1 grudnia nie mogłabym o tym nie pisać. Wśród dziesiątek obowiązkowych badań krwi jakie wykonuje się w ciąży – o znaczeniu większości zupełnie nie myśląc – powinien znaleźć test na obecność wirusa HIV. Robiłam ten test i w pierwszej, i w drugiej ciąży. Nie dlatego, że musiałam. To była opcja. I nie wyobrażałam sobie, żebym tego nie zbadała.

Zgodnie ze statystykami podanymi przez Ministerstwo Zdrowia, w Polsce tylko ok. 33% kobiet w ciąży robi test na HIV. Dla porównania, w Anglii czy Francji jest to 98%.
To tylko badanie – pobranie krwi, jak każde inne. Kobieta w ciąży bada się pod kątem kiły i rzeżączki i nie słyszałam, żeby ktokolwiek kwestionował sensowność tych analiz. Badania w kierunku HIV wciąż wzbudzają emocje. Niektóre kobiety uważają, że nie muszą się badać, ufają swoim partnerom, ufają sobie.
Zakażenie wirusem HIV to nie tylko seks z nieznajomym. Każdy partner seksualny ma swoją historię – a ich poprzedni partnerzy swoją. A nawet jeśli nie seks, to niefortunna wizyta u dentysty, kosmetyczki czy nawet drobny zabieg – wszystko to może w skrajnym przypadku być przyczyną zakażenia. Takie życie.
Polska ma niechlubne statystki jeśli chodzi o zakażenie dzieci przez matki – nosicielki, w większości są kobiety, które nie robiły badań. W sytuacji, gdy testy są pozytywne, wdraża się program leczenia chroniący dziecko. Na stronie MZ czytamy:

Zastosowanie profilaktyki antyretrowirusowej w grupie noworodków urodzonych przez matki zakażone HIV spowodowało zmniejszenie odsetka zakażeń wertykalnych z 23% przed rokiem 1989 do < 1% zakażonych noworodków, od momentu wprowadzenia profilaktyki ARV zakażeń wertykalnych.

Jednak by zastosować profilaktykę chroniącą dziecko, trzeba wiedzieć, że jest się nosicielką wirusa. A bez dwukrotnych badań w ciąży, Ministerstwo zaleca pierwsze przed 10. a drugie między 33. a 37. tygodniem ciąży, niczego się nie dowiemy. Badania na HIV są zalecane i to od lekarza zależy, czy wypisze na nie skierowanie. Kiedy byłam w pierwszej ciąży miałam taką możliwość. Zapytałam wtedy, czy to standard i usłyszałam, że są kobiety, które nie chcą tego robić. Za drugim razem to było po prostu normalne badanie, w pakiecie z resztą ciążowych.
Mogłam w drugiej ciąży powiedzieć, phy, po co mi to badanie, przecież kiedyś robiłam. Ale tych badań nie robi się tylko dla siebie, to pierwszy test naszej rodzicielskiej odpowiedzialności.
Badajcie się.