Jestem żoną i mam swoje życie. Mam swoją pracę, swoje zainteresowania, swoich przyjaciół. Ale mamy też wspólne sprawy, wspólnych przyjaciół, wspólne zainteresowania. Normalny, zdrowy układ. Są rzeczy, których już nie robię, bo jestem żoną.
Są też rzeczy, których już nie robię, bo jestem matką. Ich brak kompletnie nie wpłynął na jakość mojego życia, bo tak naprawdę robię to, co lubię. I bycie matką ani mi w tym nie przeszkadza, ani nie pomaga.
Przeczytałam dziś tekst, który mnie lekko zastanowił KLIK. Nie bardzo chce mi się w niego wierzyć. Szczególnie mocna jest końcówka.
Chcę, żeby ktoś pozwolił mi i innym matkom pozostać przede wszystkim kobietą, zwyczajnym człowiekiem. Z wadami i słabościami. Chcę się gubić, mieć wątpliwości. Chcę czasem nie wiedzieć, co zrobić. Chcę zjeść ostatni kawałek wędliny, napić się wina, choć nie powinnam.
Serio? Czekasz na czyjeś pozwolenie? Nie doczekasz się. To są rzeczy, które można załatwić tylko ze sobą.
Związek z partnerem lub związek z dzieckiem to na pewnej płaszczyźnie ten sam rodzaj relacji. Życie singielki zmienia sie po ślubie. Życie kobiety zmienia się po pojawieniu się dziecka. To normalne. Jeśli masz męża, to raczej nie po to, żeby znikać na noc z kolegą. Jeśli masz dziecko to nie wpadniesz na pomysł, żeby po pracy iść na zakrapianą imprezę i wrócić za dwa dni.
Planując wakacje planujesz je z mężem. I dzieckiem. Szukając pracy nie rozważasz relokacji, chyba że z rodziną. To normalne.
Zażenowanej miny kogoś, kto wpatrzony w ciebie z troską wymawia to magiczne: „Nie możesz tak robić, przecież teraz jesteś matką”.
Jestem matką od 10 lat i NIGDY nikt nawet nie zasugerował mi, że czegoś nie powinnam robić, bo jestem matką. Imprezuję, wyjeżdżam, spotykam się z przyjaciółmi. Nie tak często, jak moi bezdzietni znajomi, ale częściej niż im się wydaje, że rodzic może to robić. Nie mogę wyjść wieczorem, to zapraszam ludzi do siebie – dzieciaki jedzą kolację w miłym towarzystwie, a potem idą spać. Nie jestem wyjątkowa. Nie jestem super ogarnięta. Nie jestem oazą spokoju. Jestem normalna. Nikogo nie muszę prosić o zgodę. Jestem też dorosła i wiem, że muszę o siebie zadbać, bo mam dla kogo żyć, pracować, być.
Naprawdę jest tak, że ojciec może wszystko, a matka tonie w wyrzutach sumienia? Moim zdaniem to są już trochę mity. Oczywiście, nasi partnerzy nie byli wychowywani na Matki Polki i często mają po prostu zdrowsze, bardziej wyluzowane podejście do takich spraw jak bałagan w domu czy wyższość domowego obiadu nad pizzą w niedzielę. A my musimy najpierw zagłuszyć w sobie to, co nam wpajano gdy byłyśmy dziewczynkami i to, co widziałyśmy u starszych kobiet w swojej rodzinie. Ale ten proces zaczyna się jeszcze zanim zostaniemy matkami…
Tak, wiem, że czasem jest ciężko i człowiek się zastanawia czy na pewno jest dobrym rodzicem. Ale naprawdę, czy mamy za mało kłopotów i czy musimy martwić się tym, jak inni oceniają nas jako rodziców? Nikogo nie trzeba pytać o zgodę na to, by być sobą.
Na koniec krótki test.
1. Czy zdarzyło ci się zjeść wszystkie słodycze w domu tak, żeby dzieci nie zauważyły?
a. nie
b. tak
2. Czy w sobotę rano, po ciężkim tygodniu, udajesz że nie słyszysz jak dzieci cię budzą?
a. nie
b. tak
3. Czy wchodzisz do sklepu po rajstopki dla dziecka i wychodzisz z całkiem niedziecięcymi pończochami?
a. tak
b. nie
4. Czy idąc na spacer z dzieckiem masz paczkę wilgotnych chusteczek i ubranie na zmianę?
a. tak
b. nie
Podsumowanie.
Większość odpowiedzi a
Jesteś normalnym rodzicem, tak trzymaj! Kochasz swoje dzieci? Wspaniale!
Większość odpowiedzi b
Jesteś normalnym rodzicem, tak trzymaj! Kochasz swoje dzieci? Wspaniale!
Czy wynik testu wpłynął na Twoje postrzeganie tego, jakim jesteś rodzicem?
Mam nadzieję, że nie. To powinno być w środku Twojego serca i być niezależne od tego, co mówią inni.
6 Comments
Ania
Swietny tekst! U mnie nadal niektore osoby nie rozumieja dlaczego dziecka nie moge zostawic w domu i wyjsc z nimi do kina albo pochodzic po miescie. No bo przeciez dziecko musi zostac w domu ja powinnam sie rozerwac… Tylko moje rozerwanie sie jest juz inne niz koedys bo tak jak piszesz jak sie ma meza i dziecko to bywa inaczej!
Basia
Wielbię :D
Mama Agunia
Bardzo mi się podoba Twój post :) Zgadzam się. Tylko jeszcze siebie muszę przekonać do tego aby bardziej zadbać ….o siebie. :)
Ada Tołpa
Mam znajomych, którzy tak ułożyli sobie życie rodzinne, że robią bardzo wiele i nie powstają żadne konflikty z pełnionych przez nich ról.
Dusia
Dzięki za ten post:). Im więcej takich opinii słyszę, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że wszystko ze mną dobrze, skoro czasem mam ochotę wyjść ze znajomymi, ca 2 tygodnie wychodzę na studia, a rano w sobotę niekoniecznie biegnę z radością do pokoju dziecka by spełniać jego prośby;) Powiem więcej, mam wrażenie, że im więcej robię, tym lepszym (ciekawszym?) staję się człowiekiem i tym więcej mogę zaoferować swojemu dziecku.
Pozdrawiam,
https://dwiepapugi.wordpress.com/
Anna Kwiatek-Kucharska
Ten tekst, o którym piszesz, jest mocno przesadzony. Ja jestem już zmęczona takimi tekstami na pograniczu farsy i sztucznie rozdmuchującymi problem. Rzadko czytuję tamten portal i takie okazje przypominają mi, dlaczego. Dzięki za cenne uwagi, trzeba sobie cały czas przypominać najprostsze rzeczy zamiast bić pianę na internetach :) Życie cały czas się zmienia.