Zanim napiszę pełną recenzję z „Rodzicielstwo przez zabawę” L. Cohena, muszę na świeżo opisać pewną scenę z naszego życia, w której wykorzystałam metodę Larry’ego. Starszak ma duże problemy ze szkołą, szkoła ma problem z nim, my mamy problem. Jest trudno. Bardzo ciężko jest posadzić go przy pracy domowej, bo kojarzy mu się to z nudą i męczarnią. Nie ukrywam, że fajerwerków w tych pracach nie ma, no ale ma je zadawane codziennie, musi robić. Nie robi codziennie, zaległości rosną…Klimat jest dość nieprzyjemny.