Kiedyś byłam bardzo na bieżąco z chustami i nowościami sezonowymi, a teraz nosząc od czasu do czasu już, a do tego w MT albo Tonga, trochę wypadłam z tematu. Ale dzieci się rodzą do okoła mnie, kolejni młodzi rodzice się zachustowują, warto śledzić co w trawie piszczy. Zrobiłam więc małą rundkę po stronach producentów i pokażę kilka chust z nowości, które szczególnie mnie zauroczyły. Gust mi się zmienił – kiedyś żakardy mnie w ogóle nie kręciły, a teraz….
- Didimos Fishies Tussah, czyli eleganckie rybki, bawełna z jedwabiem. Na specjalne okazje!
- Ellevill Anne Inka, bawełna i bambus, dedykowana nieco cięższym dzieciom. Limitowana edycja :)
- Lenny Lamb Miętowa Koronka, przepiękna polska chusta. Aż się uśmiechnęłam na jej widok.
- Oscha Kasumi Nahua, przepiękna chusta, bawełna i konopie.
To tylko kilka z wielu. Jest w czym wybierać. My korzystaliśmy z jednej chusty, Hoppediz Paris (co za pancerna szmata, właśnie nosi się w niej czwarty maluch!), wyznając zasadę jedna chusta – jedno dziecko. Ale wiem, że wiele osób tak się nie ogranicza. Wcale się nie dziwię :)
3 Comments
Ania B
Ja używam tej chusty, którą masz w nagłówku, tylko w wersji szarej. Uważam, że jest całkiem ok, choć miłośniczki i znawczynie chust pewnie by kręciły nosem ;)
Emilia
A ja właśnie jestem na etapie wyboru chusty, z pierwszym dzieckiem jeszcze w brzuszku :) Tyle pięknych wzorów, tyle rodzajów, kolorów, aż się w głowie kręci :) I nie wiadomo, co wybrać:) Fakt, ciężko będzie się ograniczyć do jednej ;)
Publiczna Pralnia
dwie ostatnie – aż chciałoby się mieć dziecko, co by móc się bezkarnie tym obwiązać ;]