Droga Mamo, która weszłaś na mojego bloga po wpisaniu w google tytułowego pytania. Chciałabym napisać Ci kilka słów.
Pamiętam swoje zmęczenie, gdy urodził się Starszak. Pamiętam Panienkę w okresie noworodkowym. Podobno spała dużo. Tego akurat nie pamiętam. Pamiętam swoją radość, gdy po raz pierwszy odłożyłam ją na leżący na podłodze kocyk i mogłam spokojnie rozwiesić pranie, całe 7 minut, spokojnie bawiła się grzechotką.
Pamiętam usypianie jej, trwające godzinę, dwie. Nie miałam potem siły myśleć.
Chyba Cię nie pocieszam.
Bo chyba wcale nie o to mi chodzi.
Pamiętam te momenty satori, gdy nagle uświadamiałam sobie, że ważne jest TERAZ. Nagle przestawałam myśleć, planować, czekać. Przez chwilę udawało mi się być tylko TU i TERAZ. Z córeczką w ramionach, zanurzając nos w jej włoskach. Na spacerze w lesie, z niemowlęciem w chuście, słuchając śpiewu ptaków. Wieczorem w łóżku, wtulona w plecy Ojca Dzieciom. Raz na jakiś czas spływało na mnie to olśnienie, że mam dzieci, mam rodzinę, mam się czym cieszyć. I wtedy naprawdę zapominałam o zmęczeniu. Chociaż wielokrotnie ze zmęczenia płakałam.
Starszak ma prawie 9 lat. Panienka prawie 3. Nadal jestem zmęczona, bardzo dużo pracuję, bardzo dużo robię. Ale powoli i skutecznie uczę się, że nie jestem, nie będę i nie muszę być idealna. Nie zrobię wszystkiego. Nie wyszoruję szafek w kuchni w miejscach, których nie widzę, bo naprawdę nie mam na to siły. Trudno, na razie są brudne. Nikomu się od tego nic nie stanie. Nie zrobię doktoratu, bo moja doba ma tylko 24 godziny, a i tak śpię około 6. Nie prasuję, tylko starannie rozwieszam pranie. Wystarczy. Odkurzam raz w tygodniu. Od kilku okruchów jeszcze nikt nie umarł.
Pamiętam jak kiedyś, kiedy Panienka była malutka, przyszła do mnie przyjaciółka. Panienka spała, a ja zamiast usiąść i napić się herbaty stwierdziłam, że to świetna okazja, żeby zebrać i posortować pranie. W połowie się zreflektowałam, że robię głupio. Usiadłam. Ojciec Dzieciom wrócił z pracy i zajął się praniem. Normalna sprawa.
Tak, w pewnym momencie zmęczenie jest naturalne. Chcesz robić więcej, niż możesz. Bo czujesz, że powinnaś, bo jak nie ty, to kto, a jak nie teraz, to kiedy? Przed ciążą dawałaś radę ze wszystkim, to teraz nie dasz? Pamiętaj, że jak nie ty, to ktoś inny, a jak nie teraz, to później. Jeśli jesteś mamą noworodka, to zajmij się sobą i dzieckiem. Nie musisz myć podłogi w łazience. Idź na spacer. Opieka nad małym dzieckiem czy nad przedszkolakiem to poważne, odpowiedzialne, męczące zajęcie. O wiele fajniejsze niż większość zajęć świata, bo przynosi więcej radości, niż się spodziewamy. Ale po prostu męczące.
Od jakiegoś czasu Starszak bierze sobie sam książkę wieczorem i czyta. Owszem, niektóre my mu czytamy, mają mniejsze litery, jemu jest mniej wygodnie. Ale powoli w tym temacie staje się samowystarczalny. Za kilka lat Panienka tak samo, będzie sobie czytać do snu. Starszak urodził się przedwczoraj, a teraz rano w sobotę chodzi po bułki. Czas tak szybko płynie, codziennie mnie to zaskakuje na nowo. Pojutrze moje dzieci nie będą potrzebowały, żeby je wieczorem wykąpać, nakarmić, przebrać w piżamki, poczytać, utulić, siedzieć przy łóżeczku aż zasną. To JUŻ się dzieje.
Droga, zmęczona mamo. Zostaw, nie rób. Dziel się obowiązkami z partnerem. Nie staraj się zrobić wszystkiego. Usiądź wieczorem z maseczką na twarzy i poproś o masaż karku. Moja Mama prasowała ręczniki. Czule to wspominam i z przyjemnością sobie odpuszczam.
Nie jestem idealna, nie staram się. Nasze dzieci naprawdę tego od nas nie oczekują.
13 Comments
Sara K
Piękne słowa.
I potrzebne. Zwłaszcza te by nie robić wszystkiego samej.
Ex Libris Aivi
Prawda:)))
Ciężko sobie odpuścić, zwłaszcza te drobiazgi, które w domu potrafią nam zabrać cenne popołudniowe godziny z przedszkolakiem, jak w moim przypadku:) Ale uczę się tego i uczę mojego męża i wdrażam w nasze wspólne życie, że najważniejszy jest czas spędzony na wspólnej zabawie, przytulankach czy czytaniu. To tak szybko mija… Czas goni, na półkach piętrzą się nieprzeczytane książki, w kątach kurz, ale radosny śmiech naszej prawie czterolatki to najwspanialsze i najpiękniejsze co mamy i o czym mogliśmy marzyć.
W ostatni wtorek miałam popołudniowe spotkanie z przyjaciółką, a po powrocie zastałam ciemny dom, myślę śpią… Ale nie, w łazience lekki poblask światła. Mój mąż zrobił małej kąpiel przy świecach…
Dziękuję za Twojego bloga, wiele się nauczyłam i ciągle chłonę więcej.
Mio i Mao
To i teraz! Dokładnie tak! A reszta ma pozostać milczeniem :)
mama na wygnaniu
ha! Az sie poplakalam! SERIO! Jako mama dwojki dziecci, nie mająca nikogo oprocz męża (mieszkamw Holandii), nie mam co liczyc na pomoc- a sama chce zrobi wszystko TU i TERAZ. Od niedawna, sama łapię sie na tym, że te chwilę, które mam teraz, niedługo się ulotnią. I nie będę mogl całowac pupy swojego malucha czy stópek, uwielbianych przeze mnie. Niedlugo (tzn dlugo ale minie w mgnieniu oka) moje dzieci pojda do szkoly, przyprowadza pierwsze sympatie, a ja nie mam zamiaru pluc sobie w brodem, ze ne mialam czasu dla nich, nie zauwazylam kiedy dorosli, bo stalam przy garach i pelnym brudow zlewie.
Tez nie jestem idealna gospodynia- ba! Nawet nie chce byc :) Wole byc idealna mama :)
pozdrawiam z mroźnego Zwartsluis
Violianka
Mi też się łza w oku zakręciła. Nie jestem ideałem i nie będę, choć niektórzy tego ode mnie oczekują… ale śmieję się im w nos! I siadam sobie z kawką przy laptopie, zamiast rozwieszać kolejne pranie.
Anonimowy
Nie podoba mi się ten wpis, jest wiele młodych matek, które zamiast zająć się dzieckiem, sobą, domem siedzą przed komputerem, biorą udział w konkursach, siedzą na naszej klasie itp. (w stopniu przekraczającym normę). Ten wpis zostanie zrozumiany opacznie, czyli: pewnie, rób tak dalej, nie musisz być idealna, czyli robić cokolwiek. Nie podoba mi się też jak piszesz, że Twój wspaniały mężczyzna raz powiesił pranie, co dla wszystkich czytających powinno być oczywistością. Najwyraźniej nie jest to oczywistość dla Ciebie, skoro nie przyszło Ci wcześniej do głowy, że On może to zrobić, tylko zamiast posiedzieć z przyjaciółką poszłaś do prania… Piszesz z wyższością, tak, jakbyś chciała oświecić czytające Cię kobiety z Ciemnogrodu, że mamy równouprawnienie, bo one o tym nie wiedzą, a Ty masz taki wspaniały związek partnerski. Wystarczy minimum świadomości własnej wartości, żeby nie mieć depresji z powodu nie bycia ideałem. Poza tym, żyjemy w takich czasach, że wizyta pani sprzątającej to nie jest fanaberia tylko normalna rzecz, zwłaszcza przy małym dziecku, kiedy wiadomo, że czasu zawsze brakuje. Zamiast wydawać na kolejną maseczkę raz na jakiś czas zafunduj sobie wizytę takiej pani, bo odkurzanie raz w tygodniu jest dla mnie nie do przyjęcia, chyba,że zamiatasz w międzyczasie.
Aleksandra
Ten wpis skierowałam do tych matek, które wyszły z rodzin, w których 100% odpowiedzialności za dom spoczywało na kobiecych barkach i pomimo własnego zdania na ten temat – mają podskórne poczucie, że są zobowiązane do powielania tego wzorca. Nie wiem, jak ten wpis zostanie zrozumiany, ale widząc inne komentarzę czuję, że zgodnie z moimi intencjami. Co do podziału zadań w moim domu, to na praniu sprawy się nie kończą, to był przykład. Myślę, że wszyscy to zrozumieli.
Inna sprawa, że znam bardzo wiele normalnie pracujących osób, dla których wizyta osoby sprzątającej to luksus, na który ich nie stać. I biorąc pod uwagę fakt, że znaczna część Polaków zarabia grubo poniżej średniej krajowej – tych, dla których nie jest to fanaberią tylko normalną rzeczą jest po prostu mniej. A maseczka kosztuje 10 zeta. No i nie, nie zamiatam w międzyczasie. Dla mnie to jest absolutnie do przyjęcia :)
MissEvel
Kochana … czytając ten post nasunęła mi się do głowy jeszcze inna myśl , która w pewnym sensie jest z Twoim tematem połączona. Stosunek męzczyzny do obowiązków kobiety w domu. Obserwując otoczenie , zauważyłam , że w prawie co drugim związku występuje pewien problem. Mianowicie … wielu mężczyzn póki sami nie poprzebywają z takim maluszkiem dłużej jak 2h …. nie zdają sobie sprawy jakie to jest męczące. Ale do czego zmierzam … a do tego , że tego typu mężczyzna , który teoretycznie uważa opiekę nad malcem za " pikuś " … zakłada również , że kobieta nie ma prawa być tym zmęczona skoro to takie proste , a co za tym idzie tym bardziej powinna mieć werwę do domowych porządków. Bo przecież ma tyyyyle czasu wolnego na URLOPIE macierzyńskim. W ogóle myślę , że aspekt mężczyzny w tym temacie jest dość ciekawy i jednocześnie frustrujący. Być może jesteś szczęściarą , że masz oparcie w Ojcu Dzieciom, i takich facetów jest co raz więcej na szczęście. Ale jednak problem wciąż pozostaje.
Dlatego kobiety czują się w pewnym sensie zobowiązane do utrzymywania porządku w domu i chcą temu podołać mimo , że nie mają siły. Bo właśnie wmawia im się , że nie mają prawa być zmęczone. I w tym punkcie moja myśl zbiega się z Twoim tematem :). Masz rację , matki mają prawo być zmęczone …. mają prawo odpuścić pewne sprawy …. ale myślę , że łatwiej to przychodzi kobietom pewnym siebie , które mają rozsądnych mężczyzn u boku … wykazujących się jakąkolwiek empatią. A z tego co obserwuję to na prawdę często bywa odwrotnie ;/.
Ile razy facet powiedział kobiecie , że ona " SIEDZI w domu … i nic nie robi " ? … jak się tak kobiecie wmawia to ona sama zaczyna w to wierzyć. I wtedy jak pranie czeka to w duchu mówi sobie " no nieee … muszę rozwiesić te pranie … bo przyjdzie mój …. i tym bardziej wyjdzie , że nic nie robię … a on będzie miał kolejny powód "
Aleksandra
Masz rację i dlatego moim zdaniem każdy mężczyzna powinien wziąć chociaż miesiąc urlopu rodzicielskiego. No i nasza w tym rola, tak wychowywać dzieci, dawać im takie wzorce, żeby jako dorośli nie mieli problemów z ustalaniem podziału obowiązków, współpracy przy prowadzeniu domu itd.
Anonimowy
Oj jak bardzo widać, że osoba wyżej nie zna autorki bloga osobiście. Jak każdy na tym świecie ma prawo do własnego zdanie, jednakże gdyby znała autorkę, to myślę, że inaczej zrozumiałaby ten tekst.
Basia
Pokrzepiające:)
Zielona Shamandura
Cudny post, bardzo Ci za niego dziękuję ;-)
Przytulaśnie
Jakbys mine znala od kiedy zostalam mama… Wszystko ja. Potem frustracja, ze wszystko JA ! Nikt nie jest robotem. Nawet ja. Wstretna Amerka kazala tak pedzic i w tych pedach zapomnialam o chlopcach moich najmilejszych ! Dziekowa :-)