– Masz za słaby pokarm.
– Nie umiesz karmić.
– Twoje piersi się nie nadają.
– Masz wklęsłe brodawki, nic z tego.
– Powinnaś się wyluzować, za bardzo się spinasz.
No więc teraz odpowiedzmy na pytanie: Jeśli kobieta nie karmi piersią, to czyja to wina?
Bo wystarczyłoby, żeby weszła na stronę Ministerstwa Zdrowia, a tam jak wół stoi napisane, że pomoc może uzyskać b-e-z-p-r-o-b-l-e-m-u.
ze strony: mz.gov.pl, wersja beta |
Spędziłam dziś chwilę szperając w USOSie i przeglądając programy kolejnych lat studiów medycznych. W opisach przedmiotów, tych rozszerzonych, wśród dziesiątek zagadnień nie znalazłam osobnego tematu dotyczącego karmienia piersią, ani na zajęciach z pediatrii, ani na ginekologii i położnictwie. Nie jest to, jakby zdawać się mogło, priorytet. O położnych i pielęgniarkach już wiemy – zdarzają się kompetentne i pomocne, ale traktowane są jako wyjątki. Jak pisałam ostatnio, samo uzyskanie informacji na temat tego, w czym może pomóc położna, bywa niemożliwe.
Last but not least. Poradnie laktacyjne. Ministerstwo Zdrowia wspiera sferę prywatną – w Polsce nie ma ani jednej zarejestrowanej poradni laktacyjnej, nie są to porady świadczone w ramach NFZ. Chociaż, żeby zostać doradcą laktacyjnym trzeba mieć wykształcenie medyczne.
Co dalej? Ręka w górę, jeśli po porodzie badano wędzidełko podjęzykowe oraz osadzenie języka waszego noworodka. Nie badano? Jesteście w większości. A może inaczej – tego się po prostu nie bada. To nie jest standardowa procedura. Co prawda jest to ujęte w nowym standarcie opieki okołoporodowej, ale przecież dotyczy on tylko porodów fizjologicznych. Ergo, jeśli kobieta miała nacięcie krocza, to nie ma już mowy o porodzie fizjologicznym, więc lekarz nie jest zobowiązany do realizowania standardu. Jakież to proste.
W czasie niedawnego spotkania organizowanego przez firmę Medela wraz z Fundacją Siostra Ania rozmawialiśmy o tym wszystkim i o wielu jeszcze innych sprawach dotyczących kobiet. I chociaż spędziłam ten dzień w towarzystwie grupy osób zaangażowanych, mądrych, twórczych i naprawdę aktywnie działających na rzecz innych kobiet to nie było mi zbyt wesoło. Pieniądze jakie koncerny przeznaczają na promocję mleka modyfikowanego, ceny za jakie sprzedają je szpitalom, niechęć czy brak przekonania ze strony instytucji państwowych, że karmienie piersią jest ważne – to wszystko mocno mnie przygnębiło.
Myślę o tak prostych rozwiązaniach jak wstawienie do książeczki zdrowia dziecka, na tych pierwszych noworodkowych stronach, punktów „ocena wędzidełka i osadzenia języka” oraz „ocena ssania”. Trudno o coś prostszego i chociaż wiem, że w wielu przypadkach byłyby odhaczane jak leci, to jednak w wielu ktoś mógłby jednak zajrzeć temu noworodkowi do buzi.
Nie wiem i nie rozumiem, dlaczego księża są etatowymi pracownikami szpitali, a nie ma pieniędzy na doradców laktacyjnych z prawdziwego zdarzenia. Nie rozumiem, dlaczego na promocję karmienia mlekiem matki nie patrzy się jak na cel o korzyściach długofalowych. Dlaczego tak naprawdę nikomu na tym nie zależy? Patrzę na stronę Ministerstwa Zdrowia i okrągłe zdania o najlepszym pokarmie matczynym i chce mi się śmiać. 9% dzieci w wieku 6 miesięcy jest karmionych wyłącznie mlekiem matki. Poradnik IMiD dotyczący żywienia dzieci informuje o mleku modyfikowanym w drugim roku życia.
Krowa ma świetną ekipę od PR, kobieta może co najwyżej usłyszeć, że jej pokarm się nie nadaje.
11 Comments
Polisz mam
Straszna prawda…ale ja wierzę, że to wszystko się zmieni i pójdzie ku lepszemu!
Asia Przydatek
jak po porodzie była z dzieckiem w szpitalu, to przed wypisem odwiedził nas doradca laktacyjny. i mimo, że miałam cesarkę, dziecię po urodzeniu nie spało tylko jadło przez jakieś 12 godzin, i nie mieliśmy większych problemów z karmienie i jedzeniem, to doradca laktacyjny się zjawił. sprawdził wędzidełko, uznał, że wszystko ok i czy mam jakieś pytania. wtedy nie miałam. pojawiły się później (ha, dobrze że koleżanka jest doradcą). nie wiem jak zachowałby się owy doradca w sytuacji problemowej, ale ja się czułam zaopiekowwana. może idzie ku lepszemu?
pinezki
Nie mogę sobie udarować, że na Warsztatach nie podeszłam do Ciebie, żeby się przedstawić- choć wiem, że jakieś zdanie zamieniłyśmy, ale czuję po tym spotkaniu ogromny niedosyt porozmawianie osobiście z uczestniczkami spotkania. Nie miałam pojęcia, że Koralowa Mama to Ty :)
Blog Ojciec
Niezależnie od sytuacji, w małżeństwie winę ponoszą zawsze obydwie strony. Żona i teściowa :)
Anonimowy
Ja miałam to "szczęście" że miałam cięcie cesarskie w szpitalu w którym zatrudnione są doradczynie laktacyjne, które równocześnie prowadzą tam szkołę rodzenia. Niestety Panie w pomocy mi ograniczyły się tylko do przystawienia mi synka do piersi i krótkiej instrukcji czego nie mogę jeść karmiąc piersią i zaraz biegły bo "mam szkołę rodzenia za 5 minut". Zgadzam się trzeba zmienić system, ale to ludzie są integralną częścią tegoż systemu.
lili
nie zależy dlatego, że karmienie piersią nie opłaca się wielkim koncernom.
Justyna Pabisiak
Smutna prawda i to nie tylko w tym pokręconym kraju…
Gagatkowa Mama
Nie będzie lepiej.
Nie będzie lepiej dopóki światem będą rządzić pieniądze i koncerny. Bo jaki jest pożytek z tego, że mama karmi piersią. Żaden, za tym nie stoją żadne pieniądze. I niestety świat zmierza do tego, że dzieci będą na mm (takie samo jak pokarm matki przecież) jak najdłużej, bo ono zdrowsze, przebadane (a kobiece nie ;)).
Nikt nie będzie wspierał kp na szeroką skalę, bo nie ma z tego dochodu.
Tylko kilka zapalonych kobiet.
Ja niestety nie miałam szczęścia, nikt mi nie pomógł z kp. Byłam zła, zfrustrowana, zmęczona i niestety mm było dla mnie wybawieniem (choć uważam to za jedną z większym porażek w moim życiu). Dopiero po 2 urodzinach córki, u stomatologa dowiedziałam się, że problemy z karmieniem były spowodowane złą budową anatomiczną buzi.
Matka Kwiatka
A ja wierzę, że może być lepiej! Tu, gdzie żyję jest lepiej. Tylko nie doszłam do tego, co się zmieniło… Krowa ma tu świetny PR, ale w przedszkolach i szkołach. Nikt nie dyskutuje z przewaga KP dla najmłodszych. Kobiety z niemowlęciem u piersi w domach i miejscach publicznych to norma.
Matka Kwiatka
(Zablokowało mi możliwość pisania komentarza, więc kontynuuję myśl w nowym) za to różnica jest duża, gdy porównać Polki do kobiet tubylczych. Bo Polki jada na mm. Choć pomoc i opikekę maja super. Nie chcę tu wcale obalać Twojej teorii, tylko raczej zauważam, jak głęboko brak wiary w siebie, strach przed uwiazaniem, zagłodzeniem dziecka, czy niechęć do ludzkich wydzielin potrafi "nabruździć" nawet w batdzo propiersiowym otoczeniu. Gdy myślę o tym, też ogarnia mnie przygnębienie. Ale potem wchodzę na chustoforum i radość życia powraca ;)
Ania
Wiedza nt kp bardzo kuleje. Moje doswiadczenia ze szpitala sa baaardzo zle. Dziecko dostalam dopiero jakies 10 godzin po cieciu. Powiedziano mi, ze tylko do przytulenia bo jestem na silnych lekach przeciwbolowych i na razie mam nie karmic. Dziecko nie bedzie glodne bo ma zapas na jakies 24 godziny.. Ja wtedy niezorientowana, naiwna sluchalam sie grzecznie i patrzylismy sobie tylko z maluchem w oczy. Pierwsze karmienie nastapilo jakies 22 godziny po CC. Maly strasznie plakal wiec przyszla do mnie polozna (wczesniej uznala, ze jest to tak intuicyjne, ze sama sobie poradze z pierwszym orzystawieniem do piersi) i jak zobaczyla moje piersi powiedziala „Ty nie bedziesz karmic. Za plaskie brodawki masz. Niech ci jutro rano ktos kapturki przywiezie a na razie powiedz na noworodkowym zeby mu glukozy dali”.. Przy wyjsciu, ze szpitala pytano mnie czy ja wogle mam pomarm bo maly wraca odemnie glodny. A ja pokarm mialam tylko moj mlody byl egzemplarzem, ktory potrafil pic przez 30-40 minut a potem robic sobie 30 minutowa drzemke (najlepiej w ramionach mamy). Oczywiscie nie bylo to po drodze poloznym ani oddzialowi noworodkowemu, a i ja nie wiedzialam wtedy, ze tak po prostu moze byc i dziecko moze domagac sie mleka nawet 20 razy na dobe. Kiedys w nocy pani z noworodkowego prosila zebym przyniosla dziecko na czas kapieli, mlody byl lekko niedojedzony i zostalam bardzo delikatnie poinformowana „Mowilam zeby przyprowadzic spokojne. Czy pani zdaniem tak wyglada spokojne dziecko? Pani w ogle ma pokarm? Trzeba sie zastanowic nad dokarmianiem bo ten dieciak malo sika i malo sra i juz sie zolty robi.” W szpitalu bylam klebkiem nerwow.. Pierwszego dnia po powrocie do domu ugielam sie i podalam butelke :( dopiero pozniej wpadlam na to aby poprosic o pomoc konsultantke laktacyjna. Wtedy to dowiedzialam sie, ze tak czeste prosby o jedzenie sa norma oraz okazalo sie, ze zle przystawiam dziecko do piersi – metody, ktore pokazano mi w szpitalu byly nieprawidlowe.. Po 3 miesiacach jestesmy juz na samej piersi ale kosztowalo mnie to wiele lez i odgrazania sie, ze nie bede karmic bo to nieorzyjemne jest.
Dodam, ze rodzilam w tym roku, w szpitalu, ktory posiada mnostwo nagrod oraz tytul „rodzic bez bolo”.
Aha, jedna z kolezanek w sali uslyszala od poloznej „a co by pani zrobila gdyby byla na bezludnej wyspie” to tak w ramach odpowiedzi na jej prosbe o pomoc w dostawienu dziecka do piersi.