Nie, tym razem nie będę pisała o tym, jak w Narodzie ginie dobre wychowanie i jak często kobieta w widocznej ciąży może nie doczekać się, aż ktoś jej ustąpi w autobusie. Chociaż akurat moje doświadczenia są niezłe, z zaznaczeniem, że ustępowali mi przeważnie mężczyźni po 50. Młodzi ludzie – rzadko.
Ale nie o tym chciałam.

Często zdarza się, że ktoś chce ustąpić, a kobieta w ciąży mówi „nie, dziękuję, to tylko dwa przystanki”. Dziś w metrze mama z przedszkolakiem grzecznie podziękowała za miejsce i stała z synkiem kilka kolejnych stacji. I to właśnie widok tego chłopczyka w zatłoczonym pociągu sprowokował mnie do napisania tego postu.

 

Nie ma obowiązku pokazywania jakim to się jest Kozakiem, zwłaszcza, kiedy odpowiada się nie tylko za siebie. Kobieta w ciąży może się świetnie czuć, ale w razie ostrego hamowania ona i jej przesunięty środek ciężkości mogą poczuć się razem dość słabo. Podobnie z dziećmi – w tłumie, nisko – mają o wiele bardziej duszno niż my, o metr wyżsi dorośli. W razie tłoku dzieci się nie widzi – ja tego malca zauważyłam po dłuższej chwili. Mama przytrzymywała go jedną ręką, drugą łapiąc poręcz. Mam nadzieję, że dojechali spokojnie do swojej stacji, ale było mi nieswojo na myśl o jakiejś awarii. Takie dziecko w takiej sytuacji jest kompletnie bezbronne.
Więc jeśli ktoś chce Wam ustąpić – nie trzeba być super dzielnym. Nawet jedna stacja, jeden przystanek. To jest naprawdę kwestia bezpieczeństwa. Niby banał, ale warty powtarzania.