Na przystanku czekała na autobus czteroosobowa rodzina. Starszy chłopiec, na oko siedmiolatek, mocno się nudził. Zajmował się kopaniem kapsli, łażeniem wokół przystanku i marudzeniem. Czasami zbliżał się za blisko krawężnika, odchodził za daleko rodziców, takie tam. Ojciec przywoływał go do porządku raz po raz, po czym dał dziecku klapsa, złapał mocno za ramię i posadził na ławce mówiąc „masz tu siedzieć!”. Chłopiec zaprotestował „nie rozumiem dlaczego!”.
Trafił w sedno.
W pracy co jakiś czas muszę sporządzić umowę i za każdym razem dbam o to, by nie było żadnych niejasności, dwuznaczności, niedomówień. Przedmiot zamówienia musi być opisany dokładnie, a nie ogólnie. Kiedy czegoś nie określę wyraźnie, prawniczka dodaje uwagę: tak, czyli jak?
Scenka, którą widziałam dziś na przystanku, mocno mnie zastanowiła. Pomijam już kwestię klapsa, który jest niedopuszczalny, łapania mocno za ramię i całego zestawu przemocy stosowanego przez ojca wobec chłopca. To, co mnie najbardziej zastanowiło, to reakcja chłopca. Wskazał bardzo wyraźnie, że potrzebuje konkretnego wyjaśnienia, co ma robić, a czego nie. Myślę, że w idealnej sytuacji rodzic mógłby powiedzieć rozumiem, że się nudzisz, ale martwię się o ciebie, kiedy tak biegasz, bo tu jeżdżą samochody blisko, a poza tym czekamy na autobus i nie chcę cię szukać, kiedy przyjedzie. Nie wiem, czy to by zadziałało. Ale tak mi się kołacze po głowie, że tak można by zareagować.
Dziecko – tak jak osoba podpisująca umowę – powinno wiedzieć dokładnie, czego się od niego wymaga. Po co ma coś zrobić. Dlaczego. Zjedz lekarstwo, ponieważ jesteś chory. Załóż czapkę, bo wieje.
Nie lubię kiedy TAK robisz zamienić na Nie lubię, kiedy stukasz nogą w barierkę, ten dźwiek mnie drażni
Przestań się TAK zachowywać zamienić na Mów trochę ciszej, możesz komuś przeszkadzać. Spróbuj zrobić duży krok nad kałużą albo ją omiń. Nabieraj łyżką mniej surówki, będzie ci łatwiej jeść.
albo można się zastanowić, czy NA PEWNO zachowanie dziecka nam przeszkadza, czy też strofujemy z przyzwyczajenia, zmęczenia, braku powodu.
Piszę to wszystko z pozycji osoby, która cały czas zastanawia się, jak działać lepiej i mądrzej i cały czas ma wrażenie, że nawet do wystarczająco dobrej mamy jej daleko. Obserwuję świat i szukam inspiracji, pomysłów na zmiany. Czasami pewne zdania brzmią mi w moich ustach sztucznie, ale po kilku powtórzeniach stają się czymś zwyczajnym.
2 Comments
uanset
Świetny post masz rację, że dzieci chcą wyjaśnień, jasnych komunikatów od rodziców NIE rozumieją wykrzyczantch polsłówek
Mio i Mao
Takie myślenie życzeniowe i niedomówienia to problem ogólnorodzinny. Nie tylko wobec dzieci, ale również do partnera, teściowej itd …