Starszak zaczął dziś naukę w trzeciej klasie. Chodzi do szkoły, do której dawno, dawno temu chodziłam ja. To zabawne, trochę wzruszające uczucie być teraz rodzicem w miejscu, w którym spędziłam trzy lata jako uczennica. Teraz jestem mamą ucznia. To też jest wyzwanie.

Starszak chodzi do osiedlowej podstawówki, nie korzystamy z dobrodziejstw szkół Montessori czy demokratycznych, chociaż bardzo je popieramy. Zdecydowaliśmy jednak, że ogromną wartością jest możliwość brykania na podwórku ze znajomymi dziećmi. Starszak po lekacjach bierze piłkę i znika – zna w okolicy wszystkich. Jednocześnie zaletą jest odległość – młody sam chodzi do szkoły, nie musimy go odwozić czy odprowadzać.
Nie jestem zwolenniczką zadawnia prac domowych i stawiania dzieciom ocen. Pruski model szkoły mnie nie przekonuje – i nie jestem w tym odosobniona. Ale to jest własnie nasza szkolna codzienność i musimy się do niej dostosować. Staram się traktować to jako doświadczenie. Nauka punktualności, skrupulatności – to nigdy nie zaszkodzi. Bezcenna jest też systematyczność, której dziecko musi się nauczyć. Sport, nauka języków, gra na instrumentach – bez systematycznych ćwiczeń nie ma szans na efekty.
Staram się codziennie po szkole zapytać Starszaka jak było, o czym rozmawiali z panią. Czasem wynikają z tego bardzo ciekawe rozmowy. Sięgamy do encyklopedii albo ulubionej Europy Normana Daviesa. I chociaż uważam pomysł, by dzieci po 3 klasie musiały już przystępowac do testu – nawet jeśli symbolicznego – za bezsensowny i niepotrzebnie obciążający, to cieszę się, że już wrzesień. Muszę przyznać, że lubię, kiedy Starszak przychodzi z nowym tematem do domu, z nowymi zadaniami – to bardzo wyzwala rodzinną kreatywność. Nawet jeśli dotyczy to zadania pt. gdzie kupić drewnianą łyżkę do zrobienia lalki, jeśli jest niedziela wieczór, a Starszak dopiero sobie o tym przypomniał ;)
Kiedy dziecko idzie do szkoły, Rodzicielstwo Bliskości bardzo się przydaje. W momentach zmęczenia, trudach nauki, kłopotach z koleżeństwem. Umiejętność wysłuchania dziecka, bliskość która pozwala dziecku się otworzyć i mówić o swoich emocjach – to niesłychanie potrzebne. Czasem trzeba wiedzieć, kiedy odpuścić, zwolnić, inaczej ustalić priorytety.Mam nadzieję, że szkolne doświadczenia Waszych dzieci będą dobre! Czy są tu rodzice pierwszaków? Dajcie znać, jak mijają pierwsze dni :)
Na koniec polecam Wam lekturę świetnego tekstu Andrzeja Bliklego pt. „Szkoła bez stopni” oraz moją recenzję książki Agnieszki Stein pt. „Dziecko z bliska idzie w świat„.