Pewna facebookowa mama rozpętała aferę kaszkową. Pewnie o niej słyszeliście, wiecie też jak się skończyła. Trochę śmiać mi się chciało, bo to naprawdę wyglądało jak zbrylone ciasto, ale zdjęcie i tak zrobiło niezłą karierę. Przy okazji szperania w necie w poszukiwaniu podobnych afer i pseudo-afer trafiłam na świetny tekst bloggera o nicku Samiec Alfa. Samiec Alfa mnie kupił, bo napisał to, co ja myślę, i już nie muszę pisać :) Poczytajcie. Dosadny jest, ale z wdziękiem.
No, ale wracając do kaszek. Sklepowe półki się od nich uginają, do wyboru, do koloru. Pamiętam, że kiedy byłam mała, a mój młodszy brat wcinał kaszki, to ja na sam widok i zapach dostawałam mdłości. Co ciekawe, potem w pierwszej ciąży jadłam namiętnie kaszkę malinową. Następnie, w stosownym wieku, zaczęłam kaszkami tuczyć Starszaka (pierwsze dziecię nieuświadomionej matki…). Kiedy byłam w drugiej ciąży trwała akurat moja żywieniowa rewolucja, więc od urodzenia Panienki jedyne kasze, jakie są w naszym domu to gryczana palona i niepalona, jaglana, jęczmienna ( pęczak, mniam), kuskus…
Kaszek błyskawicznych Panience nie dawałam wcale. Z kilku powodów. Po pierwsze – jedzenie „błyskawiczne” nie kojarzy mi się ze zdrowym, pełnowartościowym posiłkiem. Po drugie – nie po drodze z BLW. Po trzecie – średnia zawartość cukru w kaszce błyskawicznej to ok 30 %. CUKRU. Mówimy na przykład o kaszkach dla dzieci 6 miesięcznych.
To wszystko wystarczyło, żebym Panience takich kaszek nie dawała. Słodkie, mdłe – to nie jest potrawa, która pozwoli wychować gourmandzistę, a raczej kogoś, kto zje byle co, byle było słodkie i szybkie do przyrządzenia.
Kiedy zaczęłam wprowadzać Panience stałe pokarmy, zaczęłam od jaglanki na śniadanie. Kiedy jeszcze nie pracowałam na pełny etat i mogłam sobie pozwolić na niedzielne śniadanko codziennie – namiętnie jadłam jaglankę z dodatkami. Teraz takie frykasiki to już tylko w weekend…
Kasza jaglana to królowa kasz. Jako jedyna nie zakwasza, ma mnóstwo krzemionek (włosy i paznokcie ♥), nie zawiera glutenu, skrobia jest delikatna, zawiera całe mnóstwo żelaza i magnezu….No i do tego jest pyszna. Z dodatkiem mielonego siemienia lnianego (które zawiera kosmiczną ilość żelaza, cynku, wapnia (sic!)) i mielonego sezamu (po pierwszych urodzinach, bo może uczulać – sezam to mega bogate źródło wapnia i wspaniały dostawca minerałów), wiórków kokosowych, niesiarkowanych rodzynek, kurkumy i cynamonu (i co tam nam wpadnie) stanowi wspaniałe, pyszne, odżywcze śniadanie. Ugotowana na gęsto kasza ładnie klei się do rączek, więc łatwo ją zjeść kiedy się zaczyna przygodę z BLW. Pomaga też w nauce korzystanie za sztućców, bo się do nich przykleja. Ideał.
BLW + jaglanka = WNM
Kasza gryczana palona i niepalona to nasze kolejne hity. Polecam nasz przepis na pyszną kaszę gryczaną, którą uwielbiają dzieciaki. Gryczana z dodatkiem podduszonych warzyw korzeniowych startych na grubej tarce jest pysznym obiadkiem. A jak do tego dodać kozi ser to już w ogóle. Pycha.
Kuskus jako mniej odżywczy już mnie tak nie kręci, ale czasami daję go Panience, raczej na słodko – z tartym jabłkiem, cynamonem, jogurtem naturalnym (chętnie bałkańskim). Nie, nie dodaję cukru.
A pęczak jecie, czy tylko kojarzy się Wam z wędkowaniem? Pęczak jest super. Bardzo niedoceniony, a szkoda, bo pyszny i uniwersalny. Przygotowanie obiadku z wykorzystaniem warzyw i pęczaku jest banalnie proste i zadowoli całą rodzinę. A jedną z najfajniejszych rzeczy w byciu rodziną jest wspólne jedzenie. Tego samego.
Zostawcie kaszki błyskawiczne, drogie, słodkie i nudne. Jedzcie prawdziwe kasze i podawajcie je swoim dzieciom. Co prawda zalanie kaszki ciepłą wodą i rozmieszanie grudek jest łatwe i szybkie, ale do tego dochodzi oddzielne jedzenie dla dużych, które jak wiadomo samo się nie robi. Więc czemu nie przygotować jednego posiłku dla wszystkich?
14 Comments
sztukająca mama
W pełni się zgadzam! W ciąży zaczęłam zwracać uwagę na to, co jem i czytać etykiety. Chłopczyk nigdy nie dostawał gotowych kaszek, teraz kiedy jest zima staram się gotować codziennie coś na ciepło, wstaję o 5. (jakoś polubiłam tą ciszę, kiedy wszyscy jeszcze śpią) i gotuję jaglaną z jabłkiem, albo płatki owsiane do tego słonecznik, albo orzechy, rodzynki, czy śliwki suszone plus obowiązkowo imbir (bo rozgrzewa, kiedy mróz), cynamon i kurkuma. Mniam!
Swoją drogą, zawsze się zastanawiałam dlaczego ludzie kupują te kaszki, w których jest tyle cukru… Czy te półki w marketach i reklamy aż tak zwodzą?
Ona
Ja rozumiem od czasu do czasu, ale żeby zawsze, bo wygodniej? Co weekend jemy owsiankę – czas przygotowania maksymalnie 10 minut – albo kaszkę – to samo. I wiem, że po urodzeniu malucha się to nie zmieni.
Justyna Misiek
Ja wczoraj spotkałam przypadkowo znajomą z jej dwu letnią córcią. Zostałam przez nią namiętnie namawiana aby kupić już mojej córci (5 miesięcy) kaszkę! Bo one są smaczne, szybkie a dzięki temu mała będzie chciała pić mniej mojego mleka! o_O przez moment stałam jak słup soli. Nie wiedziałam co powiedzieć a na pewno nie miałam już ochoty mówić, że ja nie zamierzam córci "karmić".
Ja do swojej głowy pomału wklepuje BLW, wiem że będzie mi trudno (otaczające ludzie nie ułatwiają) ale mam nadzieje się nie poddać.
A czy mogę Koralowomamo o dokładny przepis na jaglankę. Ja z tą kaszą spotkałam się dopiero 2 miesiące temu… Z góry dziękuje!
Aleksandra
http://wrytmiedisco.blogspot.com/2013/01/jaglanka-sniadaniowa.html właśnie spisałam, smacznego!
tina
tak jest.
sara
U nas poszło tylko jedne opakowanie (dostałam próbkę) a i tak większość zjadłam ja, bo moja córka tym wzgardziła :p Za to jaglankę uwielbiamy obie :D Fajnie, że napisałaś ile ma ona wartości i nie pomyślałam, żeby dodać do niej siemienia.
futrzak
moje dzieci chyba intuicyjnie nie mogły patrzeć na kaszki błyskawiczne, za to jaglana i gryczana jak najbardziej!
Anuszka
Oj też mnie aż skręca jak czytam te składy na opakowaniach kaszek. Nasz maluch za 2 tygodnie będzie miał skończone pół roku i chcemy wprowadzić BLW. Ciesze się, że napisałaś o tej jaglance. Wszystkie wymienione kasze mamy w domu i uwielbiamy. Małemu w takim razie też podamy tylko powiedz od kiedy proponujesz?
Aleksandra
Anuszko, od początku :) Jak tylko Panienka usiadła z nami do stołu to podzieliłam się z nią jaglanką – przyklejała sobie do łapki i próbowała :)
Magdalena Piwkowska
Ola, a pamiętasz co można dodawać do takiej jaglanki maluchowi, który jeszcze nie ma roku?
aleksandra
To, co delikatne, czyli na przykład niesiarkowane rodzynki, które lekko się podgotują z kaszą. Ja dawałam też Panience pestki słonecznika, ale ich ekhm nie trawiła. Dostawała też wiórki kokosowe, płatki migdałowe, w zasadzie jej jaglanka z dziś niewiele różni się od tej z zeszłej zimy. Warto powoli z nowościami, na przykład cynamon i sezam mogą mocno uczulać.
Aliszia
Inspirujesz mnie. Nie lubię żadnych kasz poza jaglanką, ale to, że ja nie lubię, nie oznacza jeszcze, że ona nie lubi… :)
Naomi Kasz
Z migdalami bym uwazala bo sa silnie uczulajace, moja corka ma na nie dosc silna alergie.
Paulina R
Super wpis. Muszę poćwiczyć gotowanie jaglanki. Miałyśmy krótki etap kaszkowy (ale kupowałam takie bez cukru). Ale drogie toto ustrojstwo. Choć wydaje mi się ze jeszcze lepsze od kaszek są "herbatki ekspresowe" 99% glukozy za ok. 10 zł (200g.