Michel Odent zajął się porodami trochę przez przypadek, a trochę z ciekawości. Tak po prostu wyszło, bo w końcu jest chirurgiem. Szczęśliwe zrządzenie losu kazało mu nadzorować prace oddziału położniczego, co w końcu stało się jego pasją i główną aktywnością.
„Odrodzone narodziny” to książka z 1984 roku. Minęło wtedy 20 lat od przyjazdu Odenta do Pthiviers, miasteczka blisko Paryża, do pracy w publicznym szpitalu. To tam powstała pierwsza salle sauvage, to tam kobiety miały możliwość rodzenia w takich pozycjach, w jakich chciały, to tam rodziły trzymając partnerów za rękę, korzystały z wanny, rodziły do wody. Wiemy, jak się w tamtych czasach rodziło w Polsce…
Każda ciężarna, która się do nas zgłasza, ma własną, jedyną w swoim rodzaju historię osobistą, rodzinną i zaplecze kulturowe, a wszystkie te czynniki wpływają na proces rodzenia. (…) Kobieta wnosi do porodu bagaż doświadczeń całego życia, włącznie z własnymi narodzinami i niemowlęctwem.
Już samo to brzmi jak rewolucja. Patrzeć na kobietę nie jak na kolejny przypadek, szukać miejsca w tabelce, ale jak na osobę z doświadczeniem i konkretnymi potrzebami.
Ta niewielka objętościowo książeczka zawiera w sobie historię wielkiej zmiany, jaka zaszła w położnictwie. Odent opisuje swoje początki w Pithiviers, poszukiwania, rozwój oddziału położniczego, pracę położnych. Bardzo podobał mi się pomysł organizowania spotkań połączonych ze śpiewem, wzruszył stolarz, który wdzięczność za poród żony wyraził w najwłaściwszy sobie sposób – budując stołek porodowy.
Polecam tę książkę, a lekturę koniecznie trzeba zacząć od wstępów do kolejnych wydań, Odent wiele wyjaśnia i dopowiada. W książce znajdziecie bardzo dużo wiadomości o samym porodzie, hormonach, pozycjach. A poza tym znajdziecie w niej pasję, entuzjazm i wiarę w to, że warto zadbać o poród.
1 Comment
momenty z życia
nie słyszałam o tej książce a szkoda bo może by mnie jakoś przygotowała do tego szczególnego dnia