Sprawdziłam zaliczenia, wystawiłam oceny. Wszystko wskazuje na to, że po kilku latach nauczania to był ostatni raz. Trochę żałuję, bo to uwielbiam. I sama bardzo dużo się nauczyłam. Świetne doświadczenie!

Przyznaję, eksperymentowałam. Na początku działałam tradycyjnie i stawiałam oceny w ciągu semestru. Z kartkówek i prac domowych. To lektorat, więc charakter zajęć ich wymagał. Stopniowo jednak zaczęłam odchodzić od ocen na rzecz podawania wartości procentowych, aż i to porzuciłam. Zaczęłam stawiać oceny opisowe. Tak, zajmowało to więcej czasu i musiałam trochę pomyśleć. Ale gdy pisałam np. „widzę, że dobrze zrozumiałaś to zagadnienie, cieszę się” albo „popracuj nad czasownikami, reszta świetnie!” to wiedziałam, że przekazuję studentom konkretne informacje o ich umiejętnościach. Co więcej, gdy studenci dostawali kartki z oceną typu 4, to rzucali okiem i odkładali ją. A gdy dostawali kartkę z oceną opisową, to widziałam jak czytali moje uwagi, jak kiwali głową lub uśmiechali się pod nosem.

Zawsze też prosiłam studentów o to, by wypełniali ankiety studenckie w USOSie. Dla mnie te informacje były bezcenne. Jako osoba prowadząca zajęcia potrzebowałam tego feedbacku, anonimowych uwag i komentarzy. Wiele spraw może nauczycielowi umknąć, studenci niczego nie powiedzą wprost. Ale mogą napisać w ankiecie. I pisali, nie tylko pochwały. Czasem gdzieś dostałam niższą ocenę i już wiedziałam, że to jest punkt, w którym powinnam poprawić swoją pracę. To naprawdę pomocne.

Dlaczego takich ankiet nie ma w szkołach? Starszak czasem skarży się, że jedna z nauczycielek nie lubi chłopców i na nich krzyczy, a dziewczynkom wiele uchodzi płazem. Wiem, że jako rodzic powinnam porozmawiać o tym w czasie zebrania. Ale może ten głos powinien należeć do uczniów? Ankieta w czasie lekcji z wychowawcą, anonimowa… Pokazanie dzieciom, że ich głos jest ważny, że jest wysłuchany. Nie chodzi mi o to, żeby dzieci wystawiały oceny, żeby tylko krytykowały, ale miały możliwość napisania „pani Kowalska prowadzi ciekawe lekcje, ale prace domowe są za często” albo „pani Pawlak krzyczy na dzieci”, albo też „pan Nowak robi za trudne kartkówki, ale jest miły”. Czy kiedykolwiek w czasie Waszej nauki ktokolwiek dał Wam możliwość takiej wypowiedzi? Mi nie dał, nigdy. I teraz, będąc po drugiej stronie biurka, odczułam jakim fantastycznym narzędziem są ankiety studenckie.

Bardzo lubię uczyć. Lubię obserwować postępy studentów, pokazywać, że to, czego się uczymy jest interesujące, ważne, czasem zabawne. Wiem, jak trudno jest utrzymać uwagę grupy, motywować, zachęcać do aktywności, a nie milczącego wpatrywania się w notatki. Nie wiem wciąż, czy jestem dobrą nauczycielką. Ale miałam z tego sporo frajdy i szkoda, że to pewnie już koniec tej przygody w moim życiu. Mam ogromną, ogromną nadzieję, że moje dzieci będą miały kontakt tylko z nauczycielami, którzy lubią swoją pracę. A ja teraz patrzę na nauczycieli i wiem, jak ciężką mają pracę. I jak niesamowicie wdzięczną.