prawda kobiety nie wiedzą nawet jak bardzo są silne i ile potrafią przeżyć :) w moim szpitalu wszystko było w ramach NFZ i decyzja należała tylko do kobiety z czego chce skorzystać.
Renia z Dzikich Ziemniaków
Pięknie napisane! Rodząc pierwsze dziecko byłam właśnie tak nastawiona. Jednak bóle krzyżowe, które nadeszły po 16 godzinach skurczów i 7 godzinach nieuzasadnionego leżenia plackiem pod KTG, były nie do wytrzymania. Ich siła mnie przeraziła. Tym bardziej, że rozwarcie nie postępowało i nie wiedziałam, ile jeszcze godzin przede mną. „Na szczęście” było to chwilę przed decyzją o cesarskim cięciu. Przyznaję się bez bicia, że wiadomość o CC przyjęłam z ulgą. Nie wiem czy wytrwałabym w swoich postanowieniach odnośnie porodu bez żadnych interwencji medycznych, gdyby ten ból miał trwać, a ja nadal musiałabym leżeć podpięta do KTG i nie miałabym szansy go złagodzić. Rozumiem więc kobiety, które decydują się na znieczulenie (choć byłam jego zagorzałą przeciwniczką pisząc mój pierwszy plan porodu).
Jednak wierzę, że pomimo niepowodzeń warto próbować. Właśnie jestem w drugiej ciąży i planuję współpracę z doulą, aby przepracować ten traumatyczny poród i spróbować urodzić po swojemu.
Joanna
Mam to za sobą – drugi poród po pierwszym z bólami krzyżowymi – dzieciątko było w zlym ułożeniu, tylko, że ja nie miałam cesarki, a poród naturalny jeszcze dłuugo – to był mój wybór i nie wiedziałam, że to nie zawsze tak boli, ani, że może boleć mniej. Lekarka co jakiś cza przychodziła i proponowała znieczulenie, ale ja polegałam tylko na dotyku męża – co skórcz uciskał mi plecy (początkowo przy użyciu termofora, potem to już nie miało sensu – nie zdążyłby biegać do mikrofali na korytarzu – skorcze byly tak szybkie:) Miałam taką adrenalinę i byłam bardzo podekscytowana, ból nie dawal mi odpowiadać lekarce, tylko kiwałam głową, że nie. Niestety moja położna nie wyczuła, że dzieciątko jest ułożone potylicowo tylnie, była zdziwiona, że z pelnym rozwarciem od dwóch godzin nie mogę urodzić, poleciła mi przeć na skurczach – ja to czulam i zwątpiłam w jej metodę i jeszcze pamiętam, że spytałam, czy główka jest dobrze ułożona – WIEDZIAŁAM – nie wiem skąd. Poza tym przyjęłam pozycję na czworakach z pupą ku górze – jak się potem dowiedziałam i tu intuicja porodowa mnie nie zawiodla – to była najlepsza pozycja by odblokować główkę, nieco cofnąć, żeby mogla się obrócić. Mądrość jest wpsisana w ciało kobiety, trzeba tylko nie przeszkadzać! wspierać jej wiarę, w to, że potrafi:) Niestety moja położna zagroziła oksytocyną (chyba żeby poddusić dziecko – oczywiście nie wiedziala o tym), albo, mam zawisnąć na mężu i przeć. Konsekswencje dla mnie i dziecka były opłakane. Zmasakrowaly mnie +krwotok i wzmożone napięcie u małego, płacz i rehabilitacja 5 mies. Poród ma znaczenie, wie to każda z nas. Nie odpóścilam, Poszlam na kurs douli, żeby uslyszeć, że kobieta jest stworzona, aby rodzić i nie zwątpić. Chciałam poznać skórcze parte, wiedzieć jak to jest. Drugi poród był w ekstazie, w zaciszu mojego domu, do wody:) Położne zaczęły mi cykać zdjęcia. Pamietam, że jak zobaczyły moje krocze, gdy zaczęla się przeciskać główka, oceniły i zakomunikowały, że pęknę. Powiedziałam, że nie i wiedziałam, jak się rozluźnić – główka przeszła bez szwaku:) Polecam książkę Poród naturalny Ina May Gaskin (miałam okazję poznać i posłuchać jej niesamowitej historii), A położnym zalecam spokój i zaufanie kobiecie rodzącej:) Mi trochę przeszkadzał ich stres – personel w szpitalu był bardziej wyluzowany przy pierwszym porodzie i lepiej wspominam ten kontakt mimo wszysto, niż ten z porodu domowego.
Pau Elegancka
Joanna, a jak można rozluźnić krocze? czy to wszystko jest opisane w tej książce?
Mama Carla
Świetnie napisane! U mnie było nie tylko zzo, ale i cc, i poród wywoływany, choć na szczęście nie oksytocyną. U mnie zzo dało tylko 2 godziny spokoju, a potem masakra na nowo…
ewa
Podpisuję się obiema rękami. Ból porodowy to najpiękniejszy ból, jak może być, bo służy przyjściu nowego życia na świat. Nie warto z tego z góry rezygnować, bo naoglądało się filmów, gdzie kobiety wydzierają się w niebogłosy, bo nasłuchało się jakichś strasznych opowieści. Warto tego bólu doświadczyć, bo potem już nic nie jest niemożliwe.
Przytaczam ciekawy cytat o porodach z książki W. Eichelberger z A. Mieszczanek „Jak wychować szczęśliwe dzieci”: „…ważne dla dziecka , by pozwolić matce rodzić tak jak chce, żeby mogła zaufać swemu ciału. Żeby poród nie był podporządkowany wygodzie lekarza ,tylko dziecka i matki. Żeby mógł odbyć się w warunkach, których instynktownie poszukują zwierzęta, a wiec w miejscu zacisznym, raczej ciemnym niż jasnym, raczej ciepłym niż zimnym, w odosobnieniu, w obecności możliwie najmniejszej liczby osób.
Wydaje mi się ważne, by kobiety mogły rodzic w pozycji fizjologicznej, ze stopami opartymi o ziemię. Bo człowiek jest stworzony do pionu i w tej pozycji ma najwięcej siły. Pozbawienie kobiety oparcia w ziemi podczas porodu jest psychologicznym nieporozumieniem a poza tym powoduje złą pracę mięśni. Tradycyjne, prymitywne zdawałoby się sposoby rodzenia – w kucki – SĄ wyrazem głębokiej mądrości ciała.
Pozwolenie na swobodny wybór pozycji porodu jest ważne z jeszcze jednego powodu. Myślę że dla dziecka to lepiej, jeśli matka bierze na siebie odpowiedzialność za rodzenie , a nie tylko oddaje się w czyjeś ręce. Wtedy tworzą się więzy zaufania miedzy matką a dzieckiem i rośnie zaufanie matki do siebie. To dobry fundament dalszych stosunków…”
Ania
Amen
Oszczędnicka
Wszystko ładnie pięknie, tylko gdzie te położne, które wspierają? Ja miałam cięcie cesarskie więc właściwie nie powinnam się wypowiadać, bo znam porody sn tylko z opowieści. Ale wszędzie przewijają się położne i lekarze, które zmuszają do wybranych pozycji (bo tak lepiej postępuje akcja porodowa). Dobry poród to poród po którym matka nie ma traumy. Więc jeśli kobieta nie czuje się na siłach powinna mieć możliwość poproszenia o znieczulenie. Cesarka też nie powinna być tak demonizowana. Lepsza cesarka nawet na życzenie i poród ze znieczuleniem, który matka dobrze wspomina, niż licytowanie się, która to więcej bólu wycierpiała i jaką to jest wspaniałą dzięki temu matką… No i rzecz jasna upoważnia to do patrzenia z góry na inne wyrodne matki, które nie dały rady się tak dla dziecka poświęcić…
Karina
Amen!
Milena
Jako Kobieta, Ciężarna i Doula piszę : Dziękuję za tak dobry tekst !! :) Znieczulenie na życzenie powinno być dostępne dla każdej mamy, ale równie ważne są inne aspekty porodu w szpitalu, które gdyby były po stronie kobiety i wspierały jej naturalną moc, mogą wystarczyć i takie znieczulenie farmakologiczne nie będzie już potrzebne :)
Karina
Nie pojmuję jak można się interesować cudzymi porodami,waginami itp i wręcz dyktować innym swój sposób na poród.Szczerze to mnie interesuje tylko mój poród a totalnie zwisa mi czy ktoś rodzi fizjologicznie,ma cesarskie cięcie,znieczulenie czy może odprawia modły przeciwbólowe i przeżywa orgazm.Nigdy też nie przyszłoby mi do głowy,aby namawiać kogoś aby rodził tak jak ja albo inaczej albo namawiać go na orgazm porodowy.Z intymnej sprawy robi się jakiś teatr,a niektóre matki od 'projektu dziecko’ ewidentnie wariują.
Asia
Proszę czytać ze zrozumieniem. Gdzie tu namawianie kogoś, by rodził tak a nie inaczej?
To raz, a dwa – jeśli interesuje Panią tylko własny poród, a reszta Pani „zwisa” to dlaczego czyta Pani teksty, które mówią o porodach w ogóle?
mamaszostki
Po pierwszym porodzie mama zapytała mnie ze współczuciem: „Bardzo bolało?” „Wolę rodzić niż mieć migrenę”- odpowiedziałam. Tak było, choć bez aromatoterapii, bez muzyki w tle. Miałam tę muzykę w sobie. Z zamkniętymi oczami, głęboko oddychająca, wsłuchana w siebie za każdym razem. Gdy ktoś mówił, jaką mam przyjąć pozycję, pytałam, czy mogę inaczej. Mogłam – prawie zawsze do samego porodu. Nie chodziłam do szkoły rodzenia, nikt mnie nie uczył, tylko czytałam, że tak można. Dziś wiem, że można, a nawet trzeba, choć najtrudniejszy jest ten pierwszy raz, bo trzeba się nauczyć, że nie należy się bać. To nie arbuz, tylko cieplutki kluseczek – skulony, delikatny, mięciutki, którego za chwilę tulisz zachwycając się największym cudem stworzenia!
Ewa
12 godzin po odejściu wód błagałam o środki przeciwbólowe lub cesarkę. Z bólu nie czułam już nic….Lekarz wiedział lepiej, w końcu ciąża przebiegała bez powikłań. Kazał nie przeć i poszedł spać…. Nie dało się nie przeć!!
Rano urodziłam dziecko w zamartwicy, sine. ..Reanimacja, kroplówka. Cudem przeżyło. Ja wylądowałam na wyciągu z rozszczepieniem stawów i spojenia łonowego.
Dostęp do środków przeciwbólowych jest najważniejszy – potem możemy rozmawiać o reszcie.
Ali
Ja się kompletnie nie zgadzam. Wylądowałam w szpitalu którego sama nie wybrałam ponieważ w szpitalu w którym miałam położna, fajne warunki nie było miejsc i co wtedy?ano poród miałam wśród położnych które nie pozwalały mi się odzywać i miały gdzieś moje potrzeby!Rodzic po ludzku?bull shit nie wierzę w to. Ja swój poród wspominam jako totalne odarcie z godności, niesamowity ból i oddałam wszystko żeby właśnie juz na izbie przyjęć otrzymać znieczulenie. Ból jest nieludzki! Pozdrawiam wszystkich którzy rodziło w ekstazy. Swoje drugie dziecko urodze tylko przy zapewnieniu znieczulenia na izbie przyjęć lub zapłacę za cesarke!
Clemi
Piękne słowa. Wzruszyłam się, bo przed oczami stanął mi mój poród – najpiękniejsze doświadczenie w życiu.
Miłość & Moc!
Agata
Gdy to czytałam popłakałam się ???? nie było mi dane urodzić normalnie, ani nawet poczuć skurczy. Mialam cc ratujące życie mojemu dziecku, przy wywoływaniu ktg było niepokojące. Bardzo chciałam urodzić naturalnie. Mam nadzieje, że jeszcze będzie mi to dane.
Agata
Ale najważniejsze jest żeby dziecko urodziło się zdrowe i mama była szczęśliwa :)
Mama Misia
Porod to może nie ekstaza, ale by był dobrym przeżyciem należy informować kobiete, stworzyć jej odpowienie warunki i powiedzieć, że dużo zależy od nastawienia samej przyszłej mamy. Ja ze swojego jedno porodowego doświadczenia powiem, że rodziłam bez znieczulenia-chciałam przeżyć poród świadomie i w pełni, ale nie tylko dlatego, chciałam mieć możliwość szybkiej reakcji gdyby w moim odczuciu z dzieckim lub ze mna bylo cos nie tak. Jestem za proba rodzenia bez znieczulenia. I jeszcze coś każdy poród jest inny i słuchanie opowieści grozy z czyjegoś porodu tylko miesza w głowie.
Dorota
Czasem pewne rzeczy da się przewidzieć. Jeżeli ja jestem tak wrażliwa, że zimna woda sprawia mi ból i wchodzę do wody 30 minut. Jeżeli mam tak wrażliwe ciało, że nie mogę nosić większośći staników, bo każdy szew to ból. Jeżeli wspomnienie dentysty wywołuje u mnie paraliż. Jeżeli mam tyłozgięcie macicy. Jeżeli mdleję z bólu podczas miesiączek. Poród był wywoływany oksytocyną, bo odeszły mi wody. Nienawidzę utożsamiania nieodporności na ból ze słabością. To nie fair. Każdy ma indywidualny próg bólu. I wypraszam sobie, jestem silną osobą, odważną, nie poddającą się, wcale nie unikam wyzwań czy trudności. ale wrażliwość na ból jest całkowicie niezależna od mojej woli. Taki ból jaki ja odczuwałam przy porodzie w niczym nie pomagał, ogłupiał, otępiał. Jedyną metodą uśmierzenia go był zwierzęcy wrzask, skowyt, który wyłączał mi mózg. Wmawianie takiej kobiecie jak ja, że najpierw poczekamy, może wytrzymam, a potem, że jest za późno spowodował, że w ogóle przestałam współpracowac. Anestezjolog w końcu sam przybiegł, bo nikt w szpitalu nie był w stanie wytrzymać tego wrzasku. Pewnie, że poród w wodzie mógby tu być na początku pewnym rozwiązaniem, ale w późniejszej fazie to nie miałoby absolutnie znaczenia i tak musiałabym wziąć znieczulenie. Współczuję tym wszystkim kobietom, których porody skutecznie zakłócałam swoim cierpierniem Pozdrawiam wszystkie „lepsze”, dzielniejsze i szczęśliwe z bólem.
Grażyna
Nigdy do głowy mi nie przyszło, że jest tylu ludzi, którzy rozkoszują się bólem. Wszystko ok. Jak ktoś sobie życzy bólu to niech go ma, ale jak nie chce to ma święte prawo do dobrego znieczulenia i tyle.
Joanna
Dzieki :) swietny tekst ,rodzilam trzy razy ,bez znieczulenia ,swiadomie wybierajac stan otwierania sie ponad strachem .
Malo sie mowi o strachu z ktorym obieta musi sie zmierzyc i wejsciem w dynamiczny kontakt z.. wlasnym kroczem,b sie calkowicie otworzyc.A by to sie stalo potrzebne jest wsparcie i poczucie bezpieczenstwa uwolnienie od wstydu i poczucie wlasne mocy.
I choc moj piewszy porod byl najbardziej estatyczny i piekny ,drugi szybki i najbolesniejszy a trzec i dlugi meczacy i lotoswy ,ciesze sie ze udalo mi sie urodzic naturalnie ,ze moje dzieci nie przszly na swit nacpane lekami przeciwbolowymi.
Marianka
„Gdyby ból porodu był nie do zniesienia, to by go nie było. Nie przetrwalibyśmy jako gatunek ludzki. Kobiety by się na to nie decydowały.”
Chcesz powiedzieć, że przez cała historie ludzkosci kobiety sie na dzieci „decydowaly”? :o Bo moim zdaniem tzw. planowanie rodziny to wynalazek XX wieku. Wczesniej kobiety co najwyzej decydowaly sie na seks (choc i tu ich ochota czesto nie miala nic do rzeczy), nie myslac w tym momencie o bolesnej konsekwencji, jaka je czeka za 9 miesiecy. Emancypacja kobiet to tez nowy wynalazek, wczesniej krolowalo posluszenstwo mezczyznie i spoleczna presja na wyjscie za maz i urodzenie dzieci.
I jeszcze co do naturalnych, od wiekow znanych zjawisk porodowych – smierc przy porodzie tez sie do takich zalicza ;)
Monika
No to będę diabłem w stadzie aniołów: na samą myśl o moich dwóch razach robi mi się słabo, nie wyobrażam sobie znęcania się nad moim zmaltretowanym przez 9 miesięcy ciałem jeszcze przez x-godzin. Nie widzę siebie w roli cierpiętnicy, nie czułam się dobrze w ciąży a poród był dla mnie traumą. Dziś mam to wymazane z pamięci. Mam cudowne córki urodzone w ludzkich warunkach ze znieczuleniem zewnątrzoponowym. Dziękuję ci nauko. Nie podpisuję się pod Koralową Mamą, nie podziwiam dziewczyn które lubią/tolerują/akceptują – dowolne skreślić – ten koszmarny ból. Nie czuję się ani gorsza ani lepsza od tych, którym pomogła woda, piłka, masaże i oddychanie – mi nie pomogło. Pomogła farmacja. I każda z nas powinna mieć do niej prawo – czy się to komuś podoba czy nie. A fizjologia, biologia? Jest, tak jak zęby mleczne i stałe. A na koniec życia dorabiamy sobie sztuczne, bo biologia wysiada. Korzystajmy z rozwoju – po to jest.
Pau Elegancka
Nikt Ci innych kobiet nie każe podziwiać. Zaakceptuj, że każdy ma wolną wolę, i wybiera co dla niego najlepsze.
Izabello
Pięknie, wszystko pięknie – tylko raczej nie z podejściem naszej „służby” zdrowia. Ja dwa razy „dałam” sobie szansę porodu naturalnego – szansę przymusową, tj. decyzję lekarza bez obejrzenia się na moje potrzeby (ułożenie, wagę dziecka itp.) – teraz ponoszę negatywne, zdrowotne konsekwencje tej szansy – czeka mnie zabieg – nie refundowany przez NFZ bo da się z tym żyć – za który sama (niemało) zapłacę …
Joanna
Pięknie napisane … Chcesz rodzić naturalnie, bez znieczulenia, chcesz sprawdzić, czy Twoje ciało da radę, czy będziesz „krzyczeć z ekstazy i bólu”? Zrób to – zakazu przecież nie ma. Ale batalia, którą się toczy o dostępność znieczulenia nie dotyczy tego, czy kobieta CHCE rodzić bez znieczulenia! Ta batalia toczy się o to, żeby kobieta miała WYBÓR, żeby mogła CHCIEĆ, żeby to ona decydowała, czy i kiedy chce dostać znieczulenie, a nie lekarz, często, z racji płci, mający o porodzie pojęcie wyłącznie teoretyczne. Fakt, dla mnie to problem już (na szczęście) wyłącznie akademicki, ja rodziłam 25 lat temu, czyli w czasach, kiedy znieczulenia nie podawano z zasady, kiedy przez 12 godzin była dla mnie przygotowana sala na cesarkę, z której postanowiono nie skorzystać i ostatecznie, po dwóch godzinach bólów partych, kiedy mi rodzić nie pozwalano, wydusiłam z siebie dziecko „drogami natury”. Nie wyłam z bólu wyłącznie dlatego, że wydawanie odgłosów było w tamtych czasach niemile widziane i powodowało, że marna „obsługa” stawała się jeszcze gorsza. Mój poród był tak koszmarny, że zadziałał jak najskuteczniejszy środek antykoncepcyjny. Jeszcze na łóżku porodowym zapowiedziałam, że nigdy więcej dzieci i słowa dotrzymałam … Ja nie miałam wyboru, bo wtedy znieczulenia się po prostu nie podawało, ale teraz podobno się podaje, więc pozwólcie kobietom decydować, jak chcą przez poród przechodzić. Jednym pomoże aromaterapia, innym zastrzyk w kręgosłup, ale niech to ONE wybierają to, co ONE uważają za najlepsze dla siebie!
gotka
wszystko ładnie, ale ale w cywilizowanym świecie po prostu masz to znieczulenie w pakiecie. Jak chcesz (oczywiście jeśli nie występują przeciwwskazania), a u nas zawsze ZAWSZE jak jest dyskusja o znieczuleniu, która ciągle nie jest dostępne, to zawsze ZAWSZE pojawiają się te przepiękne słodkie teksty o tym, jak to ciało kobiety jest stworzone do bólu porodowego i jak nasze prababki przeżyły to my też.
Ok. Jak ktoś ma sadomasochistyczne skłonności, lubi poznawać granice swojego ciała, dobrze znosi ból, przygotowywał się do porodu jak do maratonu, znajduje siłę w aromaterapii i innym, niech sobie rodzi bez znieczulenia, ale czy naprawdę zawsze ZAWSZE przy okazji dyskusji o znieczuleniu musi się pojawić to, za przeproszeniem, rzewne pitolenie. To pitolenie, że ból potrzeby, że mija jak tylko swojego dziubdzisia zobaczysz, że orgazmiczne przeżycie. Czy możemy skończyć wreszcie z tym bulllshitem? Ból się pojawia, bo natura (hehehe) nie stworzyła nas tak wspaniale, jakby mogła gdyby była dobrą matką (a nie jest, nie posiada świadomości i jest ślepym ewolucyjnym pędem). No więc dzięki naturze mamy wielkie łby, które mieszczą nasze wielkie mózgi. Wielkie łby – znaczy główki – posiadają też nasze małe dziubdziusie, które przeciskając się przez kanał rodny powodują napięcie okolicznych tkanek i ból do tego skurcze – np. spotykane u niektórych, że się tak wyrażę eufemistycznie, napierd** bóle z krzyża są podobne do tych miesiączkowych, tylko mocniejsze…Eee..właśnie -czy ból miesiączkowy jako dar natury też należy zwalczać oddechem i dać swojej kobiecości rozkwitnąć? Czy może można już wziąć lek i móc normalnie te dni przetrwać (pomijam ewentualne wizyty u lekarza w sprawie wyjaśnienia przyczyn)? Tak – ból jest reakcją na rozciąganie mięśni, napięcie, czy stan zapalny i tak daje nam sygnał (jak każdy ból), ale czy naprawdę kobiecie jest potrzebny ten sygnał, przez cały czas porodu?
Dlaczego, skoro już doszliśmy do wniosku, że cierpienie nie uszlachetnia, że osoba, którą boli działa gorzej albo po prostu się męczy , dlaczego skoro doszliśmy już do wniosku, że nasza cywilizacja jest na tyle zaawansowana, że ból możemy usunąć lub złagodzić w miarę szybko i sprawdziliśmy ty na różnych rodzajach ból, ba doszlismy (cywilizacja), że zakwasy po wysiłku to wcale nie jest dobra rzecz – więc doszliśmy już do tego, że ból to nie jest fajna sprawa i ok, możemy sobie stosować leki żeby ten ból usunąć, – dlaczego nie możemy po prostu przyjąć, że ból porodowy też można tak zwalczyć, a dopiero na wniosek zainteresowanej przedstawiać olejki i zen.
Magda
Dziękuję, Gotko – wspaniale podsumowanie! Gadki („rzewne pitolenie” jak to trafnie określiłaś) o naturze, doulach itp. nie mają najmniejszego sensu, jeżeli taka podstawa jak równy dostęp do znieczulenie nie jest zapewniona kobietom. Odwarcając uwagę od tego problemu poprzez to „pitolenie” właśnie opóźniamy tylko dobry proces i szkodzimy innym kobietom.
marta
Swietny post! To, ze cos jest naturalne znaczy, ze ma fizjologiczne przyczyny, a nie, ze czemus sluzy. Bol porodowy wynika u ludzi miedzy innymi z takiej a nie innej budowy lozyska, przez co porod jest bardziej bolesny niz na przyklad u psowatych.
Zamota
Zgadzam się z każdym słowem, przecinkiem i wykrzyknikiem. Rodziłam mając 22 lata, zaufałam totalnie swojemu ciału i udało się urodzić bez nacięcia, bez oksytocyny i bez znieczulenia. Byłam świadoma, że znieczulenie wcale nie jest takim miodem- znajoma po źle podanym znieczuleniu potrafi stracić przytomność od tak. Poza tym głośno nikt nie mówi o tym, że porody z ZZO przeważnie kończą się kleszczami albo próżnociągiem, po czym dziewczyny mają najzwyczajniej w świecie traumę.
Ja jestem z siebie dumna i dziwię się krzykaczkom, które wołają o CC. Od tego czasu zaczęłam się tak bardzo interesować tematem, że rozważam studia położnicze- kurs na doulę zrobię na pewno :) Mądra z Ciebie babka. Cieszę się, że trafiłam na ten tekst! Oczywiście po udostępnieniu go u siebie wywołałam istny shitstorm, ale mam to w dupie. Każdy ma prawo mieć swoje zdanie ;)
hornet
Ja się nie zgodze że ZZO to samo zło. Każdy poród, kazda sytuacja jest inna. Mój był taki, że nie wybrażam sobie go przeżyć bez znieczulenia. Wywoływany oksytocyną w 37 tc ze względu na powtarzające się spadki tętna dziecka. Zdecydowałam się urodzic naturalnie, bez cc, wiedząc że to jeden z gorszych scenariuszy porodów: cały czas podpięta do KTG (bo trzeba monitorowac dziecko), bolesny przez oksytocynę. Bóle z krzyża były naprawde mocne i nie miały nic wspólnego z orgazmem. Ale dzięki ZZO mam cudowne wspomnienia z porodu, urodziłam z godnością i z poczuciem kobiecej siły. Nie wiem, czy tak bym wspominała narodziny pierworodnego, gdybym wybrała CC, co jest często zalecane przy pępowinie owiniętej wokół szyi dziecka. Albo nawet bez tego i jakichkolwiek wskazań. W Polsce prawie 40% porodów to cesarki. Duża część z nich bez wskazań medycznych, tzw. na życzenie. Dla mnie to jest dużo bardziej niepokojące niż znieczulenie przy porodzie naturalnym.
Oszczędnicka
Dlaczego duża ilość cesarek jest dla Ciebie niepokojąca? Czy ktoś Cię do cesarki zmuszał? Dokonałaś wyboru, ale dzięki temu nie jesteś lepszą ani gorszą matką. Owszem zazwyczaj poród naturalny jest dla dziecka najlepszy, ale nie zawsze. A cesarka nie piętnuje dziecka na całe życie. I dopóki poród w polskich szpitalach będzie wyglądał tak jak wygląda (brak możliwości znieczulenia, poród podporządkowany pod wygodę lekarzy i położnych) to nie dziwię się, że wiele kobiet stara się sobie załatwić cesarkę.
Ja mam wspaniałe wspomnienia z cięcia cesarskiego :)
Ból jest wspaniałym przewodnikiem | Krąg Kobiet
[…] poprosić o bezpłatne znieczulenie (o znieczuleniu do porodu na życzenie wspaniale napisała Koralowa Mama, a ja podpisuję się pod każdym słowem, więc się nie będę powtarzać). ALE też uważam, […]
edyta
no tak, na pewno wszystkie kobiety są takie same i rodząc (zwłaszcza bez znieczulenia) czują się silne i piękne, a ze znieczuleniem godzinami nie czują nóg i poza tym sam strach. Ale brednie :/ liczyłam na coś sensowniejszego. Ciało kobiety, owszem, jest przygotowane do tego, żeby rodzić… z małym szczegółem… nie każde. Wiesz ile ciąż kończyło się śmiercią kiedy wszystko było cudownie naturalne? Nie, to nie jest wina zzo, ale to doskonale pokazuje, że NIE KAŻDA kobieta jest taka sama, nie każda jest stworzona do wyrzucania dzieci z waginy w ekstazie orgazmu!!! Można „dać sobie szansę” ale do cholery nic na siłę, strach jest strachem a ból bólem, jedna zniesie to doskonale inna nie, a jedna nie jest drugą, czy to tak trudno zrozumieć???
edyta
„Chcecie rodzić tak jak ja swoje pierwsze dziecko, nie czując swoich nóg po dwóch dawkach, a i tak krzycząc z przerażenia i wysiłku? Nie chcecie. Wierzcie mi na słowo.”
Przepraszam z góry, ale nie mogłam się opanować. To najbardziej denny fragment, jaki czytałam.
kejt
Ja się zgadzam, że o zzo i w ogóle o tym, jak można dobrze rodzić mówi się mało, i kobiety po prostu się boją, chcą, żeby nie bolało, a najlepiej, niech ktoś to zrobi za nie. Ja też rodziłam z kiepskim czuciem po 2 dawkach zzo. Mimo to, uważam swój poród za dobry, wspominam go dobrze. Oczywiście następny pewnie będzie inny, mam teraz inną zupełnie świadomość, wiedzę i pragnienia. Ale czasem mi przykro, gdy czytam wiele o porodach naturalnych, że mój szpitalny klasyczny szpitalny, oksytocynowy i znieczulony poród z założenia jest uznawany za fatalny i właściwie nie mam prawa być z niego zadowolona. Ale to pewnie już moja głowa i fakt, że poruszam się po takich a nie innych stronach w sieci. Nie bez znaczenia jest też fakt, że od porodu nie oddałam córki i miałyśmy kontakt skóry do skóry od razu i rooming in i inne mecyje w prywatnej klinice…
Lidia
Ta… Wszystko pięknie na papierze lub za duże opłaty (poród domowy kosztuje). Na porodówce we Wrocławiu nie miałam szansy, by dać się poprowadzić swojemu instynktowi. Mimo obecności douli, która niewiele mogła wobec położnej, która to przecież ma głos decyzyjny. A jej decyzje (nie przyjmie mi porodu inaczej niż na łóżku porodowym w klasycznej pozycji) oraz straszenie medykalizacją („bo trzeba będzie cewnikować”) skutecznie odbierały mi siłę. Do tego negatywne nastawienie do douli, krytykowanie mnie jako rodzącej, informacja, że ja się tu w zasadzie nie liczę tylko przede wszystkim dobro dziecka i przyjemne uwagi („o, jaką ciasną szparkę pani doktor zostawiła”). I to jest położna, która chlubi się udziałem w akcji Rodzić po Ludzku, konsultantka laktacyjna (która nie pokazała mi nawet jak pierwszy raz przystawić dziecko do piersi). Mimo mojego w pełni pozytywnego nastawienia do porodu siłami natury, obecności douli, udziałowi w szkole rodzenia spotkałam się z brutalną rzeczywistością polskiej porodówki. Nic dziwnego, że kobiety wolą od razu cc lub sięgają po zzo.
Pau Elegancka
To mój Twój ulubiony post-manifest! Mam wrażenie, że niestety za ten stan należy winić brak wiedzy kobiet, jak wygląda poród, jak się można do niego przygotować, jakie są naturalne metody łagodzące ból porodowy, po co ten ból etc… bo wymieniać mogłabym bez końca. Poród miałam wspaniały, był i wciąż jest dla mnie chyba najzajebistszym przeżyciem życiowym, i to poczucie, że dałam radę. No, moc! A dałam radę, bo się do niego przygotowywałam całe 9 miesięcy ciąży: szkoła rodzenia, aktywność fizyczna, masaże krocze, współpraca z mężem, który mi towarzyszył tego dnia, wybór szpitala, w którym wiedziałam, że mój plan porodu będzie respektowany, świetna położna. Jak słyszę, czytam, że ból porodowy jest niehumanitarny, to mnie skręca!
Poród. Jak oswoić nieoswojone? - 5razones.pl
[…] i zarazem piękniejszego w temacie porodowego bólu, niż to co napisała już u siebie na blogu Koralowa Mama. Żeby go złagodzić, ale nie zaburzyć całkowicie fizjologicznego przebiegu akcji porodowej […]
Miłość kobiet - 5razones.pl
[…] czas temu przeczytałam post u zaprzyjaźnionej blogerki o bólu porodowym. Z jeszcze większą przyjemnością chłonęłam komentarze pod nim, opowieści kobiet, które […]
mama na żądanie...
marzę jeszcze o jednym… żeby nikt jak. ja nie siedział nago w zimnej sali operacyjnej czekając na… niewiadomocosię wydarzy. Żeby nikt nie musiał słuchać od lekarza NO I CZEMU PANI TAK PŁACZE??? I żeby powitanie dziecka było równie gorące w sali operacyjnej jak w sali porodowej…
Marta Blaga
No i się zaczyna. Kolejny kamyczek do dyskusji. A raczej wielkiego podzielenia: mamy karmiące / mamy mm; mamy naturalne / mamy cesarskie, a teraz jeszcze mamy bólowe / mamy bezbólowe. Tak jak to ktoś już tu napisał – każda z nas ma swój próg bólu i możliwość wyboru. Wybór znieczulenia to indywidualna sprawa każdej rodzącej i nie ma chyba sensu pisać o tym peanów ani stawiać się na piedestale jeśli wybrało się „trudniejszą” bólową drogę. A propos mojego wyboru: miałam poród indukowany oksytocyną, a do bólów rozwierających (okropnych) dołączyły skurcze parte przy małym rozwarciu. Miałam do wyboru: przydusić dziecko mimowolnymi skurczami albo poszukać rozluźnienia. To dało mi własnie znieczulenie. Tętno dziecka się poprawiło, ja rozluźniłam, a moje rozwarcie wystrzeliło na max. Urodziłam w 40 minut zdrowego chłopca, a że znieczulenie jeszcze działało, mogłam skupić się na komendach położnej i parciu, a nie na rozrywającym krocze bólu. Tak więc mam serdeczną prośbę do Was, blogerów, znawców od wszystkiego i niczego – szanuję Wasze wybory i doceniam sążniste poematy do kobiecego ciała, ale nie życzę sobie kategoryzowania, który poród był lepszy i dlaczego, bo… to nie jest konkurs na koronę matek. Dzięki.