Mój pierwszy tatuaż zrobiłam pięć lat temu. Jest mały, niepozorny i bardzo dla mnie ważny. Drugi zrobiłam po zakończeniu karmienia piersią, jako pamiątkę tego wspaniałego czasu. Trzeci – chociaż o tym wzorze myślałam od lat – zrobiłam w tym roku. Wszystkie są mi bliskie, wszystkie mnie cieszą i za każdym razem bolało. Czasem mniej, czasem bardziej.
Maud Wagner, pierwsza znana tatuatorka, USA, 1907 źródło |
Tatuaż jako sztuka ozdabiania ciała obecny jest w kulturze od neolitu, chociaż u zarania dziejów pełnił funkcję symboliczną czy rytualną, a nie dekoracyjną. Tatuaże nosiły w sobie znaczenia, marynarze, żołnierze, więźniowie, członkowie sekt czy plemion wyróżniali się konkretnymi wzorami. Od końca XIX wieku używa się elektrycznych maszynek, a standardem dziś są sterylne, jednorazowe igły i pełna higiena zabiegu.
Przeciwskazania do wykonywania tatuaży są różne, nie powinno się wykonywać tatuaży w czasie ciąży i karmienia piersią. Na pewno powinno się wybrać studio o dobrej opinii i oddawać swoją skórę w ręce dośwadczonego tatuażysty lub tatuażystki.
Czy robienie tatuażu boli? To subiektywne i zależy od kilku czynników. Na pewno wpływ na poziom odczuwanego bólu ma miejsce oraz rozmiar. Im większy wzór, im bardziej zmęczona skóra tym ból jest bardziej dokuczliwy. Co jeszcze? Bardzo ważne jest to, jak czujemy się w czasie wykonywania tatuażu. Czy jest nam ciepło i wygodnie, czy czujemy się bezpiecznie i dobrze. Tak, jak przy porodzie, prawda?
To skojarzenie z porodem przyszło do mnie za drugim razem. Leżałam sobie na boku i spokojnie oddychałam. Trochę rozmawialiśmy, trochę zajmowałam się swoimi myślami. W chwilach, kiedy igła znajdowała się w bardziej wrażliwych miejscach łapałam się na tym, że odruchowo zaczynałam oddychać jak w czasie porodu, że ten oddech był dla mnie ważny i pozwalał mi spokojnie znosić dyskomfort. Miałam świadomość, że mój tatuażysta to świetny fachowiec, że się mną opiekuje i że mogę po prostu wtulić czoło w ramię i być spokojna.
Przy ostatnim tatuażu czułam, że ta analogia jest bardzo jasna. Ten tatuaż był najbardziej bolesny, ale byłam tak podeksycytowana tym, co się dzieje, tak cieszyłam się na myśl o efekcie, że w trudniejszych momentach po prostu zamykałam oczy i czekałam, aż ból minie. Wiedziałam, że zadziałały hormony, emocje były silne, a te pięć godzin bardzo mnie zmęczyło. Ale w momencie, kiedy stanęłam przed lustrem i zobaczyłam swój nowy tatuaż, zapomniałam o bólu. Przestał mieć jakiekolwiek znaczenie, liczyło się to, co było jego owocem.
Czy przed zrobieniem tatuażu można się znieczulić, na przykład panadolem? Nie. Przed tatuowaniem nikt się nie znieczula.
Kiedy rodziłam Panienkę czułam ból, pomagało mi oddychanie i zatapianie się w sobie. A po fakcie – chociaż to naprawdę bolało, myślałam tylko o efekcie tej pracy.
I chociaż to może wydawać się niedorzeczne, to kiedy ktoś pyta mnie czy robienie tatuażu boli, to mówię wiesz, to tak jak z porodem, boli, ale jesteś na takim haju, że potem szybko o tym zapominasz, bo się cieszysz z efektu.
5 Comments
Tosia
Takiego porównania to jeszcze nigdy nie słyszałam, ale mi się podoba :)
mati
fajne porównanie
MamaMisi
Jeśli to boli jak poród to chyba zmieniłam zdanie i nie chce mieć tatuażu:P
Hally
Porównanie idealne.. mam podobne odczucia;)
Agnieszka Futro
nie mam tatuażu, ale myślę o nim )