Pierwszy raz przeczytałam tę książkę jako późna nastolatka. Potem czytałam ją sześcioletniemu Starszakowi. I właśnie za tym drugim razem poczułam jaką moc ma ta powieść.
Historia rozpoczyna się od opisu porodu: Lovis śpiewa w trakcie twierdząc, że to jej pomaga. Na świat przychodzi dziewczynka, dziecko lasu, Ronja.

 

W powieści splata się kilka wątków. Jest przyjaźń, jest poszukiwanie swojej tożsamości, jest wierność zasadom swojej grupy, jest odwaga. Jest też miłość rodzicielska. I z tego właśnie powodu tę książkę powinni czytać rodzice. A szczególnie ojcowie.
Mattis, herszt zbójców, to dziki, nieokrzesany, narcystyczny i do szaleństwa zakochany w swojej córce mężczyzna. Lovis, jego żona, to kobieta silnie stąpająca po ziemi, stanowcza, silna i czuła. Ma w sobie więcej życiowej mądrości niż dziki Mattis. Bardzo ją lubię.
To książka o tym, że nie mamy wpływu na wybory naszych dzieci. Możemy je tylko nauczyć samodzielności i uzbroić w siłę płynącą z naszej miłości. To książka o pokorze, jaką muszą mieć w sobie rodzice.
A przede wszystki, to piękna i wzruszająca lektura. Warto ją czytać sobie i dzieciom, pokazując przy okazji postać dziewczyny, które nie jest książniczką i nie marzy o księciu.