Z medycznego punktu widzenia połóg to okres około 6 tygodni po porodzie, kiedy w organizmie cofają się zmiany związane z ciążą i porodem, a produkcja pokarmu rusza pełną parą. Dla matki to czas na przyzwyczajenie się do nowej sytuacji, poznanie dziecka, nabranie sił.
Alija Craycroft, źródło
W ubiegłych wiekach położnice i dzieci izolowane były od otoczenia przez pierwsze kilka tygodni. Matki miały prawo (a często wręcz nakaz) leżenia w łóżku i odpoczynku. Niektóre tradycje zakazywały wręcz wstawania z łóżka przez określony czas. Razem z dzieckiem młode matki otoczone były troskliwą opieką innych kobiet, babć, ciotek, sąsiadek. W wielu kulturach czas tego odpoczynku trwał od trzech do sześciu tygodni. Często zakończony był uroczystym wyjściem matki z dzieckiem z domu. Udało się, oboje przeżyli i mają się dobrze – czas wprowadzić dziecko do społeczności. Niekiedy matka musiała złożyć ofiarę dziękczynną. Jedno z wcześniejszych świadectw tego zwyczaju znajduje się w pamiętnikach Glikl z Hameln, żydowskiej XVII wiecznej kobiety interesu. Opisuje ona jak pięć tygodni po porodzie udała się do synagogi by dziękować za szczęśliwe rozwiązanie. Kobiety w XIX-wiecznej Bułgarii w czterdzieści dni po porodzie niosły dziecko do cerkwi, by pobłogosławił je pop. Chrześcijanki musiały niegdyś odbyć tzw. wywód, czyli modlitwy oczyszczające. Wzorem dla nich była Maria, która zgodnie z tekstem Ewangelii św. Łukasza zaniosła do Świątyni dwa gołąbki ofiarne po narodzinach Jezusa.
Czas traktowany dziś po macoszemu dawniej był nasycony rytuałami. Gdy wiara w Boga, a nie medycynę, pozwalała mieć nadzieję na przeżycie noworodka, zaklinano rzeczywistość na wiele sposobów. A troskliwa opieka kobiet, odizolowanie dziecka od świata zewnętrznego i pomoc matce w odpoczynku miały przyczynić się do szczęśliwego dla obojga zakończenia połogu.
Dzisiaj młode matki po średnio dwóch dniach spędzonych w szpitalu wracają do domu. Na wiele z nich czeka tylko partner.
Jedną z częstszych porad, jakiej udziela się młodym matkom jest „jak dziecko śpi, śpij i ty”. Jednak kobiety dość szybko po porodzie wracają do normalnej aktywności, spędzają czas na nadrabianiu zaległości w praniu, szykowaniu jedzenia, sprzątaniu i innych czynnościach, które pozornie nie mogą poczekać. A czasem naprawdę nie mogą czekać, bo dotyczą opieki nad starszymi dziećmi.
Baby blues, powszechnie uważany za efekt silnego wahania hormonów, bywa co raz częściej uważany za wyraz lęku i niepewności kobiet. Młoda mama, świadoma tego, że zostanie sama z dzieckiem nim połóg się skończy, może źle znosić tę perspektywę. Lęk przed samotnością, niepewność oraz wątpliwości czy na pewno poradzi sobie z opieką nad dzieckiem są wynikiem przemian, jakie zaszły w instytucji rodziny. Często własne dziecko jest pierwszym noworodkiem jakiego bierzemy na ręce. To budzi uzasadniony lęk. Pokolenie naszych matek i babć nie pamięta już zwyczajów, jakie panowały niegdyś, gdy do rodzącej w domu kobiety wzywano „babkę”, a położnica była otoczona potem troskliwa opieką. Przeniesienie porodów do szpitali sprawiło, że urwała się tradycja wzajemnej opieki kobiet. Paradoksalnie, w społecznościach mniej rozwiniętych zjawisko baby blues czy depresji poporodowej jest praktycznie nieznane.
Połóg może być czasem na przećwiczenie się w asertywności oraz odrzuceniu dumy i postawy Zosi Samosi. Jeśli proponują pomoc, należy ją przyjmować. Jeśli nie proponują, należy o nią prosić. Warto te kilka tygodni spędzić na odpoczynku i produkcji pokarmu. Tylko tyle? Aż tyle. Wszystko inne to sprawy nieważne. W tym temacie trzeba brać przykład z prababek.
Położnico, połóż się.A Wy, jej rodzino i znajomi, przeczytajcie ten post.
15 Comments
Strzyga
Coś w tym jest, ale… Pomoc tak, ustawianie młodej matki nie. Ja umiem poprosić o wsparcie i umiem pomoc przyjąć, jednak to, ze z niej korzystam nie czyni ze mnie niewolnicy metod babci (teściowa nie żyje od kilkunastu lat). A ona lubi wprowadzać swoje rządy. Oburzać się, że mam inne podejście, że nie dam dziecku rosołku i nie napoje glukozą. I myślę, ze wiele młodych mam ma ten problem i w końcu mimo zmęczenia odcinają się od pomocy, bo wolą same być zmęczone niż z kimś ubezwłasnowolnione i męczone psychicznie…
Anonimowy
Dokładnie! Połóg w kwestii fizjologicznej to czubek góry lodowej… jest dużo dyskomfortów, całkowita zmiana trybu dnia i nocy, a bliscy często nic nie rozumieją, wręcz utrudniają i wprowadzają często przykrą atmosferę przez swoją ignorancję. Miałam podobne sytuacje – np. instynktownie, podświadomie – po prostu czułam, co mam robić – i mimo ogromnego przemęczenia (byłam sama w domu większość dnia a partner dużo pracował i mało pomagał) wolałam "pchać to wszystko sama" niż dostawać pomoc która była tak naprawdę krytyką lub moralizowaniem. Od najbliższych dowiedziałam się że jestem agresywna bo nie robię czegoś tak jak mówi mi jedna matka lub druga. Bardzo dużo przepłakałam ze zmęczenia i niezrozumienia, m.in. karcono mnie za długie trzymanie dziecka w objęciach (!) albo za to, że przysnął przy piersi (!) "zasnął? odłóż go bo się przyzwyczai".Nikt ni słuchał, pukałam się w czoło: JAK TO PRZYZWYCZAI? do przytulania? do kochania? "będzie tobą manipulować" – tygodniowe, dwutygodniowe dziecko?! To był w jakiś sposób dramat choć ogólnie czułam się dobrze, miałam masę roszczeń na zmianę z cichą zapłakaną samotnią. Partner wmawiał mi że "naczytałam się pseudomądrości w internetach" gdy chciałam by młody spał przy mnie (bo karmienie nocne, bo miło, itd), kłóciliśmy się o wiele spraw dla niego zupełnie abstrakcyjnych, nie pomagał a odwiedzający nas "Dziadkowie" tak naprawdę chcieli popatrzeć i potrzymać dziecko, wypytać jak sięczuje, ale nie wyrywali się do pomocy. BA! kilka tygodni po porodzie dostałam opieprz za to, że rodzice partnera (przyjechali z innego miasta na weekend) nie dostali obiadu "jak to nie ugotowałaś nic?!" – gdzie ja, z zapaleniem piersi, bardzo przemęczona i osłabiona walczyłam tylko o jakikolwiek sen i spokój, starając się zadbać przede wszystkim o siebie samą…
Dużo prawdy jest w tym co napisałaś, Koralowa Mamo. ludzie oddalają się od siebie i nie rozumieją prastarych praw natury, nie słuchają "głosu serca" i często nie pozwalają świeżo upieczonej mamie usłyszeć jej własny i upewnićsię w tym, że ma świętą racjęrobiąc tak jak czuje i święte do tego prawo. Ciężko wzdycham wspominając swój połóg i gdy trochę zaczęłam więcej spać, ustabilizowały się "huśtawki hormonów" i poczułam się znacznie pewniej w nowej roli, byłam na siebie zła że nie byłam bardziej stanowcza i konkretna i chciałam zadowolić wszystkich – posłuchać rady, nagiąć swój punkt widzenia, wdawałam się wdyskusje z osobami które opiekowały się niemowlakami 20-30 lat wcześniej… Każda kobieta ma prawo sama decydować o tych wszystkich małych ale jakże ważnych rzeczach związanych z jej i świeżo urodzonego dzidziusia i przykre jest to, że "pomoc" często sprowadza się do udzielania "rad" (na siłę), dyrygowania i krytykowania, zamiast: otwarcia na jej wizję i jej dziecko (przecież są całkowicie indywidualną parą!), słuchania jej potrzeb i wspierania – nie tylko psychicznego – odkurzenie chaty, ugotowanie zupy i pozmywanie garów powinno być obowiązkiem wszystkich "przyjaznych adoratorów dzidziusia" i zamiast kolejnych śpioszków czy grzechotek, niechby przynieśli garnek kompotu i zaproponowali masaż. Ach… na to potrzeba dużej miłości w sobie i do innych, ja tego nie zaznałam ale cieszę się żebyłam silna i zrażając do siebie niby całą rodzinę na wiele tygodni, obroniłam się i mogłam czuć, że wiem co robię, a t o co robię jest najlepsze (nawet, jeśli zapięłam pieluchę na lewą stronę albo założyłam za grube skarpetki).
MissEvel
Post rewelacja Kochana :) jakbyś mi to z ust wyjęła. U mnie było bardzo podobnie niestety. Jak sobie wspomnę okres połogu to mnie bierze wewnętrzna frustracja. Mój mąż był zły , że on musi wstawać do pracy o 7 rano a ja z dzieckiem śpię do 9 ?! Mimo to ,że całą noc wartowałam przy nim i karmiłam piersią.
Na szczęście wraz ze wzrostem dziecka , mózg mojego męża jakby przetrzezwiał …. i jak zaczął się zajmować więcej córką to dotarło do niego , że to ciężki kawałek chleba !
Aleksandra Kostrzewa
To jest właśnie ten problem! Myślę że chętnie przyjęlibyśmy pomoc, ważne żeby była adekwatna i nie polegała na narzucaniu swoich poglądów i sposobów. Moja mama najwięcej mi przekazała i najlepiej pomogła swoim przykładem, nie radami. Inna rzecz, że trzeba się nauczyć przyjmować pomoc i o nią prosić. Trudne to wszystko!
uanset
Bardzo mądry i ważny artykuł Ja w trakcie połogu chciałam sama dać radę by siebie w pewnym sensie sprawdzić Pamiętam że najtrudniej mi byli przędz 2 tygodnie, gdy goiłam sięMoglam liczyć na mojego partnera, starałam się spać jak najwięcej. Czasami miałam jednak takie poczucie że zatracam siebie, jestem mleczarnią i pralnią… To nasza zachodnia kultura wplywa na taki stan rzeczy. Oglądamy w gazetach i tv ze skrótu, modelki po 3tyg po porodzie idą na galę i są nierealnie piękne Jesteśmy niemalże bombardowani takimi newsami Ja się cieszę że przychodziła do mnie położna w tym wyjątkowym czasie i dużo mi radziła, pomagała Zajęcia w szkole rodzenia też wiele mi dały wiedzy i spokoju
MissEvel
Zgadzam się w stu procentach, aleeeee niestety mój mąż nie rozumiał , że kobieta powinna odpoczywać , że przeszła ciężki poród .. że dochodzi do siebie … i że sama opieka noworodkiem jest męcząca. Miał pretensje , że śpimy do 9 … zamiast powiedzieć " kochanie odpoczywaj bo tego potrzebujesz ". Uważał , że zmęczenie jest jakimś moim wymysłem i powinnam wziąć się do roboty …. sprzątać gotować i jeszcze nie wiadomo co :].
Ali
Wspolczuje takich mezow i sie zastanawiam jakim cudem nimi zostaja skoro nie potrafia pomoc swojej zonie po porodzie a jeszcze od niej wymagaja?
Mam szczescie posiadac przy sobie mezczyzne ktory pomaga mi na kazdym kroku, nie tylko w pologu ale teraz gdy nasz synek ma 2,5 miesiaca wciaz sie stara jak tylko moze mimo ze pracuje i ma sporo innych obowiazkow.
Ale zgadzam sie ze czesto rodzina bardziej przeszkadza i drazni niz pomaga – dla mnie najgorsze sa wszelkie odwiedziny – mecza okrutnie mnie i dziecko,
I na koniec ciekawostka -na Cyprze kobieta w pologu wg koscielnych tradycji jest nieczysta i nie powinna w tym czasie wchodzic do kosciola! :)
Magda
Jestem w odwiedzinach u teściowej z paromiesiecznym dzieckiem i dziekuje bogom, ze nie przyjechala "pomagac" wczesniej
Anonimowy
Ja spedzilam moj pierwszy polog z moja kochana niezyjaca juz babcia. Nie krytykowala, nie wyreczala mnie, w ogole niewiele mówiła. Była blisko, patrzyla do lozeczka żebym mogla czasem mocniej zasnac i wszystko rozumiala. To bylo cudowne wsparcie. I dla Niej piekny czas z prawnuczka :)
Aleksandra Kostrzewa
Marzenie, jaka mądra kobieta, zazdroszczę!
Bajka
Piszesz o tym, o czym rozmyslam od miesiaca. Uwazam, ze o ile do porodu mozna sie w jakis sposob przygotowac, to do trudow pologu ciezko…a komentarze Dziewczyn powyzej pokazuja jak w rzeczywistosci wyglada teraz polog. Procesja "przyjaznych adoratorow dzidziusia" i tona "dobrych rad" typu "bo sie przyzwyczai"…
Anonimowy
Wspolczuje komentujacym mezow i rodziny….
Zuzanna
ooo, dopiero teraz trafiłam na ten tekst, a jest bardzo ważny i trafny – puszczam w świat dalej!
Jul
Mnie mąż pomagał, ale reszta rodziny i większość znajomych zupełnie się nie sprawdziła… MM od 3.miesiąca, bo później kp jest niemoralne (!), dyrygowanie na każdym kroku, zalecenia, żeby bić (!) i trzymać w kojcu, wielka obraza, że dziecko woli być z matką i nie pójdzie na ręce do każdego, że trzeba dopasować plan dnia też do jego potrzeb itd. Matka karmiąca to rzecz jasna matka leniwa a poród to pikuś… Połóg to był dla mnie moment testowy wszystkich relacji w życiu. Cieszę się, że ta z mężem się wzmocniła, przez co i nasza więź z dzieckiem jest silna, ale przepłakałam swoje nad tymi pozostałymi osobami, które w obliczu trudności okazały się nic niewarte.
Agnieszka
Witam, zacznę od tego iż w religii chrześcijańskiej wyznawcy wiary prawosławnej stosują zasadę zakazującą kobiecie po porodzie przez 40 dni wejścia do świątyni, po tym czasie kapłan czyta specjalne modlitwy oczyszczające nad kobietą stojącą u progu cerkwi, a następnie wprowadza ją do środka. Jest to praktykowane zarówno w Polsce, jak i w krajach gdzie wyznawcy prawosławia stanowią dominującą część społeczeństwa (np. w Bułgarii). Drugą kwestią jest nazewnictwo: „pop” jest określeniem pejoratywnym i przez wielu prawosławnych odbieranym wręcz obraźliwe, mniej więcej jak określenia typu „klecha”, „kleszydło” w odniesieniu do księdza rzymskokatolickiego. Pozdrawiam serdecznie