Wpadła mi w ręce broszura przygotowana przez producenta mleka modyfikowanego poświęcona karmieniu piersią. Takich broszur jest wiele – możecie znaleźć je w większości przychodni czy poradni dziecięcych. Na pewno każdy, kto był w takim miejscu, je widział. Na tej, którą mam, obok zdjęcia karmiącej mamy jest zdjęcie dziecka z butelką.

Tak, zawarta tam wiedza jest zgodna z aktualną wiedzą medyczną. Tak, to profesjonalnie przygotowane materiały. I tak, piszą tam o tym, że wyłączne karmienie piersią przez pierwsze sześć miesięcy jest ważne. Potem można utrzymać „częściowe karmienie piersią”, chociaż mleko kobiece powinno nadal stanowić podstawę w momencie rozszerzania diety. Według dołączonej do broszury ulotki, można skorzystać z mieszanki z numerem 2. A w razie problemów trawiennych, zagrożenia alergią czy czegokolwiek innego – są też inne, do wyboru.
Ale tym razem zwróciło moją uwagę coś innego, tytuł broszury: „Poradnik dla mam karmiących piersią”. Jeden z setek takich. A w środku zwroty typu „droga Mamo” (ogólną infantylizację stylu i zdania typu „kiedy Twój maluch skończy roczek” pominę). Kiedy czekałam w przychodni z Panienką obok mnie siedział Ojciec Dzieciom. I pomyślałam sobie a dlaczego to jest poradnik dla mam? Pomoc ojca w czasie karmienia piersią dziecka, szczególnie pierwszego, jest bardzo ważna. A co dwie głowy, to nie jedna. Chyba już nadszedł czas na to, żeby takie broszury tytułować „Poradnik dla rodziców dzieci karmionych piersią”. I zwracać się nie „droga Mamo”, a „drodzy Rodzice”. Bo wiedza jak rozpoznać, czy dziecko się najada, jak radzić sobie z kolką i kiedy rozszerzać dietę, jest tak samo ważna dla obojga, ojca i matki.