Kiedy tylko wydawnictwo Mamania* zaprezentowało swoją nową książkę, trochę się od niej odwracałam. O nie myślałam tylko nie o zabawie, nie znoszę się bawić…  Nie ukrywam, że nie jestem w tym dobra, a do tej pory namawianie mnie na zabawę kończyło się sukcesem rzadziej niż polskie filmy są nominowane do Oscara. Ale jakoś w końcu uległam i kupiłam tę książkę. Stwierdziłam, że muszę być uczciwa i skoro namawiam innych do przełamywania swoich uprzedzeń, poszerzania wiedzy i korzystania z mądrości innych – sama muszę to robić…   I wiecie co? Dość szybko poczułam, że Lawrence Cohen to człowiek, którego mi było trzeba.