Jesteśmy sobie potrzebni nawzajem.
Nasze relacje z bliskimi to też dawanie. Uwagi, miłości, czasu.
Kiedy siadam przy stole swojej Babci muszę jeść. Kładzie przede mną grubo krojone kromki chleba, ogórki kwaszone, poi swoim kompotem. To nie jest zwykłe jedzenie. To jest relacja.
Książka Karoliny Lijklema „Ninka. Dziadku, chodź”, którą mamy przyjemność czytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza, to mała paczuszka pełna wzruszeń. W tej historii pozornie nie dzieje się nic. Żadnych suspensów, nagłych zwrotów akcji, zagadek, tajemnic, poruszenia. Nic z tych rzeczy. Opowieść snuje się, płynie jak kropla deszczu po szybie. Nie pozwala się oderwać. Panienka słucha jej z uwagą, milczy, ogląda piękne, spokojne ilustracje.
Ja czytam i jestem wzruszona. Ninka i jej dziadek, ich rytuały, ich miłość, czułość…. To opowieść o tym, że nie są ważne fajerwerki – drogie zabawki, bajery. Ważna jest radość ze spędzania czasu razem. Proste przyjemności. Wspomnienia, którymi się dzielimy.
Dawno nie trafiłam na tak nastrojową książkę dla dzieci. Idealnie wycisza przed snem i sprawia, że w czasie lektury przytulamy się do siebie jeszcze mocniej…
1 Comment
pruszekokruszek
zaciekawiła Mnie ta książka, czas ją zakupić :) dzięki za polecenie.