Piliniusz Starszy (23-79) wspominał z nostalgią czasy, kiedy kobiety karmiły piersią swoje dzieci, a nie oddawały je mamkom. Wydaje mi się, że takie uwagi są równie stare, jak utyskiwania na temat „tej dzisiejszej młodzieży”, które moim zdaniem zaczęły się już gdzieś w epoce kamienia łupanego.
![]() |
Gabrielle d’Estrées i jej siostra, księżna de Villars |
Co jest więc naturalne? Karmienie piersią swojego dziecka czy też hierarchizacja kobiet: wyższe statusem, które nie karmią i niższe, które służą innym karmiąc ich potomstwo. Mamy patrzeć na ssaki naczelne i tam szukać wzorców, czy też szukać odniesień w przeszłości własnego gatunku?
Na usta ciśnie się jednak pytanie – dlaczego kobiety oddawały mamkom swoje dzieci? Może przyjęte było, że dzieci karmi się tylko w odosobnieniu, na które kobiety nie chciały się godzić i w miarę możliwości zlecały to innym, które w ten sposób zarabiały? Teoretyzuję. Czytałam kiedyś, że Kościół zabraniał stosunków małżeńskich w czasie, gdy kobieta była karmiąca. W związku z tym, że celem małżeństwa było rozmnażanie się, a głównym celem kobiety – rodzenie synów – nie tracono czasu. Gdyby kobieta karmiła i nie współżyła z mężem, nie zachodziłaby w ciążę. Zapewne widziano też, że jest zależność między karmieniem a płodnością. Wybór był prosty – nie karmić piersią, tylko w miarę możliwości wracać do współżycia. Zapewne mężowie mieli na względzie nie tylko kwestie, nazwijmy to, dynastyczne. Jednak dzięki takiej polityce laktacyjnej wielu udawało się osiągnąć imponujące efekty, na przykład król Anglii Jerzy IV Hanowerski miał ze swoją żoną Zofią Charlottą Mecklenburg-Strelitz 15 dzieci, z czego dwoje siedziało potem na tronie. Dzieci rodziły się w zasadzie rok po roku.
Czy takie postępowanie mogło wpłynąć na odbiór karmienia piersią? Kobiety z wyższych sfer nie karmiły, a więc takie postępowanie traktowane było jako przejaw przynależności do warstwy społecznej, do której wielu mogło tylko aspirować. A karmienie piersią było domeną ludu. Bardzo upraszczając – wyższe warstwy uosabiały kulturę, a niższe naturę. Natura zawsze jest troche nieokiełznana i brudnawa, więc może wzbudzać obrzydzenie. Tak, jak wzbudza je u niektórych karmienie piersią.
My mamy swoje wojenki laktacyjno – butelkowe. Niektóre z nas mają wdrukowane przekonanie, że karmienie piersią nie jest wcale takie ważne – w końcu już kilka tysięcy lat kobiety zlecają to innym. A w ten sposób karmienie zostało mocno zdegradowane i wydaje mi się, że wysiłki Jana Jakuba były trochę spóźnione. Jesli dodać do tego brak wsparcia, agresywny marketing producentów mieszanek…. No cóż, historia zna przykłady terrorystów walczących w słusznej sprawie.
Byłoby jednak miło, gdyby wszyscy trochę spuścili z tonu. Karmienie piersią JEST ważne. Z dziesiątek powodów. Ale na nim świat się nie kończy. Piliniusz coś tam o tym marudził, ale może powinien był zająć się swoimi sprawami? Byłabym w imieniu świata zachwycona, gdyby wszystkie kobiety karmiły z przyjemnością. Ale wystarczy, że jestem zachwycona, że ja karmiłam ponad dwa lata i było mi z tym dobrze. Do innych się nie wtrącam. Chcesz karmić? Chętnie pomogę. Nie wiesz, czy chcesz? Pogadajmy o tym. Nie chcesz? Taka karma. Twoja sprawa.
13 Comments
Paulina Staniszewska
Bardzo zaciekawił mnie twój post. Sama nie karmiłam córki piersią gdyż malutka została przyzwyczajona do butki będąc na oiomie po urodzeniu. Miałam dużo pokarmu, który przez 2 miesiące ściągałam , a potem po prostu przerosło mnie to co 3 godzinne ściąganie mleczka i sie poddałam. Nie powiem, że nie chciałabym karmić drugiego dziecka (jeśli się pojawi) piersią, bo chciałabym , ale w praktyce okaże się jak to będzie :) Pozdrawiam
Aleksandra
Poczytaj trochę na temat karmienia i znajdź kogoś do pomocy w razie trudności – nie ma powodów, dla których miałoby Ci się nie udać przy drugim dziecku. Warto spróbować :)
pinezki
Widzę, że ostatnie dykusje nie tylko mnie skłoniły do takich przemyśleń :)
Joanna Jaskółka
Nie lubiłam karmić piersią. Natomiast jeśli szukam jakiegoś wyważonego zdania na ten temat, wiem, że znajdę go u Ciebie lub u Hafiji. Sprawiacie, że mam ochotę polubić, kiedy drugie mi się przytrafi :)
Matka Prezesa
Wystarczy spojrzeć na Norwegię. Kraj w którym ponad 80% karmi swoje dzieci i to nie dlatego, że są do tego zmuszone, nie dlatego, że prawo im zakazuje mm, nie dlatego, że mm nie ma w sklepach. Po prostu pomoc laktacyjna jest na wysokich obrotach, a kobiety są świadome tego, że ich pokarm jest ważny, najważniejszy i do tego wszystkiego dodatkowo czerpią z tego przyjemność …
A Polska?
Tak. Eko-matki mówią o dobrodziejstwach, ale większość matek może opowiedzieć o swoich niepowodzeniach i brakach pomocy ze strony położnych laktacyjnych.
Założyłam kiedyś na jednym forum temat dla mam butelkowych i większość nie karmiła, bo miała okropne przeżycia zwiazane z piersią.
(ja również).
A łatwiej jest się poddać i dać dziecku butlę niż walczyć.
Aleksandra
Myślę, że OGROMNĄ wartością są mężczyźni, partnerzy, którzy są w stanie wspierać kobietę. Postaram się coś o tym napisać.
aeljot
To ja z tych niższych warstw społecznych jestem :)
I dobrze mi z tym :)
Bajka
Zauważyłam, że im więcej czytam na ten temat, tym bardziej sie niepokoję tym czy dam radę wykarmić swoje dziecko…mam nadzieję, że to tylko hormony ;)
Aleksandra
Ja dałam radę, moja mama dała radę, moje koleżanki dają radę, ich koleżanki też… Wszystko się da :)
Tedi
Ja myślę, że tutaj najważniejsza jest fachowa pomoc zaraz po urodzeniu dziecka. Niestety wiele kobiet ma problemy z karmieniem i nie wszystkie są wstanie je przezwyciężyć same. Ja się poddałam. Synek nie chciał ode mnie jeść. A potem się przyzwyczaił do butelki. Koniec końców tylko 4 miesiące był na moim mleku. Ale niestety próby karmienia piersią wspominam jak najgorszy horror (zarówno fizyczny jak i psychiczny). Oby było lepiej za drugim razem!
Anonimowy
Nie zawsze jest tak, że kobieta nie chce – czasami po prostu nie może, wiem to z własnego doświadczenia. Urodziłam wcześniaka i 2 miesiące pobytu w szpitalu zrobiły swoje. Dlaczego zawsze uważa się matki karmiące butelką za te gorsze? Czasami po prostu nie możemy nic z tym zrobić. Pozdrawiam, Magda.
makuszka
pisałam na ten temat posta u siebie na blogu…oj długi temat…znowu jestem mamą i znowu karmię…i znowu mam mnóstwo rozbieżnych uczuć;)
http://makuszki.blogspot.com/2013/08/karmienie-piersia.html
makuszka
a "wcześniakom i cesarkom" składam hołdy za walkę trudami…pozdrawiam:)