Brałam dziś udział w nagraniu do telewizyjnego programu o wychowaniu*, w czasie którego miałam okazję porozmawiać o karach i nagrodach. Rozmowa była dość burzliwa, temat wzbudza emocje. Nie o tym chciałabym jednak pisać. Zainteresowało mnie to, czy rodzice ze sobą rozmawiają?
 

Na chwilę przywołam sytuację ze szkoły, w której znęcano się nad dziećmi. W swojej naiwności myślałam, że nauczyciele w swoim pokoju nauczycielskim rozmawiają. Mówią „słuchajcie, mam problem z tą klasą, może mi coś doradzicie” i wtedy jest możliwość wymiany poglądów. Gdyby tak było być może ktoś by zauważył, że nauczycielka X się wyróżnia, że tak to ujmę. Czy czytają mnie nauczyciele? Jak to działa?
Wróćmy do rodziców. Czy dzwonimy do koleżanki – matki żeby się poradzić? Czy może wolimy anonimowość internetu? Czy w czasie spotkań z przyjaciółkami zastanawiamy się jak pomóc dziecku zaakceptować młodsze rodzeństwo, co zrobić z odpieluchowaniem i jak pokonać nocne strachy? Czy w ogóle takie tamaty są poruszane? A może szukamy odpowiedzi na te pytania już tylko w poradnikach?
To, czym się dzielimy, to narzędzia, a nie doświadczenia. To powiększająca się lista zakupów, a nie rozwiązania. Łatwiej jest usłyszeć od znajomych jaki model wózka im się sprawdził, które buty są dobre do przedszkola i czy chusty mają sens. Tak, to wszystko ważne, pożyteczne informacje. Ale o głębszych sprawach niespecjalnie się rozmawia.
Chyba brakuje nam takich kręgów, darcia pierza w grupach koedukacyjnych. Mam wrażenie, że gdy pojawiają się trudniejsze, bardziej złożone sprawy – albo po prostu sprawy wymagające rozwagi – nie zawsze mamy do kogo się zwrócić. Poza książkami, forami internetowymi… Niektórzy z nas mają bliskich przyjaciół, którzy też mają dzieci i są gotowi wysłuchać, wspólnie się zastanowić, wymienić doświadczeniami. Ale dziś rozmawiając o karach i nagrodach uświadomiłam sobie, że po raz pierwszy rozmawiam na ten temat, na żywo, z inną matką. Do tej pory na żywo analizowałam tę sprawę tylko w rozmowach z Ojcem Dzieciom. A rozmowa bezpośrednia to jedak zupełnie coś innego niż wymiana zdań na forum czy czat. To doświadczenie bez porównania.
Kluby Mam czy inne formy spotkań zrzeszających rodziców przyjmują się u nas co raz bardziej. To wymarzone miejsca na takie rozmowy. Tylko czy rzeczywiście dyskutuje się tam na tematy mniej techniczne, a omawia bardziej, powiedzmy, duchowe aspekty wychowania?
*info w swoim czasie