Przeczytałam linkowany przez Agnieszkę Graff na FB list kobiety na temat sytuacji samotnych rodziców w Polsce. I będę w tym tekście pisała o matkach, bo to one stanowią przytłaczającą większość samotnych rodziców.
Sama przez kilka lat czekałam na alimenty, których nigdy nie zobaczyłam. Ani razu komornik – bo na dobrowolne wpłaty nie mogłam liczyć – nie przelał na moje konto pełnej zasądzonej kwoty. Duża w tym zasługa osób płacących pod stołem tak, by dłużnik mógł skutecznie ukrywać dochody.
Teraz już na te pieniądze nie czekam, to przeszłość. Ale ciągle temat alimentów jest mi bliski i mam nadzieję, że kiedyś coś w Polsce się zmieni. Dla wielu kobiet, matek czekających na alimenty, te pieniądze to myśl o czynszu, jedzeniu, butach na zimę dla dziecka, zestawie podręczników we wrześniu i jakimś fajnym prezencie na Gwiazdkę. O tym, żeby po pracy móc spędzić trochę czasu z dzieckiem i odpocząć, a nie zajmować sę drugim, trzecim źródłem dochodu.
Wielu mężczyzn, którzy powinni płacić alimenty, nie robi tego, a dochody ukrywa. Kim są ludzie, którzy dają tak zarabiać? Którzy płacą na czarno (no cóż, oni też na tym zyskują), którzy pozwalają tak funkcjonować, by ojciec mógł wykazać jak najniższą pensję? Sądząc po skali zjawiska, każdy z nas zna albo niepłacącego alimenciarza, albo jego znajomego, który tego nie potępia.
Słyszałam kiedyś o pewnej parze. Mają dziecko, nie żyją ze sobą. Ona postanowiłą uregulować kwestię pieniędzy, więc wystąpiła o alimenty. On uznał, że to casus belli, więc się obraził. Zachował się jak trzylatek, ale wiele osób przyznawało mu rację. No bo co ona, oszałała?
Dlaczego w Polsce ściągalność alimentów wynosi 13%, a milion dzieci w Polsce nie dostaje pieniędzy, które im się należą?
I, co najważniejsze, dlaczego nie jest totalnym obciachem podawanie ręki niepłacącemu alimenciarzowi?
7 Comments
uanset
Ja napiszę coś o alimentach z nieco innej perspektywy. Moi rodzice rozwiedli się gdy miałam 14 lat (choć w sumie mogliby i wcześniej, ale to inna historia). Gdy tata czasami nas odwiedzał przekazywał alimenty mi i musiałam mu te pieniądze kwitować na kartce (SIC!) Po liceum nie chciałam od razu studiować (mama uznała alimenty za jedyną motywację do studiów – kolejny SIC ) Za to zrobiłam sobie 3 "gap" lata. Gdy wróciłam na studia miałam nadal prawo pobierać alimenty od taty, lecz on był w bardzo trudnej sytuacji materialnej w tamtym czasie. Zlitowałam się nad nim i powiedziałam, że płacić mi nie musi. Jednak system nie był litosny w stosunku do mnie. Gdy składałam wniosek o stypendium socjalne musiałam doliczyć do dochodów mojej rodziny "wirtualne" alimenty od taty, bo wyrok je zasądzający był nadal prawomocny. Gdy pewnego razu tata żalił mi się jak mu jest ciężko, nie wytrzymałam, bo coś we mnie pękło i wygarnęłam mu by się tak nad sobą nie użalał… Powiedziałam mu wtedy o tej całej sytuacji na uczelni i był w szoku…
Cinnamonn'es Beauty Corner
Wysokość zarobków, a nawet brak pracy nie są podstawami do niezasądzenia alimentów. Tzn. sąd nie rozpatruje tylko tego, ale szerszy kontekst, przede wszystkim uzasadnione potrzeby wnoszącego o alimenty (wiadomo, że dziecku prawnie się należą). Nawet jeśli ojciec nie pracuje, a jest zdolny do pracy, to sąd bierze to pod uwagę. Nawet więźniowi mogą zostać zasądzone alimenty, jeśli w zakładzie więziennym są miejsca pracy i może on pracować. Co innego, jeśli chodzi o ich wysokość. Alimenty to uregulowany prawnie obowiązek. Jednym z ustawowych obowiązków rodzicielskich jest zapewnienie dziecku bytu. Nie każdy to wie, nie każdy rozumie, nie każdego to obchodzi. Owszem, znam tatusia, który obraził się i poczuł dyshonor, że został alimenciarzem, chociaż wcześniej nie zarabiał i nie łożył na dziecko, jak trzeba. Obraził się też, gdy przyszłą żona chciała podpisać intercyzę. Drugim alimenciarzem, którego znam jest kobieta, nota bene, siostra owego tatusia. On z kolei prowadziła lekkie, frywolne życie, dziecko oczywiście pojawiło się przypadkiem, ale ona nie interesowała się nim i zostało przy ojcu, który potem ożenił się powtórnie i stworzył dziecku normalną rodzinę. Ona nie płaci, bo nie pracuje, ma drugie dziecko z kim innym, ale wkrótce popadli w długi i musieli opuścić kraj. Ona miała też długi za niezapłacone mandaty. Brzydzę się takich osób, zwłaszcza matek, które mają gdzieś swoje własne dziecko, nie chce im się na nie pracować i kompletnie nie myślą o przyszłości, bo przecież jakoś to będzie.
Komornikowi nie udało się ściągnąć? A fundusz alimentacyjny? Nie wiem do końca jak to działa, bo na razie nie musiałam się tym interesować.
Publiczna Pralnia
tu mnie zabolało słowo, że brzydzisz się "szczególnie matek". Dlaczego nieodpowiedzialna matka jest gorsza niż nieodpowiedzialny ojciec? Dlaczego od matek oczekuje się, że bez względu na wszystko będą cierpiętnicami swojego losu i zawsze podejmą się opieki, a frywolny tatuś – no tak mają faceci, zdarza się?
Sorry, nie lubię. Nieodpowiedzialność jest karygodna niezależnie od płci, nie lubię kiedy to od kobiet wymaga się jakiegoś większego zaangażowania, kiedy to tysiące ojców uważa, że domaganie się od niego pieniędzy na dziecko to przesada.
Niezależnie od płci, ludzie, którzy umywają ręce od zagwarantowania dobra własnemu dziecku, nie są warci, aby im tę rękę podać – zgadzam się.
Cinnamonn'es Beauty Corner
Nie do końca o to mi chodziło. Jednak w pojęciu mi się nie mieści, że matka, która przez +/- 40 tygodni nosiła pod sercem dziecko, kompletnie liczy się z jego losem. No po prostu jestem w stanie pojąć. To oczywiście nie tłumaczy tatusiów, którzy wypinają się na własne dzieci, bo to też patologiczne zjawisko. Ale kobieta, matka, mająca wszystko gdzieś w kontekście swojego własnego dziecka to dla mnie to jest zwykłe okrucieństwo. Oczywiście nie oceniam tu innych, tylko te konkretne dwa przypadki. Ja nie oczekuję od nikogo bycia cierpiętnikiem, ale sama jestem matką i moje dziecko jest dla mnie najważniejsze, więc zrobię wszystko, by miało godne życie.
Ewa
Większość z tych "tatusiów" być może chętnie zapłaciłaby całą kwotę, gdyby wiedzieli, że druga strona – czyli matki:
1. po pierwsze – też dołożą na wspólne dziecko tyle samo,
2. pieniądze te będą przeznaczone na dziecko, a nie np na fryzjera, czy nowa kurtkę pani mamy (znam przypadki)
3. będą mogli być naprawdę ojcami dla swoich dzieci, a nie tylko rozwiedzionymi tatusiami z obowiązkiem alimentacyjnym, bez możliwości czerpania w pełni z kontaktów z własnym dzieckiem.
Dziewczyny – bardzo dużo matek samotnych nie pozwala ojcom normalnie widywać się ze swoimi dziećmi, nie szanuje ich dobrego imienia w oczach dziecka, obrażają i źle mówią o ojcu przy dziecku, utrudniają kontakty, jednocześnie co miesiąc czekają na wpływ sumki na konto. to też nie do końca jest ok. Kasa od tatusia ma być na ich wspólne utrzymanie, matki i dziecka, opłacenie rachunków, a przecież te wydatki miałaby i sama matka, gdyby była bezdzietna (przecież też musiałaby opłacić mieszkanie i inne zobowiązania i nikt by się nie zastanawiał skąd ma na to wziąć).
oczywiście podacie mi za chwilkę argumenty, że ona opiekuje się dzieckiem na co dzien i nie może pracować, ale przedszkola są od 3 lat i potem to już nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wziąć odpowiedzialność za swoje życie i swoje decyzje, które do takiej sytuacji doprowadziły.
Anonimowy
Całkowicie się z tym zgadzam. A tak dzięki alimentom płaci się rachunki i kredyty. Bo nie wierzę, że koszt utrzymania 6 letniego dziecka wynosi 800 zł. (bo przecież dwoje rodziców powinno łożyć na dziecko tyle samo, więc powinna być to kwota x 2 czyli 1.600.
Sorry ale takie dziecko je niewiele, a kurtki, butów i wyprawki szkolnej nie kupuje się co miesiąc.
Mówię to będąc matką 17-tka i drugiego 19-miesięcznego. I wiem, ile kosztuje samotne wychowywanie dziecka i nastoletniego i maleńkiego i jakie są to koszty.
I niestety matki w wielu przypadkach to pazerne harpie, które traktują dzieci jak karty przetargowe, a alimenty jako dodatkowe źródło zarobkowe.
Niestety te sytuacje znam z autopsji i są bardzo smutne.
A.
kancelariakraus.pl
Według niektórych badań średni koszt utrzymania dziecka wynosi tysiąc złotych. Kompletnie się z tym nie zgadzam.