Na tę niedzielę zaplanowałam rodzinne wyjście do warszawskiego Muzeum Etnograficznego. Nie mieliśmy jeszcze okazji obejrzenia nowej wystawy stałej, więc wolny dzień był świetnym powodem, żeby tam pójść. W połączeniu z lodami – było idealnie!
Zwiedzanie zaczęliśmy od wystawy czasowej prezentującej pisanki z całego świata pochodzące z kolekcji Aleksandry i Arkadiusza Beliców KLIK. Było na co popatrzeć! Oglądanie zaczęliśmy od przeglądu różnych jajek – my kojarzymy tylko trzy rozmiary, przepiórcze, kurze i strusie. A jest ich znacznie więcej! Potem obejrzeliśmy jakie kolory otrzymuje się przez farbowanie jajek w naturalnych wywarach, a potem każdy poszedł oglądać te pisanki, które najbardziej go zainteresowały. Ażurowe chińskie były wspaniałe… Niesamowite są też pisanki wykonane w technice batikowej. Mnie urzekły takie delikatne piękności jak na zdjęciu.
Potem przenieślismy się już na wystawę stałą. Świetna jest prezentacja ludowych instrumentów – można ich posłuchać! Spędziliśmy tam naprawdę sporo czasu. Basy, lira korbowa, kołatki, cymbały…. Bogactwo form i dźwięków, a wszystko pokazane w bardzo nowoczesny, intrygujący sposób. Dzieciaki były naprawdę zainteresowane.
Po instrumentach przyszedł czas na tańce ludowe z całej Europy. Zaprezentowane są na laleczkach, z towarzyszącymi nagraniami. Bardzo ładne!
Zachwyciły mnie gabloty pełne strojów ludowych. Pamiętam je z dzieciństwa – teraz w nowej aranżacji prezentują się naprawdę wspaniale. Panienka przystawała przy strojach dziecięcych i pytała, czy pasują, a ja zachwycałam się detalami.
Na koniec obejrzeliśmy obrazy, przedmioty codziennego użytku, zaaranżowane wnętrza. Cudne kołyski, pająki wiszące pod sufitami, naczynia, formy do masła, obrazki wotywne, instrumenty, zabawki, tkaniny, szopki krakowskie….
Wychodziliśmy trochę oszołomieni! Piękna ekspozycja, fantastyczne zbiory, dużo wiedzy. Na pewno wrócimy – tym razem odkrywać Muzeum dla Dzieci! A na koniec – gdyby ktoś miał ochotę wcielić się w rolę kolędnika, to w Muzeum Etnograficznym nie ma z tym problemu!
