Im bardziej Panienka jest przedszkolaczką, tym bardziej uważa, że różowy jest fajny. Różowy i błyszczący jest bardzo fajny! Kontakt z innymi dziećmi, koleżanki z różowymi akcesoriami – to wszystko nie pozostaje bez wpływu na gust mojej córki. Chociaż, co ciekawe, jej najulubieńszym kolorem jest czerwony. Czyżby wpływ naszej czerwonej chusty, w której tak długo była noszona?
Książeczka „Różowe życie” jest naprawdę różowa. Okładka, wyklejka, środek…. Dużo, dużo różu. I różowy samochód, którego tak bardzo pragnie mała dziewczynka. Ponieważ jest różowy.

źródło
Bohaterka tej historii postanawia się skontaktować z dziadkiem. Na pewno będzie wiedział, jak rozwiązać jej problem związany z brakiem różu w jej życiu. Mama, niestety, nie przepada za tym kolorem.
Dziadek wkracza z różnymi sprzętami, między innymi maszyną do szycia. Tak, dziadek, a nie babcia! Omawia z wnuczką plan działań, pracuje, a efektem jest uśmiechnięta, różowa, ubrudzona po całym dniu radosnej zabawy dziewczynka.
Nie wiem, czy Panienka zrozumiała to, co ja. Ale moim zdaniem ważne przesłanie, jakie niesie ta historyjka, dotyczy tego, co możemy dzieciom DAĆ. Dziadek dziewczynki nie postanowił kupić jej nowych, różowych zabawek i ubrań. Nie poszli do sklepu na różowe łowy. To by było proste, ale czy na pewno tak satysfakcjonujące?
Spędzili razem dzień. Dziadek ofiarował wnuczce swój czas, swoją wyobraźnię i umiejętności. Jestem pewna, że taki sposób spełnienia różowego marzenia dziewczynki bardziej zapadnie jej w pamięć.Warto też przyjrzeć się okładce. Różówa dziewczynka z pelerynką i napisem POWER na koszulce. Różowa supermenka, a nie słodka księżniczka, cukierkowa laleczka czekająca na księcia. Według dziewczynki różowe księżniczki mogą robić to, co chcą i są trochę egoistyczne. Na pohybel kulturze wmawiającej dziewczynkom, że powinny być skromne, grzeczne i słuchać starszych.

Kolejna część tej historii napisanej i zilustrowanej przez Amandę Eriksson to „Czarne życie”. Jutro wybieramy się do biblioteki :)