Matka nosi pod sercem, rodzi, karmi, tuli. Matka czuwa przy łóżeczku, wstaje w nocy, wyciera zasmarkane nosy… Często spotykam się z opinią, że w pierwszych latach życia, a szczególnie w niemowlęctwie, matki nikt nie zastąpi. Nawet najlepszy ojciec.
Serio?

Zgodnie z badaniami, 31,7 % mężczyzn w Polsce nie zgadza się z opinią, że kobiety lepiej od mężczyzn nadają się do opieki nad dziećmi. Podobnego zdania jest 42,5 % kobiet.
Czy ja uważam, że kobiety lepiej się nadają do opieki nad dziećmi? Nie. Tak samo, jak nie uważam, że do opieki nad dziećmi lepiej nadają się mężczyźni.
Nikt nie nadaje się do opieki nad dziećmi w pojedynkę.
Do życia w rodzinie, z dziećmi, potrzebne jest kilka osób. Samodzielna opieka nad dzieckiem w sytuacji, gdy nie ma się partnera i mieszka się z dzieckiem lub dziećmi samotnie, jest cholernie trudna. A w sytuacji, gdy dzieci mieszkają z dwójką opiekunów, to każdy z nich, jeśli tylko jest dorosły (nie tylko patrząc na metrykę) nadaje się do opieki. Każdy na swój własny sposób. Co więcej, dzieci otoczone rodziną (babcie, dziadkowie, wujek, ciocia, przyjaciele rodziców itd.) rosną w swojej małej wiosce. Najbardziej naturalnie.
Ludzie są różni. Banał? Jasne. Jedni muszą najpierw posprzątać, a potem dopiero napić się herbaty. Inni mają odwrotnie. Ludzie mają różne zwyczaje, różne nawyki, różne upodobania. I w momencie, gdy dziecko ma dwoje rodziców, to zawsze jeden będzie bardziej, a drugi mniej cierpliwy. Albo będzie im się zmieniać. Zawsze ktoś będzie mniej lub bardziej wypoczęty. Zawsze ktoś będzie miał w pracy więcej stresów i zostawania po godzinach, a druga osoba będzie wtedy zajmować się domem i dziećmi. To nie ma płci.
Jedyna rzecz, której ojciec nie zrobi, to nie nakarmi piersią. I co z tego? Pomoc ojca dla matki karmiącej ma tak kolosalne znaczenie, że warto na tym się skoncentrować. A bliskość z dzieckiem można budować na milion sposobów, na przykład nosząc je w chuście. Co raz więcej ojców to odkrywa. Uwielbiam tę tendencję!
Wszystko inne, poza karmieniem, to sprawy dla dwojga. I każdy się do nich nadaje. Świetnie jest działać w duecie, bo wtedy ludzie sie po prostu uzupełniają.
A co do instynktu…
Ostatnio staliśmy w kuchni z Ojcem Dzieciom. Nagle on zawołał w stronę pokoju w którym Panienka jadła kolację „co się stało?”. Zapytałam „o co chodzi?”, a on poszedł do niej i przez ramię rzucił „usłyszałem, że się zakrzutusiła herbatą”.
Nie słyszałam tego, nic a nic. Staliśmy koło siebie, grało radio, rozmawialiśmy. A on to usłyszał, to małe, kocie prychnięcie Panienki, która wzięła za duży łyk herbaty.
Tak, to instynkt. Ludzki instynkt nakazujący chronić swoje młode.
Wszyscy rodzice go mają.