Kiedy miałam 15 lat postanowiłam przygotować PUDEŁKO. Znalazłam jakiś karton i spakowałam do niego różne ważne dla mnie rzeczy. Przede wszystkim pamiętniki (pisałam dziennik odkąd nauczyłam się trzymać długopis), jakieś drobiazgi osobiste. Chyba jakąś koszulkę z mojej bogatej kolekcji, wydanie Gazety Wyborczej z tego dnia. Co jeszcze? Nie pamiętam! Karton zamknęłam, okleiłam taśmą i opatrzyłam datą.

Po co to zrobiłam? Wymyśliłam sobie wtedy, że gdy moje dziecko będzie miało 15 lat, łatwiej mi będzie je zrozumieć, jeśli będę pamiętała jak to jest być nastolatkiem. Mają mi w tym pomóc te zachowane rzeczy. Pamiętam jak wybuchałam śmiechem w czasie tego pakowania. Czy kiedy otworzę pudło też będę tak się śmiać?
Ten mój wehikuł czasu stoi zakurzony za szafą i czeka na swój moment. Pakując pudło nie spodziewałam się, że otworzę je już za niecałe 20 lat, że tak szybko będę mamą pietnastoletniego dziecka.
Pomyślcie, czy nie warto byłoby czegoś takiego przygotować dla swoich dzieci. Może list napisany przed porodem, do przekazania córce gdy będzie czekała na swoje dziecko? Nie jestem bardzo sentymentalna, ale trzymam szpitalne opaski moich dzieci, pierwszy pukiel włosów który obcięłam Panience, najmniejsze ubranko, karty ciąży. Pamiętam z jakim wzruszeniem oglądałam karty ciąży mojej Mamy i jak lubiłam oglądać swoją szpitalną opaskę. Te drobiazgi, pieczołowicie przechowywane przez całe lata, sprawiały że macierzyństwo mojej Mamy ma dla mnie wymiar wspólnoty doświadczeń.
Jak będzie z pudłem, które otworzę kiedy Starszak skończy 15 lat. Co odkryję? Jestem bardzo ciekawa!