Kiedyś byłam bardzo na bieżąco z chustami i nowościami sezonowymi, a teraz nosząc od czasu do czasu już, a do tego w MT albo Tonga, trochę wypadłam z tematu. Ale dzieci się rodzą do okoła mnie, kolejni młodzi rodzice się zachustowują, warto śledzić co w trawie piszczy. Zrobiłam więc małą rundkę po stronach producentów i pokażę kilka chust z nowości, które szczególnie mnie zauroczyły. Gust mi się zmienił – kiedyś żakardy mnie w ogóle nie kręciły, a teraz….

  •  Didimos Fishies Tussah, czyli eleganckie rybki, bawełna z jedwabiem. Na specjalne okazje!
  • Ellevill Anne Inka, bawełna i bambus, dedykowana nieco cięższym dzieciom. Limitowana edycja :)
  • Lenny Lamb Miętowa Koronka, przepiękna polska chusta. Aż się uśmiechnęłam na jej widok.

 

 

To tylko kilka z wielu. Jest w czym wybierać. My korzystaliśmy z jednej chusty, Hoppediz Paris (co za pancerna szmata, właśnie nosi się w niej czwarty maluch!), wyznając zasadę jedna chusta – jedno dziecko. Ale wiem, że wiele osób tak się nie ogranicza. Wcale się nie dziwię :)