Konferencja Bliskości, teraz już to wiem jako osoba dwukrotnie doświadczona, to wydarzenie dużego kalibru. Najpierw oczekiwanie, sprawdzanie programu, przeglądanie informacji o panelistach i umawianie się z koleżankami. Potem pobudka o świcie, w sobotę (to naprawdę świadczy o determinacji) i cały dzień siedzenia na wykładach i dyskusjach. Prawie 10 godzin usiłowania zachowania wysokiego poziomu percepcji i klarowności notatek, spotkania w przerwach (kawy!!!), myśli i pomysły powstające na gorąco. A potem powrót do domu i kilka dni układania w głowie tego, o czym była mowa. Uff! To kiedy następna?