Frittata to jedno z tych fajnych dań, które można zrobić zanim dzieci się zorientują, że rodzic się nimi nie zajmuje. Albo zrobić praktycznie z dzieckiem na ręku. Jeśli mamy w domu Starsze dzieci – mogą frittatę przygotować z nasza minimalną pomocą.
© Koralowa Mama |
Nie jest to blog kulinarny, więc nie podam ścisłego przepisu. Z resztą – takiego chyba nie ma. To danie, które daje nam sporo możliwości. Jak je robię?
1. Najpierw przygotowuję zieleninę. Natka pietruszki, liście bazylii, szałwii, liście rzodkiewki, buraka, jarmuż… Co akurat mam w domu, w różnych kombinacjach. Płuczę i siekam.
2. Na patelni rozgrzewam oliwę i wrzucam zielsko, lekko duszę, mieszam i zdejmuję z ognia.
3. W miseczce lekko ubijam dwa jajka (nie kupujcie tych z 2 i 3…), dodaję nieco soli, sporo pieprzu, czasem coś jeszcze np. rozmaryn.
4. Do jajek dorzucam to, co dusiłam na patelnii. Do tego dokładam np przekrojone pomidorki koktajlowe, oliwki. Mieszam dokładnie.
5. Ponownie rozgrzewam patelnię i wylewam mieszaninę, którą smażę na wolnym ogniu do czasu, kiedy jajko się zetnie. Et voila! Na zdjęciu frittata, którą podałam ze świeżym jarmużem, pyszne.
2 Comments
Kinga E.
Cieszę się, że wymieniłaś tu liście buraka i rzodkiewki… miałam ostatnio zażartą dyskusję ze znajomym, który twierdził, że "zielonego od marchewki" się nie je. Chcąc mu udowodnić, że jednak się je, chciałam znaleźć jakieś przepisy w internecie i dopiero wtedy odkryłam, że zielenina jest bardzo niepopularna…
Osobiście uważam, że dania robione spontanicznie z tego, co akurat ma się pod ręką są pyszne i zaskakujące – za każdym razem można wyczarować coś nowego :)
Aleksandra
Te liście rzodkiewki to odkrycie sezonu. Takie podejście do jedzenia, że ma się wokół tyle składników, bardzo pobudza kreatywność. A moim smakowym zaskoczeniem (na plus) były w te wakacje spróbowane po raz pierwszy liście nasturcji. PRZEPYSZNE!