Opowiem Wam pewną historię. W grudniu 2010 Starszak zachorował na ospę wietrzną. Wiedziałam wtedy, że tę chorobę leczy się objawowo, więc w ogóle nie wezwałam pediatry.* Wszystko szło spokojnym trybem choroby wieku dziecięcego. Do czasu, gdy drugiego czy trzeciego dnia Prababcia Starszaka powiedziała „wiesz, że lekarz musi zgłosić to do sanepidu?”. Nie wiedziałam, ona tak – pracowała tam całe życie. Zadzwoniłam więc do przychodni i powiedziałam „dzień dobry, chciałabym zgłosić, że dziecko ma ospę wietrzną”.
 

Pani się nieco zdziwiła, a ja wyjaśniłam, że chodzi o zgłoszenie do inspektora sanitarnego. Usłyszałam, że w takim razie ospę stwierdzić musi pediatra. Poprosiłam więc o wizytę domową. Rejestratorka oświadczyła, że lekarz do ospy nie jeździ, trzeba przyjechać. Po wymianie zdań dostałam obietnicę wizyty. Pediatra przyjechała, zbadała Starszaka, stwierdziła, że już nie ma ospy (trzeci dzień krostek, lekko przysychające już) i że ta wizyta była bez sensu. Ja poprosiłam o wpisanie choroby do stosownej tabelki w książeczce zdrowia. Lekarka obruszyła się „takie rzeczy to mogła pani po chorobie załatwić, przyjść do przychodni”.
Zapytałam – czyli wtedy mogłaby pani wpisać ospę bez oglądania dziecka? A co ze zgłoszeniem do sanepidu? Też robi to pani bez badania? Czy w ogóle pani tego nie robi?
 
To był nasz ostatni kontakt z tą lekarką, natychmiast po wyzdrowieniu przepisałam Starszaka do innej przychodni.
 
Pozostawię tę historię bez komentarza. Myślę sobie jednak, że jeśli tak wygląda zgłaszanie chorób zakaźnych do sanepidu, to statystyki nijak nie mają się do rzeczywistości. Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia z 10 lipca 2013 roku (wcześniejsze dotyczące tego samego z grudnia 2008 r.) lekarz ma obowiązek zgłoszenia do inspektora sanitarnego chorób zakaźnych lub podejrzenia ich wystąpienia, zgodnie z podaną listą. Znajdują się na nich nie tylko zakażenia wirusem HIV, malarią czy cholerą.
 
Są to na przykład:
 
  • – ospa wietrzna
  • – biegunki u dzieci do lat 2
  • – krztusiec
  • – świnka
  • – różyczka
 
Jeśli chodzi o niepożądane odczyny poszczepienne (NOP), to je również należy zgłaszać do sanepidu i jest to również obowiązkiem lekarzy. Zgodnie z ustawą NOP może wystąpić do 4 tygodni od szczepienia i może to być np.:
 
  • – obrzęk
  • – powiększenie węzłów chłonnych
  • – drgawki gorączkowe
  • – bóle stawowe
  • – gorączka powyżej 39 stopni
  • – epizod hipotensyjno – hiporeaktywny (obniżenie ciśnienia, zwiotczenie mięśni, zmniejszona wrażliwość na bodźce, senność, bladość i (lub) zasinienie skóry)
 
Szczerze mówiąc, zawsze kiedy ktoś mi mówi, że dziecko świetnie, mocno spało w nocy po szczepieniu, że od razu zasnęło i przespało całą noc, to robi mi się nieswojo. Chociaż oboje swoich dzieci szczepiłam.
 
Zgłaszanie chorób zakaźnych i NOP oraz domaganie się, by lekarz dokonał zgłoszenia do sanepidu jest najprościej mówiąc naszym obywatelskim obowiązkiem. Nie robimy tego tylko dla siebie. Niestety jest to wiedza równie tajemna jak to, że już w ciąży kobiecie należą się wizyty położnej środowiskowej KLIK. A to naprawdę nie wymaga żadnego wysiłku z naszej strony.
 
* [Dopisek z 2022] Dziś jestem mądrzejsza i wiem, że przy pierwszych objawach ospy wietrznej TRZEBA odwiedzić lekarza. Lekarz przypisze leki, które złagodzą przebieg choroby. Byłam mądrzejsza o tę wiedzę przy drugim dziecku i żałuję, że nie zrobiłam tak za pierwszym razem.
 
 
Dzięki za lekturę. Możesz postawić mi kawę w ramach swojego podziękowania :)