Z medycznego punktu widzenia połóg to okres około 6 tygodni po porodzie, kiedy w organizmie cofają się zmiany związane z ciążą i porodem, a produkcja pokarmu rusza pełną parą. Dla matki to czas na przyzwyczajenie się do nowej sytuacji, poznanie dziecka, nabranie sił.
 
Alija Craycroft, źródło
 

W ubiegłych wiekach położnice i dzieci izolowane były od otoczenia przez pierwsze kilka tygodni. Matki miały prawo (a często wręcz nakaz) leżenia w łóżku i odpoczynku. Niektóre tradycje zakazywały wręcz wstawania z łóżka przez określony czas. Razem z dzieckiem młode matki otoczone były troskliwą opieką innych kobiet, babć, ciotek, sąsiadek. W wielu kulturach czas tego odpoczynku trwał od trzech do sześciu tygodni. Często zakończony był uroczystym wyjściem matki z dzieckiem z domu. Udało się, oboje przeżyli i mają się dobrze – czas wprowadzić dziecko do społeczności. Niekiedy matka musiała złożyć ofiarę dziękczynną. Jedno z wcześniejszych świadectw tego zwyczaju znajduje się w pamiętnikach Glikl z Hameln, żydowskiej XVII wiecznej kobiety interesu. Opisuje ona jak pięć tygodni po porodzie udała się do synagogi by dziękować za szczęśliwe rozwiązanie. Kobiety w XIX-wiecznej Bułgarii w czterdzieści dni po porodzie niosły dziecko do cerkwi, by pobłogosławił je pop. Chrześcijanki musiały niegdyś odbyć tzw. wywód, czyli modlitwy oczyszczające. Wzorem dla nich była Maria, która zgodnie z tekstem Ewangelii św. Łukasza zaniosła do Świątyni dwa gołąbki ofiarne po narodzinach Jezusa.
 
Hans Memling, Prezentacja w świątyni, 1463
 
Czas traktowany dziś po macoszemu dawniej był nasycony rytuałami. Gdy wiara w Boga, a nie medycynę, pozwalała mieć nadzieję na przeżycie noworodka, zaklinano rzeczywistość na wiele sposobów. A troskliwa opieka kobiet, odizolowanie dziecka od świata zewnętrznego i pomoc matce w odpoczynku miały przyczynić się do szczęśliwego dla obojga zakończenia połogu.
Dzisiaj młode matki po średnio dwóch dniach spędzonych w szpitalu wracają do domu. Na wiele z nich czeka tylko partner.

 
Jedną z częstszych porad, jakiej udziela się młodym matkom jest „jak dziecko śpi, śpij i ty”. Jednak  kobiety dość szybko po porodzie wracają do normalnej aktywności, spędzają czas na nadrabianiu zaległości w praniu, szykowaniu jedzenia, sprzątaniu i innych czynnościach, które pozornie nie mogą poczekać. A czasem naprawdę nie mogą czekać, bo dotyczą opieki nad starszymi dziećmi.
Baby blues, powszechnie uważany za efekt silnego wahania hormonów, bywa co raz częściej uważany za wyraz lęku i niepewności kobiet. Młoda mama, świadoma tego, że zostanie sama z dzieckiem nim połóg się skończy, może źle znosić tę perspektywę. Lęk przed samotnością, niepewność oraz wątpliwości czy na pewno poradzi sobie z opieką nad dzieckiem są wynikiem przemian, jakie zaszły w instytucji rodziny. Często własne dziecko jest pierwszym noworodkiem jakiego bierzemy na ręce. To budzi uzasadniony lęk. Pokolenie naszych matek i babć nie pamięta już zwyczajów, jakie panowały niegdyś, gdy do rodzącej w domu kobiety wzywano „babkę”, a położnica była otoczona potem troskliwa opieką. Przeniesienie porodów do szpitali sprawiło, że urwała się tradycja wzajemnej opieki kobiet. Paradoksalnie, w społecznościach mniej rozwiniętych zjawisko baby blues czy depresji poporodowej jest praktycznie nieznane.
Połóg może być czasem na przećwiczenie się w asertywności oraz odrzuceniu dumy i postawy Zosi Samosi. Jeśli proponują pomoc, należy ją przyjmować. Jeśli nie proponują, należy o nią prosić. Warto te kilka tygodni spędzić na odpoczynku i produkcji pokarmu. Tylko tyle? Aż tyle. Wszystko inne to sprawy nieważne. W tym temacie trzeba brać przykład z prababek.
Położnico, połóż się.A Wy, jej rodzino i znajomi, przeczytajcie ten post.