Wracałam wczoraj ze Starszakiem ze szkoły. Powoli, spacerkiem. Żeby sobie pogadać, odpocząć, dotlenić się. Wstąpiliśmy do lokalnego sklepu z zabawkami, pooglądaliśmy gry i książki. Do domu dotarliśmy chwilę po 18. Starszak zapytał „jak odpoczniemy, to pójdziemy porzucać się śnieżkami?”. Westchnęłam ciężko. „A masz lekcje do zrobienia?”. „Mam”.
Wszystko na ten temat.
Kiedyś wychowawczyni Starszaka powiedziała, że też ma syna z trudnościami w nauce i poświęca mu bardzo dużo czasu, mnóstwo pracują. Potem w innej rozmowie wspomniała, że codziennie wraca do domu o 15.
Czuję się z tym wiecznie beznadziejnie. Po odrobieniu lekcji czas na kolację. A potem jest za późno na śnieżki (albo inne przyjemności). Starszak jest wieczorem bardzo, bardzo zmęczony. Chciałabym móc się z nim bawić codziennie. Chciałabym zajmować się życiem rodzinnym i domowym. A tu te lekcje trzeba zrobić. Codziennie. Zlikwidujmy prace domowe...
Naszym najświętszym z rytuałów jest wieczorne czytanie bajki. Najpierw usypiam Panienkę, jeśli jest Ojciec Dzieciom to lepiej, bo on ją przejmuje po karmieniu. I wreszcie mam czas na czytanie Starszakowi. On kokosi się pod kołdrą, ja siadam na brzegu łóżka i czytam. Teraz ostatnią część serii Maleszki „Magiczne Drzewo.Pojedynek.”, oboje słuchamy tego z wypiekami. Wieczorne czytanie bajki to czas dla nas dwojga. Rozmawiamy o tym, co przeczytaliśmy, jest czas na przytulanki. Ale to mało, czuję, jak mało… Nie lubię odrabiania lekcji.
21 Comments
Hafija
Popieram!
Mamiczka
Ja również.
Kropka
Wierzę.
I popieram.
Beznadziejna sprawa.
Dzieci najpierw 6h na lekcjach, potem świetlica, do domu przez sklepy, zakupy i jest wieczór, a tu jeszcze lekcje.
I tak 19 lat…
Masakra
Mama Ka
Popieram! Mnie to czeka od września…
Mamusia
Odrabianie lekcji to zło, od zawsze
chwialko
Ignac pójdzie do szkoły za 2 i pół roku, ale w związku z dyskusją o 6latkach zaczęliśmy o tym myśleć i prace domowe to element, którego boję się najbardziej. Czy bez tych prac dzieci umiałyby mniej, gorzej? A jak nie zrobi, to co? Można usprawiedliwić dziecku brak pracy? Czy usprawiedliwieniem może być rzucanie śnieżkami z rodziną w parku? Tak tylko retorycznie pytam…
potwora wózkowa
Popieram i ja!
Mama Kangurzyca
Popieram!
Mariola Majka
I ja popieram!
Anonimowy
zamknięte koło. zamiast rzucać śnieżkami, trzeba siedzieć przy lekcjach, a potem nauczyciel ma kłopot z tak zwaną dyscypliną podczas lekcji, bo dzieci odreagowują brak ruchu na każdy możliwy sposób. magda
Aleksandra
dokładnie…
Jul
właśnie, też mnie zastanawia, czy nie dałoby się "zbuntować" i usprawiedliwiać dziecku brak pracy domowej, w dodatku – sądząc z Twojego wpisu? – zadawanej z dnia na dzień. Dziecko ma prawo do ruchu na świeżym powietrzu!
Mojemu małemu jeszcze daleko do szkoły, ale ja już myślę o tym z obawą, a homeschooling jakoś mi nie leży – nie czuję się kompetentna;)
fiuustajl
jest rozwiązanie- edukacja domowa ;] polecam!
Aleksandra
to bardzo fajne rozwiązanie, ma mnóóóstwo zalet i znam rodziny skutecznie je wprowadzające, ale jednocześnie – to nie dla każdego. Nie dla nas na pewno, bo wiem, że a. ja muszę pracować b. chyba się nie nadaję..
PaniPa
Także popieram, tym bardziej, ze z każda klasa jest coraz gorzej iw ięcej nauki grr
A jak rodzic nie przysiądzie z dzieckiem lub czasami go nie zmusi to szkoła sama dzieciaka nie nauczy.
A wręcz szkoła mam czasami przeszkadza w rozwijaniu dziecka- zreszta to nie nowość, że szkola równa w dół.
Edukacja domowa? trzeba miec do tego odpowiednia wiedzę,czas i chęci a jak widze zadania z matmy z 6 klasy to czasami sie łapię za głowę bo nic nie pamiętam:D
No i szkoła to nie tylko nauka ale także kontakt z rowiesnikami, innymi doroslymi, czasami to też nauka unikania pytań, czasami kłamstwa- szkoła życia.
Co innego gdy rodzina podrozuje i wtedy nastepuje edukacja ale zamknac dziecko w domu ? Nie.
pozdr
P. zestresowana po sprawdzianie 6-klasistów:)
Aleksandra
Czy ja wiem, czy ED to zamykanie dzieci w domu? Rodzice, którzy się na to decydują mają tę świadomość, dzieci chodzą na zajęcia dodatkowe, do domów kultury etc. No i paradoksalnie – mają więcej czasu na hasanie po podwórku i tam kontakt z dzieciakami.
Gabe
Jezeli masz chwile i ochote, przesylam 3 swietne wpisy na blogu documentingdelight.com wyjasniajacym dlaczego autorka wybrala edukacje w domu, polecam, swietnue napisane!
http://www.documentingdelight.com/2011/11/14/this-week-on-gregarious-peach-why-were-not-sending-our-kids-to-school/
http://www.documentingdelight.com/2011/11/14/what-is-an-education/
http://www.documentingdelight.com/2011/11/16/why-school-isnt-the-best-place-for-my-child/
Gabe
Sorry, wyszlo z emaile'a Gabe, ale to ja Zuzia!
Anonimowy
Jest jeszcze jedna opcja-szkoła demokratyczna, powstaje taka w Poznaniu, Łodzi i w Warszawie http://www.edukacjademokratyczna.pl/
Pewnie nie każdego przekona ta idea, sama mam wątpliwości. Ale: moje dziecię chodzi do przedszkola gdzie działa się w tym duchu. To był przypadek, szukałam dla niej dobrej opieki, miejsca, gdzie będzie się jej poświęcało tyle uwagi ile będzie potrzebowała (swoją przygodę z placówką zaczęła w wieku 10 miesięcy). Traktują ja tam po partnersku, biorą pod uwagę jej zdanie(np. nie chcę spać, nie chcę dzisiaj tańczyć itp.) I o to w tej idei chodzi- dajmy dzieciom to czego potrzebują, w swoim czasie, w swoim tempie, zgodnie z potrzebą.
Aleksandra
Szukałam informacji o warszawskiej, ale nie znalazłam :( To świetna inicjatywa. Myślałam o Montessori, ale to znacznie, znacznie przewyższa nasze możliwości finansowe. Ciekawe jak jest w przypadku tych szkół…
Anonimowy
Może spróbuj napisać do fundacji edukacji demokratycznej. Wiem ze szkoła w Łodzi ma kosztować ok 400 zł.