Kiedyś w pociągu zwróciłam uwagę ojcu, który uderzył syna po rękach. Mocno, chłopiec się skrzywił. To była kara za to, że machał nogami i uderzał w nogi siedzącego naprzeciwko brata. Matka udawała, że nic nie widzi. Gdy się odezwałam mówiąc, że tak nie wolno, odwróciła się. Mężczyzna też. Chłopiec masował sobie dłoń.
Nie wiem, czy moja uwaga cokolwiek zmieniła. Być może tylko dodatkowo zirytowałam tego gościa. Niedawno też zareagowałam, ale trochę inaczej. Bo to nie był rodzic, a nauczycielka.
Byłam świadkiem, jak nauczycielka prowadziła chłopca trzymając go za kaptur. Na tyle mocno, że malec krzyczał, że pani go szarpie. Wiecie, co się dzieje z bluzą w okolicy szyi, gdy ciągnie się za kaptur? Powodem takiego potraktowania dziecka miało być to, że uciekało i nie słuchało się pani. A ona nie umiała inaczej go przyprowadzić.
Nie zareagowałam od razu, chłopiec pobiegł do mamy. Ale nazajutrz skontaktowałam się ze szkołą, w której pracuje ta nauczycielka, dyrekcja dowiedziała się o sprawie, obiecano mi reakcję. Klaps to też bicie, a ciągnięcie i szarpanie za kaptur to też przemoc. Takie rzeczy nie mogą mieć miejsca.
Jest coś, co mnie bardzo nurtuje. Czy zwrócenie uwagi działa? Co musi się stać, żeby osoba, która uważa, że klapsy są ok, a czasem inaczej się nie da, zrozumiała, że robi źle? Ludzie uważają, że jeśli dziecko wyrywa się na ulicy i zagraża sobie, to jak mu się da w skórę, to przestanie się wyrywać. A że często to działa, to znaczy, że to świetny sposób. Bo jak niby inaczej?
Zupełnie jak ta nauczycielka, która nie umiała inaczej przyprowadzić dziecka jak łapiąc je za kaptur…
Można inaczej. Chociaż to nie jest wcale proste, bo to klapsy i przemoc jest najłatwiejszym rozwiązaniem. A empatia, ruszenie głową, szukanie rozwiązań, pomocy, wiedzy jak sobie radzić w stresujących sytuacjach – to jest znacznie trudniejsze.
Nie wolno stosować przemocy wobec dzieci. Żadnej. Nigdy. I nie wolno dawać na nią przyzwolenia. Jeśli ktoś bije dziecko, reagujmy. Czasem zamiast „proszę przestać” można powiedzieć „przepraszam, która godzina?”, żey ktoś się zatrzymał i już nie wrócił do klapsów. To pomoże tu i teraz, ale warto. Dla dziecka.
Czasem trzeba złożyć oficjalną skargę. Czasem podsunąć dobrą książkę o wychowaniu bez przemocy. Podesłać linki do mądrych stron o rodzicielstwie.
I za każdym razem, gdy jesteśmy świadkami przemocy wobec dziecka pamiętajmy, że ofiarą jest ktoś kompletnie bezbronny. I że go boli.
3 Comments
Jul
Wydaje mi się, że bardziej działa dawanie dobrego przykładu niż zwracanie uwagi. Nie lubię takiego wtrącania się w czyjeś 5 minut rodzicielstwa, bo ludzie są ludźmi i nawet ideałom mają prawo siąść nerwy. Nie przez chęć zrobienia dziecku krzywdy, ale też np. ze strachu, że o mało nie wpadło pod samochód. A rodziny, w których się przemocy nadużywa codziennie wszyscy znają – i przeważnie nikt nie reaguje, bo tacy to mogą oddać ;)
Stilum
Widziałam tez bardzo cierpliwych rodziców – dziecko darło się na cały głos, bo coś mu nie pasowało, a matka idąc z nim za rękę ignorowała presję psychiczną.
Aleksandra
Albo po prostu nie zwracała uwagi na dziecko, które chciało jej coś zakomunikować… Nie nazwałabym tego cierpliwością ;)